1 Asia

1.6K 68 42
                                    

Wszystkim, którzy
przedwcześnie odeszli oraz
Tym, którzy cierpią w ukryciu...
Pozostańcie żywi!

Pamięci Chestera Benningtona.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Przeszłość jest sumą
wszystkich wspomnień.
Niektóre z nich są mapą,
dzięki której odnajdziesz bezpieczną przystań,
chroniąc się przed
życiowym sztormem.
Inne z kolei, są spienioną falą,
która pojawia się znikąd,
wciągając Cię głęboko pod wodę.
Tylko od Ciebie zależy,
czy oddech, który weźmiesz, będzie tym ostatnim...

Tydzień wcześniej...

Byliście kiedyś nad przepaścią? Jeśli nie, czy zastanawialiście się, jakie uczucie towarzyszy człowiekowi stojącemu na krawędzi? Strach? Obojętność? A może ulga, że wszystko wreszcie dobiega końca? Podobno w takich momentach przed oczami pojawiają się migawki z życia, zupełnie tak, jakby tych kilka wybranych obrazów mogło nas powstrzymać przed tym, co i tak nieuchronne.

Tego wieczoru, to ja tańczyłam na krawędzi i słowo daję, nie pojawiły się żadne obrazy. Nie było nic, poza ciszą i pustką. To zabawne, że nawet w tych ostatnich chwilach, porównywałam swoje życie do pustej kliszy. Czy przegapiłam w życiu dobre momenty? Zapewne tak... Nie miałam wystarczająco dużo odwagi, by uwiecznić je w pamięci. Wolałam egzystować w ukryciu i obserwować życie z bezpiecznej odległości, w myśl zasady: „Przepraszam, że żyję", zamiast łapczywie z niego korzystać. Czy to jest właśnie definicja tchórzostwa? Nie wiem, ale ukrywanie się i uciekanie, raczej nie jest oznaką odwagi, prawda? Przed kim, tak bardzo starałam się uciec? W swoim życiu miałam tylko jednego wroga, podstępnego i cholernie upierdliwego. Był jak drapieżnik, zawsze gotowy do ataku. Dlaczego walka z nim była z góry skazana na porażkę? Cóż... Trudno wygrać z własną głową. Stałam się zakładniczką złych myśli. Nadszedł jednak moment, w którym ucieczka dobiegała końca, właśnie w tym miejscu, na drugim kontynencie, tysiące kilometrów od domu. W tych ostatnich sekundach zadałam sobie pytanie, czy mam jakąś nadzieję?

NIE...

Odpowiedź pojawiła się w moich myślach niemal natychmiast. Popatrzyłam na swój ostatni zachód słońca, nabrałam głęboko powietrza do płuc, a uśmiech delikatnie rozciągnął się na moich ustach, gdy zdałam sobie sprawę, że paradoksalnie po raz pierwszy od dłuższego czasu czuję, że żyję. Obiecałam sobie, że tym razem nie stchórzę, zaczęłam zatem odliczanie, napawając się promieniami zachodzącego słońca.

Wdech.

Dziesięć... Hmm... Czy zachody zawsze bywają tak piękne?

Feeria barw mieniła się przed moimi oczami niczym sztuczne ognie na powitanie Nowego Roku. Pomarańcz i czerwień zmieszane ze sobą, majestatycznie rozciągały się nad Wielkim Kanionem, oświetlając Wąwóz Granitowy i ginąc za horyzontem. Oto matka natura namalowała swoim pędzlem, specjalnie dla mnie cudowny pejzaż, jakby wiedząc, że to nasze pożegnanie.

Wydech.

Dziewięć... Jakie to uczucie spadać? A może powinnam wmówić sobie, że lecę? Może jestem Ikarem, z tą tylko różnicą, że ja swoich skrzydeł nie stopiłam, ale sumiennie sama podcinałam...

Wygładziłam niewidoczne zagniecenie na sukience, wyprostowałam plecy i zapatrzyłam się w otchłań, która za chwilę miała mnie pochłonąć.

Wdech.

Osiem... Nie będzie śladu po moim istnieniu...

Wydech.

Dziewczyna znad przepaści [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz