Rozdział 29

282 44 117
                                    


Dom Bergerów wypełnił się dosłownie po kilku minutach. Wszyscy zgromadzili się w jadalni, a Phoebe rozciągnęła na długim stole starą, pogniecioną mapę. Frank jako jedyny siedział. Co prawda wytrzeźwiał w przyśpieszonym tempie, ale wciąż lekko nim bujało.

W pomieszczeniu oprócz szlochu Elise słyszalne były również ciche rozmowy. Anastasia stała w progu i kolejny raz próbowała dodzwonić się do Holdena. Mówił, że będzie pod telefonem, a tymczasem nie odbierał. Z kolei Shannon i Shane znajdowali się tutaj. To po raz kolejny namieszało agentce w głowie. Wodziła wzrokiem między bliźniętami, myśląc o tym, że jeśli to jednak policjant za wszystkim stał, to nawet nie miała pomysłu, gdzie szukać.

– Podzielimy się na grupy i zaczniemy szukać – oznajmiła donośnie Phoebe, uciszając tym wszystkie inne głosy. – Nikt nie powinien chodzić sam.

– Zaraz całkowicie się ściemni. Macie latarki? – wtrąciła Anastasia, chowając telefon do kieszeni. Wykonała już z dziesięć połączeń, a Oscar żadnego nie odebrał.

– Mamy. Shane, przynieś je tutaj.

Osiemnastolatek tylko kiwnął głową, po czym prześlizgnął się obok Anastasii w progu. Ta podążyła wzrokiem za jego sztywną sylwetką. Po chwili odwróciła twarz w stronę jego siostry i natrafiła dokładnie na jej spojrzenie. Shannon stała w kącie oparta o ścianę, z ramionami skrzyżowanymi na piersi. Anastasii zdawało się, że na niemal zasłoniętym bluzą nadgarstku dziewczyny coś się znajduje. Z tej odległości nie widziała jednak co dokładnie, a Shannon po krótkiej chwili opuściła ręce wzdłuż ciała i splotła dłonie za plecami, tym samym przyjmując pozycję podobną do niej samej.

– Ktoś powinien zostać z dziećmi – zauważyła Hailie, wyraźnie szukając w pomieszczeniu chętnych. – Może ty, Shannon?

– Niech Elise zostanie. Shannon zna okolicę, możemy iść razem – zaproponowała Anastasia, zanim Shannon zdążyła zareagować.

– Mój syn zaginął, nie będę tu siedzieć!

– W tym stanie będziesz jedynie opóźniać poszukiwania, a ktoś musi zostać – uzasadniła, za co musiała zmierzyć się z falą gniewu skierowaną bezpośrednio na nią i to z bardzo bliskiej odległości. W międzyczasie Shane zdążył wrócić z niewielkimi latarkami i odłożyć je na stół.

– Musimy zacząć jak najszybciej. – Phoebe znów zabrała głos. – Lepiej, gdyby pary były mieszane. Tak będzie bezpieczniej. Frank?

– Też pójdę – odparł znacznie wyraźniej i zrozumiale niż jeszcze trzy godziny wcześniej. – Trzeba zadzwonić na policję.

– Ja to zrobię. – Po tych słowach Shannon wyszła z pomieszczenia. Nawet nie patrzyła Anastasii w oczy, zbliżając się do progu, a co dopiero przekraczając go.

Ashbee przepchnęła się obok Hailie Reed i Grega Bergera, żeby rzucić okiem na rozłożoną mapę obejmującą nie tylko Lake Lafayette, ale również najbliższą okolicę. Szybko odnalazła ręcznie namalowaną czerwoną kropkę, która oznaczała położenie zimowiska. Potem przestała się przyglądać. Właściwie i tak zamierzała skierować się w jednym konkretnym kierunku. Do leśniczówki.

– Podzielmy się już – zaproponowała Anastasia. – Jest nie tylko coraz ciemniej, ale też zimniej.

– Hailie, Rick pewnie chcecie iść razem? – Phoebe obejrzała się na małżeństwo Reedów. Bez słowa kiwnęli głowami. Ich dwaj niesforni synowie bawili się teraz w salonie z pozostałymi dziećmi. – Pójdziecie nad jezioro.

– Wiemy, gdzie to jest – oznajmił od razu Richard. – Coś jeszcze czy możemy już iść?

– Moż...

PamiątkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz