Rozdział 5

353 48 19
                                    


Wtorek, 20 grudnia 2022

Lake Lafayette, Missouri


Przez pierwsze pół nocy Anastasia rozmyślała o sprawach, z którymi powinna dać sobie spokój, a przez drugie pół koszmary zmuszały ją do przewracania się z boku na bok. Nic nowego. Leżała z zamkniętymi oczami, nie tylko nie będąc w stanie śnić o niczym przyjemnym, ale również nie potrafiąc się wyciszyć. Za każdym razem, gdy zapadała w sen, jej serce szalało jak w obliczu prawdziwego zagrożenia, a oddech stawał się szybki i niemiarowy.

Kilka minut przed siódmą sięgnęła po znajdujący się na szafce nocnej telefon. Odłożyła go, dostrzegając wczesną godzinę. Obróciła się na bok i jeszcze raz spróbowała zasnąć, jednak z marnym skutkiem. Westchnęła przeciągle, drugi raz sięgając po urządzenie. Tym razem je odblokowała. Po kolei klikała ikonki aplikacji portali społecznościowych, ale na żadnym nie znalazła nic interesującego. W międzyczasie nagie ręce, które wyciągnęła spod kołdry, żeby obsłużyć komórkę, pokryła gęsia skórka. Być może ubieranie do spania koszulki z krótkim rękawem nie było dobrym pomysłem. Przez noc temperatura w budynku znacznie spadła.

Anastasia w końcu wygramoliła się z łóżka. Szurając miękkimi balerinami po podłodze i obejmując drżące od zimna ramiona, przeszła do salonu. Przykucnęła przy kominku i spróbowała powtórzyć wszystkie czynności wykonane poprzedniego dnia przez Phoebe Berger. Zajęło jej to znacznie więcej czasu, niż przypuszczała. Samo rozpalenie ognia nie było dla niej kłopotliwe, gorzej z podtrzymaniem go. Z początku była nieco niecierpliwa, więc za szybko dokładała kolejne kawałki drewna, tym samym przyduszając płomień. W końcu jednak wyciągnęła wnioski i mogła cieszyć się buchającym zza szyby ciepłem.

Gdy tylko podniosła się z kucek, jej wzrok wylądował na odgrywającej się za oknem scenie. Phoebe Berger rozmawiała z barczystym mężczyzną, który w przeciwieństwie do jej męża nie miał brody. Był również wyższy od Franka. Poza tymi szczegółami z daleka bardzo go przypominał.

Anastasia zbliżyła się do okna od prawej strony. Bardzo ostrożnie uchyliła je od góry, błagając w duchu, żeby nie zaskrzypiało. Na szczęście opadło niemal bezgłośnie.

Przywarła plecami do ściany, której wcześniej dotykała tylko ramieniem. Może i przez to nie mogła obserwować zachowania tej dwójki, jednak równało się to temu, że oni też nie mieli sposobności, by ją zauważyć. Zimne powietrze smagało ją po twarzy, ale przynajmniej była w stanie co nieco usłyszeć.

– Sprawdź, czy wszystko się zgadza.

– Wierzę ci na słowo. – Głos Phoebe ledwo docierał do Anastasii, mimo tego dosłyszała w nim wyraźne przygnębienie. – Może jednak wejdziesz na chwilę?

– Wiesz, że nie mogę.

– Frank i tak jeszcze śpi.

– Phoebe... – Westchnął przeciągle, po czym nagle odchrząknął. – Powinienem już jechać.

– Zostawiłam pieniądze w domu. Miałam nadzieję, że jednak wejdziesz.

– Poczekam tutaj.

Cisza, która zapadła po tych słowach, sprawiła, że Anastasia wychyliła się w stronę okna. Przez półprzezroczyste firanki dostrzegła chodzącego niemal w kółko mężczyznę. Dłonie schował w kieszeniach granatowej pikowanej kurtki, a wzrok co chwilę kierował na sięgające ponad kostkę buty. Phoebe nigdzie nie było.

Anastasię niezwykle ciekawiło, dlaczego nieznajomy nie mógł przekroczyć progu domu Bergerów. Pognała do łazienki, żeby przebrać spodnie od piżamy na dżinsy i założyć skarpety. Zmianę koszulki chwilowo sobie darowała. Zamierzała wyjść tylko na chwilę. Kierując się do znajdującego się przy drzwiach wyjściowych wieszaka, jeszcze raz zerknęła przez okno. Phoebe wciąż nie wróciła.

PamiątkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz