Rozdział 19

363 41 197
                                    

Piątek, 23 grudnia 2022

Lake Lafayette, Missouri

Shane kilka minut wcześniej wyszedł z domu na poranny spacer. Chciał uciec od świątecznego zgiełku, jeszcze zanim ten się zacznie. Później nie miałby szans na wydostanie się z domu, stale musiałby coś robić, a potrzebował czasu tylko dla siebie i to najlepiej spędzonego na łonie natury. Mimo tych wszystkich gości zima wciąż była jego ulubioną porą roku. To mroźne powietrze szczypiące w policzki stanowiło wystarczającą rekompensatę za zakłócany spokój.

Słońce dopiero wschodziło, rzucając słabe promienie na śnieg poznaczony śladami przede wszystkim małych butów. Shane lubił poranki, bo zazwyczaj były spokojne i ciche. Tym razem jednak się przeliczył. Gdyby wiedział, na kogo się natknie, zostałby w domu. Oszczędziłoby mu to wielu problemów.

Chłopiec siedział na odśnieżonym ganku domku numer jeden i bez entuzjazmu machał nogami. Zwieszał głowę, dopóki nie usłyszał stawianych nieopodal kroków. Od razu spojrzał w stronę, z której dochodził hałas. Wysoki chłopak szybko szedł w dół ścieżki, wyraźnie ignorując istnienie Garetha. Syn Elise po chwili wahania zsunął się z ganku, a gdy butami dotknął śniegu, od razu pobiegł w stronę nastolatka. Nawet zawołał go po imieniu, ale tamten i tak się nie odwrócił. Shane zatrzymał się, dopiero gdy zziajany siedmiolatek zastąpił mu drogę.

– Co? – burknął, odwracając wzrok od mokrych oczu chłopca.

– Widziałeś samochodzik?

Shane nawet nie musiał pytać, o jaki samochodzik chodzi. Na pewno całe zimowisko też mogło pochwalić się tą wiedzą. Gareth mówił o tej zabawce na okrągło, odkąd zniknęła. Właściwie „zniknęła" to nieodpowiednie słowo. Shane'owi było nawet trochę szkoda dzieciaka. Sam kiedyś miał swoje ulubione zabawki i nie potrafił pogodzić się z tym, że rodzice z czasem kazali mu podarować je Frankiemu. Co prawda Shane wciąż mógł na nie patrzeć, czy nawet bawić się z młodszym bratem, ale to nie było to samo. Poza tym, gdy oddawał mu swoje ulubione rzeczy, był już nieco za duży na zabawę nimi. Po prostu podobało mu się, gdy stały u niego w pokoju na półce. Były miłym wspomnieniem, jednym z niewielu.

– Przecież mówiłem, że nie widziałem.

Gareth wydął usta w podkówkę, a jego piwne oczy zaszkliły się jeszcze bardziej. Gdy jego drobna buzia poczerwieniała, odwrócił się. Ze zwieszoną głową i wolnym krokiem rozpoczął drogę powrotną do domku numer jeden. Mimo tego Shane i tak słyszał jego cichy szloch oraz zawodzenie, że samochodzik już się nie znajdzie. Berger stał tak jeszcze chwilę, rozważając wszystkie za i przeciw. Decyzja nie była prosta, lecz chociaż ten raz chciał podjąć ją samodzielnie. Ta nowa wydawała mu się bardziej właściwa.

W tym samym czasie reszta rodziny Bergerów również budziła się do życia. Stephanie wciąż w koszuli nocnej, na którą zarzuciła długi sweter, krzątała się po kuchni, korzystając z okazji, że jej córka jeszcze nie zdążyła zejść z piętra. Phoebe zawsze w całości zawłaszczała sobie to miejsce, Stephanie mogła co najwyżej usiąść przy stole i patrzeć. Jednak czasem nawet tego jej zabraniano. Dlatego teraz z satysfakcją naciskała różne przyciski w nowoczesnym ekspresie do kawy. W końcu trafiła w odpowiedni, co spowodowało głośną pracę urządzenia. Jeśli w tym domu jeszcze ktoś spał, to właśnie się obudził. Stephanie aż żałowała, że nie wstała godzinę szybciej i wtedy tego nie zrobiła. Teraz, kilka minut przed ósmą rano, wszyscy raczej powoli przygotowywali się do zejścia na parter. Tylko ona tutaj spała, cała reszta domowników zajmowała sypialnie na piętrze.

Usiadła na ulubionym krześle córki, które kiedyś sama też sobie upodobała. Od tego czasu jednak wiele się zmieniło, a ona ze względów zdrowotnych nie mogła już spędzać długich godzin na twardym siedzeniu. Córka przejęła od niej wiele nawyków, lecz ta zasada nie dotyczyła już wyznawanych wartości. Stephanie nie potrafiła przemówić jej do rozumu, co zresztą nie było niczym nowym. Phoebe za czasów swoich młodzieńczych lat znacznie bardziej przypominała Shannon niż Shane'a. Właściwie, zdaniem Stephanie, Shannon była nawet trochę bardziej ugodowa niż Phoebe.

PamiątkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz