Alkohol - rzecz, która potrafi zjebać życie jak i je uszczęśliwić. Wódka, szampan, wino, soju, różne smaki i rodzaje. Niepełnoletnie dzieciaki błagające starszych o kupno dla nich soju i innych takich. Po co?
–––––
Po raz kolejny upiłam łyk alkoholu, to już któraś z rzędu butelka, a ja czułam jak alkohol zaczął coraz bardziej przejmować nade mną kontrolę. Sama nie wiem jak to się stało, że jestem w takim stanie. Po prostu miałam ochotę się napić, zaczęłam więc powoli pić, aż wypiłam wszystko, co moja mama miała w barku. Jedyna butelka, która została jeszcze przeze mnie nietknięta stała na blacie w kuchni. Po prostu już chyba miałam dość i ją zostawiłam. Wypiłam do końca otwartą butelkę odkładając ja obok siebie, pies zaczął warczeć przez co natychmiastowo spojrzałam w jego stronę rozbieganym wzrokiem. Podszedł do mnie zabierając butelkę i podsunął pod moją dłoń komórkę. Zmarszczyłam brwi czkając.
— I co ja mam z tym fantem zrobić? — powiedziałam do psa ledwie otwierając oczy. Szczeknął przez co zapulsowała mi głowa. — Ciii... Do kogo mam zadzwonić? Co? Ho-Seok? — jąkałam się, a moja głowa zaczęła pulsować. Pies po usłyszeniu imienia mojego przyjaciela zaszczekał dwa razy, skrzywiłam się przez ból. — Już cicho!Już dz-wonie, nie szczekaj! — ledwie wybierając numer przyjaciela w końcu zadzwoniłam do niego, po paru sygnałach w ciąrz odpowiadała mi cisza. — Widziesz? Nie odbiera. — kaszlnęłam, a głos Jung'a rozszedł się po drugiej stronie. — Jednak...
— Co tam? — usłyszałam zaspany głos chłopaka. Straciłam rachubę czasu, pewnie jest jakoś po jedenastej.
— H-Hoseok? To ty? — plątał mi się język.
— NaRim? Jesteś pijana? — spytał jakby odzyskując całą energię. Ponownie czknęłam nie odpowiadając nic. — Zresztą nie ważne, zaraz będę! — oznajmił rozłączając się.
— Ugh... — wstałam z ziemi chcąc pójść do łazienki. Chwiejnymi krokami szłam uderzając o ściany i meble. Podtrzymywałam się wszystkiego, co mogłoby zamortyzować mój upadek, którego uniknęłam cudem pare razy. Przy kolejnej próbie zrobienia kroku wylądowałam na ziemi mocno się obijając. Syknęłam z bólu. Pies zapiszczał i położył się obok mnie. Uśmiechnęłam się słabo przytulając go do siebie. Usłyszałam kroki dobiegające z przedpokoju, czyli nie zamknęłam drzwi, bardzo dziwne. Może to złodziej, a nie przyjaciel? Nie przyjechałby przecież tak szybko. Wstałam starając się być cicho, jednak nogi się pode mną ugięły, a ja upadłam na kolana powodując huk. Zaśmiałam się chisterycznie. Alkohol powoduje śmieszne poczucie humoru.
— NaRim! Cholera... — powiedział chłopak podbiegając do mnie i próbując podnieść.
— Nie! Dam radę! — zaprotestowałam podejmując próbę wstania, co oczywiście nie wyszło. HoSeok westchnął i wziął mnie na ręce, jak pannę młodą by zanieść mnie na kanape, na której mnie położył. Pies również wskoczył na kanapę kładąc się praktycznie na mnie, bez namysłu wtulilam się w jego miękką sierść.
— I po co ci to było? — spytał i mnie i siebie, jego ręką spoczęła na mojej łydce ściskając ją lekko i masując.
— Odstresowałam się, uspokoiłam, jeszcze bardziej wku-rwiłam. I tak w kółko. — ponownie się zaśmiałam, już sama nie wiem z czego.
— Idź spać. — powiedział spokojnie.
