20

591 31 9
                                    

Maraton 1/3

— NaRim! Mówiłam ci, że masz się ubrać inaczej! — wrzasnęła na mnie Yuqi gdy wyszłam z klatki. Przewróciłam oczami i westchnęłam ciężko.

— I co z tego? To jest komfortowe, to co ty mi naszykowałaś było... cóż. — odchrząknęłam i spojrzałam na swój ubiór. Miałam na sobie szare jeansy z szerokimi dziurami na kolanach i zawiniętymi lekko końcówkami, czarną koszulke na ramiączka z białą krawędzią przy szyi i białym napisem happines, na to zarzuciłam zwykłą czarną koszulę. Włosy zostawiłam rozpuszczone i zrobiłam lekki makijaż, czyli taki jaki mam w zwyczaju. Jedyny dodatek jaki miałam to czarny naszyjnik, który swoją drogą dostałam od Yoon'a. Nie wyglądałam źle, czułam się w tym bardzo luźno. To co przyszykowała mi Yuqi odbiegało od tego co mam na sobie. Tym razem to dziewczyna przewróciła oczami.

— Dziewczyno, idziesz na koncert. — wzruszyłam ramionami. Gdyby nie Jeon, który powiedział, że dobrze mi to zrobi nie zgodziłabym się wcale.

— I? Nie idę tam by pokazywać jak zajebiście wyglądam tylko idę tam by się dobrze bawić. Przynajmniej mam taką nadzieję.

— Dobra, odpuszczę ci. Ale! — zaczęła szukać czegoś w niewielkiej torebce.  Trzymaj! To musisz mieć. Każda z nas będzie miała. — podarowała mi wianek na gumce z czerwonymi sztucznymi kwiatami. Uśmiechnęłam się do siebie i założyłam rzecz na głowę. — Pięknie! Chodźmy bo się spóźnimy. — złapała mnie za rękę i pociągnęła. Mało co się przy tym nie przewróciłam.

Po jakiś dwudziestu minutach razem z dziewczynami chodziłyśmy już po miejscu gdzie ogółem odbywa się impreza. Były tu różnorakie stoiska z grami i jedzeniem. Rzekłabym, że prawie jak w wesołym miasteczku.

— Ile mamy jeszcze czasu? — spytała Minnie jedząc swojego gofra.

— O cholera! Pół godziny! Biegniemy! — zawołała Yuqi zbierając wszystkie swoje rzeczy. — A wy co tak siedzicie? Wstawać bo nam miejsca zajmą no! - pośpieszała nas klepiąc w ramię, wstałam jako ostatnia. I w sumie szłam najbardziej oddalona, SoYeon krótkiej chwili zaczekała na mnie.

— Jesteś dzisiaj jakaś nieobecna. Stało się coś? — spytała idąc ze mną ramię w ramię.

— W sumie to nie. — wzruszyłam ramionami patrząc w ziemie. — Chyba po prostu dziwnie się czuje w takim tłumie. Na eventach nie byłam szmat czasu, szczególnie w takim towarzystwie. — przed nami przebiegli jacyś chłopcy. Spojrzałam na nich krzywo kontynuując wolny marsz.

— Co masz na myśl mówiąc, że w takim towarzystwie? — spytała marszcząc brwi. Najwidoczniej źle mnie zrozumiała, widać było po niej, że moje słowa jej się nie podobały.

— Nie miałam na myśli nic złego. — zaprzeczyłam od razu. — Jesteście cudowne. Po prostu w większości spotykałam się w maks dwie osoby. W szkole zdarzały się przypadki gdzie było ich więcej, ale to się zmieniło z biegiem czasu i po prostu odzwyczaiłam się od tego. — dziewczyna zaczęła kiwać lekko głową.

— Więc musisz się przyzwyczajać na nowo. — zaśmiała się. — My rzadko chodzimy w dwie osoby. — przyznała przyspieszając tempo. — Dziewczyny nam uciekły, musimy je dogonić bo nic nie zobaczymy. — podbiegłyśmy pod scenę. Po pięciu minutach przeciskania się przez ludzi stanęłyśmy za dziewczynami. Droga do nich była, przynajmniej dla mnie, niekomfortowa. Po jakimś czasie na scenę wyszedł prowadzący i po przywitaniu się, przedstawieniu artystów występujących dzisiejszego wieczoru muzyka w końcu zaczęła lecieć. Był to dość agresywny rap, westchnęłam. Nigdy nie przepadałam za tym stylem muzyki. No chyba, że ktoś rapuje spokojnie. W pewnym sensie. Spojrzałam na dziewczyny. Ja jedyne stałam nie wiedząc co ze sobą zrobić. Musiałam wyglądać śmiesznie. Wszyscy wokół się bawią, a jakaś dziewczyna stoi praktycznie przy samej scenie i nawet nie zna połowy raperów wymienionych przez wcześniejszego kolesia. Kiedy pytałam się Yuqi na co idziemy ta powiedziała, że sama się przekonam i napewno mi się spodoba. Coz. Jak narazie nic mnie nie zachwyciło.

Stoję tak może od dwóch godzin? Zaczynam powoli stawać się zmęczona. Ile można śpiewać o tym samym? Już nigdy nie zgodzę się na pójście na koncert nie wiedząc kto gra. "Przekonasz się sama ", jasne. Jedyne co mi się spodobało to atmosfera, nikt nie wszczyna niepotrzebnych bójek i każdy zajmuje się sobą. Raz nawet zauważyłam jak jakaś grupa podchodzi do nieznajomego chłopaka i proponują wspólną zabawę. Chłopak niestety chyba odmówił, ale tak czy siak wydawało się to miłe z ich strony.

— Kiedy on gra? — usłyszałam jak  zniecierpliwiona Yuqi pyta resztę o zapewne kolejnego rapera.

— Teraz powinien być on. — odpowiedziała tak samo podekscytowana Minnie.

— A kim jest ten on? — wtrąciłam się z ciekawości.

— No nie gadaj! Jeden z lepszych raperów! Jego muzyka jest po prostu CUDOWNA! — pomimo tego Yuqi nie powiedziała nic więcej. Jedynie wyciągnęła telefon i weszła w aparat gotowa zacząć nagrywać. Westchnęłam, niewiele się dowiedziałam.

— Jak tam się bawicie? — krzyknął do mikrofonu chłopak na scenie. Ludzie odpowiedzieli mu tym samym. — Z przykrością stwierdzam, że na dziś to będzie już ostatni artysta.... — mówiąc to złapał się za serce. Przewróciłam oczami poirytowana. Masakra. — Jesteście gotowi? — ponownie odpowiedziały mu krzyki podekscytowanych ludzi. Zmrużyłem lekko oczy, nie jestem przyzwyczajona do takiego hałasu. — Przywitajcie AGUST'A D! — Yuqi zaczęła krzyczeć jak szalona. Takiego podekscytowania jeszcze nigdy nie widziałam. Współczuję Minnie, musi mieć bardzo czerwone ramię przez dziewczyne. Agust D, kojarze skądś tą nazwę. Może przewinęła mi się parę razy na YouTube? Chociaż czy ja wiem. Po chwili światła zgasły, a muzyka zaczęła grać, jeśli dyszenie można nazwać muzyką. Na środek powoli zaczął wchodzić jakiś chłopak, co ledwo było zauważyć. Po paru sekundach dyszenia " Agust " zaczął. Słuchałam uważnie patrząc na oświetlonego chłopaka. Miał na sobie czarną czapkę i maskę na brodzie dlatego średnio widziałam jego twarz. Dodatkowo rapował z opuszczoną głową. Tak czy siak nie wyglądał na jakiegoś wysokiego, był może trochę wyższy ode mnie. W pwenym momencie powiedział coś co spowodowało u mnie zwieche. Min YoonGi już nie żyje, zabiłem go.

Patrzyłam w oczy chłopaka zalana łzami. Jego wzrok był obojętny. Nie widziałam w nich łez. Miały tylko jeden wyraz. Staliśmy w ciszy w moim salonie.

— Co masz na myśli mówiąc... że nie chcesz mnie znać? — spytałam drżącym i cichym głosem. — Po tylu latach... ty tak po prostu do mnie przychodzisz i mówisz mi to jakby była to błahostka? — zaśmiałam się przez łzy. Niech to będzie żart, po którym obrażę się na niego, a potem wybaczę. Nie odpowiedział, po prostu stał patrząc na mnie. — Powiedz coś. — odparłam patrząc na swoje ręce. Drżały mi niemiłosiernie. Ponowna minuta ciszy. — Do cholery powiedz coś! — wrzasnęłam uderzając go w klatkę piersiową. — YoonGi błagam...

— Czego nie rozumiesz? — odezwał się wkurzony. — NIE. CHCĘ. CIĘ. ZNAĆ. — powtórzył głośniej. Odsunęłam się od niego widząc jak ściska dłoń w pięść. Strach. Zaczęłam się go bać.

— Nie poznaję cię YoonGi...

— Min YoonGi nie żyje do cholery! — krzyknął w moją stronę przybliżając się. Skuliłam się spuszczając wzrok. — Zabiłem go. — łzy lały mi się strumieniami. — po chwili wyszedł z miszkania trzaskając drzwiami. Wypuściłam dotychczas trzymany oddech opadając na podłogę. Brałam głębokie wdechy, czułam jak się duszę. Drżącymi rękoma złapałam się za głowę. Straciłam go. To nie jest żart, a kurwa rzeczywistość.

Za wszelkie błędy przepraszam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Za wszelkie błędy przepraszam.

Razem Jesteśmy Uśmiechnięci || m.yg Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz