Gdyby ktoś teraz zapytał Shannon, dlaczego jest zdenerwowana, nie potrafiłaby odpowiedzieć. To było irracjonalne, a jednocześnie niezwykle silne. Ten sam Shane, który ostatnio nie chciał rozmawiać nawet z nią, teraz w najlepsze spacerował sobie z jakąś zupełnie obcą dziewczyną i jeszcze wyglądał na zadowolonego z tego faktu. Naprawdę się w niej zagotowało, gdy zobaczyła, jak brat szczerze się uśmiecha w reakcji na słowa Lily-May, których z uwagi na wciąż dzielącą ich odległość nie mogła usłyszeć.
Szybkim krokiem zbliżała się do powracającej ze spaceru dwójki nastolatków. Nie odpowiedziała w żaden sposób na machanie przyjezdnej, nawet nie pomyślała o symbolicznym uniesieniu kącików ust. Nie była w nastroju na udawanie, że wszystko jest w porządku.
– Shane, musimy pilnie pogadać – rzuciła, próbując nie brzmieć na rozzłoszczoną, gdy tylko znalazła się niecałe dziesięć metrów od brata. – Trafisz z powrotem sama?
– Odprowadzę Lily-May i wtedy pogadamy – oznajmił chłopak, ubiegając swoją towarzyszkę.
– Shane, to pilne.
– Może ja... – zaczęła niepewnie Lily-May, ale nie zdołała wtrącić się do tej rozmowy.
– Pali się czy co? Przestań świrować.
Policzki Shannon zaczerwieniły się ze złości. Stłamsiła przyjezdną spojrzeniem, gdy Shane pociągnął ją lekko za rękaw kurtki, żeby już wracali. Szła dwa kroki za nimi, próbując pogodzić się z zachowaniem brata. Nie przywykła do jego sprzeciwów. Do żadnych innych też nie, mimo że czasem się zdarzały. Shane jednak dotychczas nigdy jej nie zawiódł. Gdyby ta Lily-May miała jeszcze w sobie coś interesującego, coś innego, po prostu coś. Tymczasem jej zwyczajność doprowadzała Shannon do jeszcze większej złości.
Shane odprowadził Lily-May pod same drzwi domku numer trzy, po czym cofnął się do siostry, która została na końcu ścieżki. Gdy nagle zaschło mu w gardle, prawie pożałował, że nie porozmawiał z nią od razu.
– Co to ma być? – warknęła od razu, gdy zbliżył się do niej na odległość wyciągniętej ręki.
– O co chodzi? – mruknął, unikając jej wzroku.
– Właśnie o to.
– Co?
– Gówno, Shane. – Przewróciła oczami i ściszyła nieco głos. – Myślisz, że jak trochę z nią pogadasz, to będziesz mógł ją przelecieć?
– Nie chodzi o to.
– Jasne.
– Pomyliłaś mnie z którymś ze swoich kolegów – odparł powoli, żeby zrozumiała każde słowo.
Shannon uniosła brwi i zamrugała kilkakrotnie, co tylko wywołało wredny uśmieszek na twarzy jej brata. Nie zdążyła nawet otworzyć ust, żeby odpowiedzieć mu czymś równie uszczypliwym, gdy bezceremonialnie odebrał sobie telefon. Miała ochotę wyrwać mu z ręki urządzenie i wrzucić je w zaspę śniegu. Usłyszała jednak głos mamy, a Shane rzucił jej spojrzenie, które na myśl przywodziło przypadkiem rozbijane w dzieciństwie szklanki i gęste tłumaczenie się z tego rodzicom. Nie miała pojęcia, co tym razem przeskrobali.
– Zaraz będziemy.
– Co znowu? – zapytała już niemal bez złości, gdy tylko odsunął komórkę od ucha. Były sprawy ważne i ważniejsze, a gniew ich matki zaliczał się niestety do tych drugich.
– Chyba sama nie wie.
– Gorzej być nie mogło.
– Ta – mruknął niezadowolony, mimo że tak naprawdę ucieszył go ten telefon. Dzięki niemu znów mógł stanąć z siostrą po tej samej stronie barykady. Na szczęście gniew Shannon gasnął równie szybko, co się zapalał. U niego sytuacja wyglądała zgoła odwrotnie.
CZYTASZ
Pamiątka
Mystery / ThrillerAnastasia Ashbee po ponad dwumiesięcznej przerwie od pracy w terenie, w końcu otrzymuje sprawę do rozwiązania. Jest jednak jeden problem - jej przełożony twierdzi, że to nie śledztwo i nie podaje nic poza nazwą miejsca, w które agentka FBI ma się ud...