— Ale będziesz tutaj? — spojrzałam na niego. Uśmiechnął się i pokiwał głową. Zamknęłam oczy by po chwili zasnąć wtulona w golden retriever'a.
–––––
Stałam na polanie otoczona kwiatami i innymi roślinami, motyle wokół latały, ptaki śpiewały swoją melodię. Słońce świeciło mi w oczy i ogrzewało bladą skórę, w połowie okrytą dresem. Miejsce to kojarzyłam, za czasów dzieciaka. Bywałam tu razem z Yoon'em i mamą by odciąć się od miasta i na spokojnie móc posiedzieć na łonie natury, z dala od ludzi i hałasu, tylko nas troje. Chociaż czasem zdarzało się większe grono. Rozglądając się wokół zobaczyłam młodego chłopaka stojącego do mnie tyłem pośrodku polany. Jedyne, co widziałam to to, że miał czarne włosy, białą koszulkę nałożoną na długi czarny rękaw i czarne spodnie. Zaczęłam powoli podchodzić nie wiedząc co robić.
— Halo? Przepraszam? — mówiłam podchodząc do niego powolnym i nieśmiałym krokiem, ale on nie reagował na moje zaczepki. Stanęłam dosłownie za nim i poklepałam go po plecach. Był wyższy ode mnie o jakieś pięć lub dziesięć centymetrów. Odwrócił się i uśmiechnął. Wyciągnął w moją stronę rękę. Stałam nie wiedząc co robić. Podać mu ją? Po chwili namysłu podałam mu dłoń, która zaczęła znikać.
— Yoon? Yoon! — krzyczałam na próżno, chłopak rozpłynął się zostawiając mnie samą.
Automatycznie otworzyłam oczy, przetarłam je czując mokre poliki. Płakałam? Przecież nic się takiego nie wydarzyło. Rozejrzałam się wokół siebie bez celu, w mieszkaniu nie było nikogo, nawet psa. Przekręcanie klucza dobiegło z przedpokoju, a zaraz po tym odgłos pazurów i kroków. Cukier widząc mnie wskoczył na kanapę zaczynając lizać po twarzy i wesoło machać ogonem.
— Jak się czujesz? — spytał zmartwiony HoSeok gdy pojawił się w pomieszczeniu co ja.
— Co wczoraj odwaliłam? — odpowiedziałam pytaniem na pytanie spoglądając zmęczonym wzrokiem na chłopaka.
— Postanowiłaś urządzić sobie sama domówkę. — zaśmiał się, a ja zmarszczyłam brwi nie rozumiejąc jego słów. — Upiłaś się.
— A jak się tu znalazłeś?
— Nie wiem jak do mnie zadzwoniłaś, ale to chyba dzięki Cukrowi. Masz szczęście, że masz tego psa. — westchnęłam patrząc na wpatrzonego we mnie zwierzaka. Pogłaskałam go po pyszczku zaczynając powoli wstawać. Było mi nie dobrze, a głowa pulsowała mi i makabrycznie bolała. Jak to się mówi, kac morderca nie ma serca.
— Płakałaś w nocy, co ci się śniło? — zapytał pomagając mi dojść do kuchni. Usiadłam na krześle przed wyspą patrząc pusto przed siebie. Co mi się śniło? — NaRim? Słuchasz mnie? Co ci się śniło? — ponowił pytanie.
— On. — odparłam beznamiętnie.
— Kto? Kto ci się śnił? — spojrzałam na niego i w jego oczy szukając czegoś, sama nie wiem czego. Patrzył na mnie wkurzony i zmartwiony. — NaRim...
— No, YoonGi....
CZYTASZ
Razem Jesteśmy Uśmiechnięci || m.yg
Krótkie Opowiadania__________ - Chciałabyś żeby też tu był, prawda? - powiedział spokojnie razem ze mną patrząc na zachodzące słońce. Uśmiechnęłam się wdychając morskie powietrze. - Gdyby był ogólnie przy mnie stałabym się najszczęśliwszą osobą na świecie. Teraz też j...