Rozdział 14

379 40 23
                                    


Shannon odczekała chwilę, licząc na to, że jej brat jednak się odezwie. Shane jednak wciąż stał zwrócony bokiem do tego nieproszonego towarzystwa. Schowane w kieszeniach dłonie zaciskał w pięści. Uparcie wbijał wzrok w rzadko rosnące drzewa po drugiej stronie jeziora, mimo że najchętniej obdarzyłby siostrę spojrzeniem pełnym wyrzutu. Nie potrzebował żadnej zachęty, nie potrzebował, żeby mówiła mu, co ma robić.

Anastasia stała o krok bliżej zejścia z niezbyt długiego molo niż Shannon. Nieco się niecierpliwiąc, śledziła wszystkie, nawet minimalne ruchy rodzeństwa. Nic innego jej nie pozostawało. Mogłaby się odezwać, ale żaden temat nie wydawał jej się właściwy. Patrzyła tylko na podrygującą prawą nogę Shannon, która mimo ciężkiego trapera nie wydawała żadnego głośnego dźwięku. Później przeniosła wzrok na co chwilę uwydatniające się przez zaciskanie zębów mięśnie żuchwy Shane'a. Sama tak robiła, gdy się denerwowała, stresowała albo po prostu powstrzymywała przed powiedzeniem czegoś. Ciekawiło ją, czy Shanem kierują podobne pobudki.

– Sam tu przyszedłeś?

– A widziałaś tu kogoś? – mruknął, wciąż nie patrząc na siostrę.

– W takim razie powinieneś się cieszyć, że dotrzymamy ci towarzystwa – odparła pogodnie Shannon, zupełnie nie zwracając uwagi na jego nieprzyjemny ton głosu.

Shane prychnął, jeszcze zanim Shannon skończyła mówić. W zamian otrzymał niezbyt silne uderzenie w ramię, przez które w końcu spojrzał w brązowe oczy siostry. Niemal mógł usłyszeć skumulowane na końcu jej języka słowa. Doskonale wiedział, o co jej chodzi i że nie odpuści tak szybko. Nie był w stanie z nią wygrać ani teraz, ani nigdy wcześniej. Tylko dlatego przeniósł uwagę na znajdującą się za Shannon młodą kobietę. Mimo przeciągającej się ciszy i nowego otoczenia nie wyglądała na speszoną czy zagubioną. Dzięki temu przypomniał sobie, dlaczego Lily-May znacznie bardziej przypadła mu do gustu.

– Anastasia, tak? – upewnił się nieco głośniejszym tonem niż zwykle. To, że tylko przytaknęła, nie pomogło mu w rozpoczęciu rozmowy. – To... podoba ci się tutaj?

– Jest całkiem miło. – Wzruszyła ramionami. Konsternacja wymalowana na twarzy nastolatka popchnęła ją do małego podkoloryzowania faktów. – Można się wyciszyć, chociaż trochę szkoda, że nie dzieje się tu więcej. Nie mówię, że się nudzę, ale... no, na pewno wiecie, o co mi chodzi.

– Zbliża się Wigilia, zbliżają się atrakcje. O to się nie martw.

Shane przelotnie zerknął na uśmiechającą się siostrę. Nie ruszyła się, nawet na niego nie patrzyła, a mimo tego niemal czuł, jak szturcha go łokciem w żebra, żeby potwierdził jej słowa. Miał wrażenie, że niecierpliwie obserwuje go kątem oka, o ile to w ogóle byłoby możliwe. Nawet gdyby stał za jej plecami, to i tak czułby na sobie jej spojrzenie. Miał to zakorzenione głęboko w umyśle, który Shannon programowała, jak tylko chciała. Czasami zdawało mu się, że siostra żyje nie tylko swoim własnym życiem, ale również jego.

– Dopiero się rozkręcamy – zawtórował Shannon niemal od razu.

– W takim razie nie mogę się doczekać. – Anastasia rozciągnęła usta w uśmiechu, chociaż nie podobały jej się słowa bliźniąt i dziwne napięcie, które dało się wyczuć między nimi, odkąd tylko pojawiły się w polu widzenia Shane'a. Nie wykluczała jednak, że to zwykłe przewrażliwienie będące efektem nieco naiwnego łączenia zbrodni mających miejsce w najbliższej okolicy. Przez to, że trzy interesujące ją sprawy wydarzyły się pod koniec poprzednich dwóch lat, a w tym roku jeszcze nie doszło do niczego podobnego, teraz wszystko było dla niej alarmujące. – Szykujecie coś konkretnego?

PamiątkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz