15

671 32 3
                                    

Nowa wiadomość od Jimin

Jimin
Hej, masz czas jutro? Albo dziś wieczorem?

Rim
Nie, raczej nie. A co?

Jimin
Masz ochotę na spotkanie? Pójdziemy coś zjeść albo... coś w tym stylu.

Otworzyłam szerzej oczy, a po chwili na mojej twarzy znalazł się szeroki uśmiech. Poczułam podekscytowanie, zagryzłam wargę by podtrzymać emocje.

Rim
Jasne, gdzie i o której?

Jimin
Ekstra! O 18 przyjadę po Ciebie okej?

Rim
W takim razie przyjedź pod ten adres ***********, jak coś pisz.

Jimin
Okej, do zobaczenia:)

Wyłączyłam telefon odrzucając go lekko od siebie i zaczęłam skakać i piszczeć z radości na łóżku. Pies spojrzał na mnie dziwnie. Po paru minutach w końcu się uspokoiłam, poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Nie mam za dużo czasu. Przynajmniej dla mnie. Czy mogę odebrać to jako randkę?

— Nie NaRim, to tylko spotkanie, po przyjacielsku? Nawet nie wiem. — upomniałam się wycierając ciało ręcznikiem. Przeszłam do pokoju wzdychając, mam się ubrać jakoś specjalnie? — Lepiej nie. Pomyśli, że mi zależy... — wyciągnęłam z szafy czarne spodnie, a z wieszaka ściągnęłam czarną koszulę w kratę. Po założeniu ubrań przysiadłam przy biurku, gdzie wzięłam pędzelek i cienie. Nie będzie to nic spektakularnego. Chcę mieć po prostu coś na powiece. Dlatego też mój makijaż nie trwał długo, zrobiłam jeszcze krótkie kreski i pomalowałam rzęsy. Przejechałam błyszczykiem po ustach i podeszłam do lustra, przy którym zaczęłam czesać włosy. Będę musiała wybrać się do fryzjera na dniach, moje końcówki zaczynają nie wyglądać najlepiej. Niestety. Odłożyłam szczotkę na półce i usiadłam na łóżku nie wiedząc co ze sobą zrobić. Nie spodziewałam się, że skończę przed czasem, byłam pewna, że Jimin będzie musiał czekać. Sama siebie zaskoczyłam. Spojrzałam na telefon, jeszcze dziesięć minut. Pogłaskałam po głowie psa, odruch. Nagle mój telefon zabrzmiał, wręcz rzuciłam się na niego sprawdzając co było przyczyną wydania dźwięku.

Jimin
Jestem

Zgarnęłam czarną jeans'ową kurtkę i pobiegłem do przedpokoju. Tam założyłam buty i wzięłam małą torebkę, którą przewiesiłam przez ramię, były w niej najpotrzebniejsze rzeczy. Pożegnałam się z Cukrem i wyszłam z mieszkania zamykając go po tym. Jak najszybciej pokierowałam się do wyjścia by chłopak nie musiał czekać długo. Gdy wyszłam moim oczom praktycznie od razu ukazał się chłopak. Byliśmy nawet podobnie ubrani, dwa pierwsze guziki jego czarnej koszuli były odpięte, a jego szyję zdobił skromny łańcuszek. Jedyne co mnie zaniepokoiło to to, że w rękach trzymał dwa kaski.

— Hej, na co ci są te....? — wskazałam na dwie rzeczy, chłopak się zaśmiał i założył mi na głowę. Poczułam się idiotyczynie, musiałam wyglądać w nim komicznie. Moge się założyć, że kask jest większy od mojego ciała.

— Wsiadanie na motor bez kasku jest trochę bardzo nieodpowiedzialne, nie? — uśmiechnął się do mnie zamykając klapkę, drgnęłam przy tym lekko.

— Motor? — dopytałam przestraszona. Czemu nie samochód? Jest bezpieczniejsze. Może mniej efektowne, ale przecież tym się raczej mało kto interesuje czym się przyjedzie. Prawie. Jimin kiwnął głową wciąż się uśmiechając, jego uśmiech zniknął pod czarnym kaskiem, który założył po wejściu na maszynę. Cudem na nią wsiadłam, tylko teraz co zrobić z rękoma? Rozejrzałam się za jakimś uchwytem, to byłby cud gdyby coś takiego było.

— Na co czekasz? — spytał odwracając głowę w moja stronę.

— Am... Szukam czegoś do złapania. — chłopak bez słowa chwycił moje ręce i położył je na swoim brzuchu dzięki czemu siedziałam przytulona do jego pleców. Uśmiechnęłam się czując rumieńce, a Jimin ruszył. Wtuliłam się mocniej gdy chłopak przyspieszył.  — Jimin nie szalej!

~
Spędziliśmy razem cały wieczór. Chłopak jest cudowny, i z wyglądu i z charakteru. Cudowne jest uczucie widząc jak ktoś się tobą interesuje, i nie po przyjacielsku. Zsiadłam z motocyklu, musiałam się tym odkleić od jego ciała. Zdjęłam kask, w którym prawie się udusiłam i oddałam go właścicielowi. Chłopak również go zdjął.

— Dziękuję za udany wieczór. Było cudownie. — powiedziałam uśmiechając się w jego stronę, Jimin oddawał mój uśmiech

— To ja dziękuję, że się zgodziłaś. Mam nadzieję, że w przyszłości będzie ich więcej. — potwierdziłam kiwając głową, oboje się zaśmialiśmy.

— Więc, wracaj bezpiecznie. — powiedziałam zaczynając się oddalać, wciąż byłam przodem do niego, patrzyliśmy na siebie z uśmiechami. Wtedy chłopak złapał mnie za rękę i przyciągnął lekko do siebie całując w policzek. Spojrzałam na niego zdziwiona. Uśmiechnął się puszczając w moją stronę oczko, ponownie tego wieczoru na mojej twarzy pojawiły się rumieńce. — Cześć.

— Do zobaczenia. — pomachałam mu i weszłam do swojej klatki. Na spokojnie doszłam do drzwi swojego mieszkania. Odkluczyłam je wchodząc. Cały czas się uśmiechałam. Chwyciłam smycz i przypięłam psa, nikt z nim wieczorem nie wyszedł, ale to dobrze. Będę mogła ochłonąć. W chwilę znalazłam się z powrotem na dworze. Było już mocno po północy, ale postanowiłam oddzwonić do Jungkook'a, który dzwonił do mnie pare razy gdy byłam z Jimin'em. Jednak nie odbierałam. Chodziłam wolno, pies też się zbytnio nie spieszył. Wyciągnęłam go po sporej drzemce. Po paru sygnałach chłopak odebrał. Widocznie jest nocnym markiem.

— W końcu. Coś ty robiła, że nie odbierałaś?

— Wybacz. Byłam na spotkaniu z takim jednym chłopakiem. Tak nam się dobrze rozmawiało, że nie chciałam przerywać. Czemu dzwoniłeś?

— Nah, już nie ważne. Spotkamy się jutro? Opowiesz mi kto to.

— Mi pasuje, ale po twojej szkole.

— Nie idę, jest jakiś apel albo coś. Nic ważnego.

— W takim razie gdzie chcesz się spotkać?

— U Ciebie?

— Am... No... dobrze. Wyślę Ci adres wiadomością.

— W takim razie dobranoc.

— Dobranoc.

— Dobranoc

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Razem Jesteśmy Uśmiechnięci || m.yg Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz