3

1K 47 7
                                    

Sobota, zazwyczaj to dzień dla ludzi, którzy lubią poczuć nutkę adrenaliny i chcą się zabawić, oderwać się od codzienności by potem często żałować tego co się zrobiło będąc pijanym. Są też tacy, którzy wolą spędzić ten czas w domu, nad książką bądź lekcjami, daleko od hałasu i alkoholu, sam na sam lub z rodziną. Dzisiaj jestem drugim typem, mam dość alkoholu tą chwilę. Dostałam spory ochrzan od matki gdy się o tym dowiedziała od Jung'a. Nabrała mnie chęć do malowania się, więc zaczęłam zakrywać wory by mój makijaż wyglądał w miarę normalnie. Niestety na nic moje starania. Za blada...

— Nosz szlag mnie zaraz trafi! —  rzuciłam gombeczką o moje biurko i złapałam się za głowę opierając łokciami o biurko. Zaraz po tym usłyszałam otwieranie się drzwi. Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam ciemnowłosą kobietę, którą była moja mama.
Trzydziestoośmiolatka patrzyła na mnie dziwnym wzrokiem. Westchnęłam i opadłam na czarne krzesło. Kobieta weszła do mojego pokoju i zamknęła cicho drzwi. Cukier podniósł głowę do góry znad mojego łóżka, na którym aktualnie przebywał i patrzył się tak samo jak ja na moją mamę. Przysunęła sobie krzesełko i wzięła rzuconą w kąt różową gombkę. Położyła ją gdzieś obok i wyciągnęła z biurka wilgotną chusteczkę. Starła kosmetyk spod moich oczu i uśmiechnęła się. Wzięła moje cienie do oczu i pędzelki. Zaczęła nakładać brzoskwiniowy kolor na moje powieki by zaraz po nim nałożyć jasny brąz.

— Rozumiem twoje zachowanie. Też płakałam za twoim ojcem. — powiedziała skupiając się na swojej pracy. Spojrzałam na nią i zmarszczyłam brwi. Czemu zaczyna temat ojca? — Wieczna złość, brak snu, apetytu, aspołeczność, alkohol i takie tam. Przeżywałam to jak ty. Chciałam, żeby wrócił. Czekałam. I nic. Pogodziłam się z tym. — westchnęła patrząc wprost w moje oczy. — Masz po nim wzrok.—mrugnęła do mnie, a ja posłałam jej jeden z moich uśmiechów.

— To, jaki był tata? —zapytałam będąc w bezruchu gdy mama zajęła się drugim okiem.

— Oh... Był... Bardzo romantyczny. Często dawał mi kwiaty bez okazji i takie tam. Lubił chodzić na wieczorne spacery i patrzeć się w gwiazdy. Uspokajało go to zawsze. Nigdy nie uderzyłby kobiety. Czasem podnosił głos, ale to jak każdy. Praktycznie nigdy uśmiech nie schodził mu z twarzy, a złość też w sumie nigdy go nie odwiedzała. Był znany i lubiany. Miał jakąś tam firmę, która była szanowana. — zrobiła chwilę pauzy by odłożyć cienie do oczu i pędzelek by potem wziąć tusz do rzęs. Zaczęła lekko je malować.

— Jak wyglądał? —  ponownie zapytałam będąc po prostu ciekawa swojego ojca. Czy to nie dziwne? Córka poznaje swojego ojca w wieku osiemnastu lat. Nie pamiętając go i nie widząc ani nic.

— Był przystojny. Miał zadbaną urodę. Codziennie wstawał o szóstej i ją pielęgnował różnymi specyfikami. Kosmetyków miał więcej niż ja. — zaśmiała się, a ja uśmiechnęłam słabo. — Miał zgrabny nosek jak ty. Ciemnobrązowe włosy, które lekko się kręciły i opadały mu na czoło. Zawsze się zastanawiałam czy coś widzi przez nie. Oczy czekoladowe, ale ta czekolada była gorzka. Jego oczy były aż czarne. Lekko wypełnione usta i dobrze zbudowane ciało. JunSu był starszy ode mnie ze trzy lata jak nie lepiej. Jestem ciekawa czy się zmienił. — odstawiła tusz i wzięła eyeliner. — Teraz masz mi się nie ruszać. — tak jak powiedziała tak zrobiłam - przestałam się ruszać. Wciągnęłam powietrze i nadęłam policzki. Kobieta się zaśmiała i podkręciła głową skupiając się by kreski wyszły równe.

— A czym się zajmował? Miał jakieś hobby? — dopytywałam.

— Aish, miałaś się nie ruszać! — wzięła wacik i nawilżyła go czymś by potem zmyć nieudaną kreskę.

— Przepraszam, ale ciekawość mnie zjada.

— Twój tata tak jak mówiłam, miał firmę. Nie pamiętam z czym była. Ale lubił strasznie muzykę. Uwielbiał śpiewać, co swoją drogą mu wychodziło. Komponował i grał na gitarze. W wolnym czasie pisał jakieś piosenki. Wtedy broń Boże nie można było mu przeszkadzać. Jak mu się przeszkadzało to zachowywał się tak ta ryba. Rozdymka? Ta co tak się pompuje i wygląda na spuchniętą. — pokazała kule rękoma. Zaśmiałam się.

— Tak. Rozdymka. — potwierdziłam jej przypuszczenia.

— No. To puszył się jak nie wiem . — odłożyła eyeliner na biurko i sięgnęła po błyszczyk.  — powiedz A. — Zaśmiałam się i otworzyłam lekko usta. Zaczęła podkreślać moje usta strasznie się przy tym starając. Po obrysowaniu mi ich zaczęła je wypełniać. Odłożyła błyszczyk i wzięła utrwalacz w mgiełce. Zamknęłam oczy, a mama spsikała mi twarz kosmetykiem. — Gotowe. — otworzyłam oczy i uśmiechnęłam się do mamy. Spojrzałam na lusterko przed sobą.

Doznałam szoku. Zmieniłam się diametralnie. Moje oczy miały kolor brzoskwiniowy, który łączył się z jasnym brązem tworząc kontrast. Małe czarne kreski eyeliner'a i czarne długie rzęsy. Moje leciutko zakręcone rozpuszczone włosy dodawały temu wszystkiemu uroku. Mama objęła mnie ramieniem i patrzyła razem ze mną w lusterko.

— Jesteś piękna. — dodała po chwili przyjemnej ciszy.

— Kocham cię... — wyszeptałam i wtuliłam się w rodzicielkę. Zaczęła mnie kołysać i głaskać po głowie.

— No już. Zakładaj sukienkę i idziemy bo się spóźnimy. — odkleiła się ode mnie.

— Gdzie się spóźnimy?

— Mam spotkanie z klientem w restauracji i muszę cię wziąć. Nie zostaniesz znowu sama. — Zaśmiałam się, a moja mama puściła mi oczko i wyszła z pokoju. Westchnęłam i spojrzałam na psa, który machał wesoło ogonem.

— Co się cieszysz jak głupi do sera? Pomóż mi sukienkę dobrać! — wstałam z krzesła i podeszłam do szafy z ubraniami. Taaa. — Mamo!

— No? — ponownie pojawiła się w moim pokoju.

— A masz pomysł na sukienkę? — Zaśmiałam się, a ona razem ze mną. Podeszła do szafy i chwilę w niej poszperała. Wyciągnęła czarną zwiewną sukienkę z prześwitem na obojczykach i ramionach.

— Do tego szpile i będzie fajnie. — popatrzyłam na nią jak na kosmitę. — żartuje. Bierz koturny, coś na siebie i lecim na garnek.

— Co? — zmarszczyłam brwi nie rozumiejąc co powiedziała przed chwilą moja mama.

— Nic. — zaśmiała się i wyszła.

Szybko się przebrałam i wzięłam w razie czarną bluzę. W tej sukience było mi idealnie widać tatuaż róży na obojczyku. Zrobiłam go sobie jako prezent na pełnoletność. Róża była niebieska i mała. Nic szczególnego. Założyłam czarne koturny i zeszłam na dół gdzie czekała już na mnie mama.

— Ślicznie wyglądasz, a ten tatuaż dodaje ci tylko uroku. — odparła kobieta.

— Dziękuję. To co. Jedziemy?

— Jasne, jasne. Idź już do auta ja zaraz dojdę. — wyszłam z mieszkania i weszłam do windy by potem zjechać na sam dół. Wyszłam z budynku i pokierowałam się w stronę auta. Nie obyło się bez zazdrosnych spojrzeń od strony dziewczyn i chłopaków, którzy mówili, że ładnie wyglądam. Za każdym razem dziękowałam i szłam dalej. Przystanęłam przy maszynie i włączyłam telefon. Przeglądałam chwilę media społecznościowe aż nie przyszła mama. Wsiadłyśmy do czarnej Kii i pojechałyśmy na miejsce spotkania. Zakładam, że strasznie się tam wynudzę. No cóż, ale może oderwę się od mojej nudnej rzeczywistości i może jak będzie ktoś od tego klienta to poznam kogoś normalnego.

( Wygląd tatuażu )

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

( Wygląd tatuażu )

Razem Jesteśmy Uśmiechnięci || m.yg Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz