Camila p.o.v.
Lauren kazała nam się położyć wcześnie, co nie było problemem, ponieważ wszyscy byli zmęczeni po podróży, a w końcu musieli być w pełni sił na kolejny dzień.
Gdy obudziłam się rano, otworzyłam swoje zaspane oczy, szukając Lauren, jednak kobiety nie było już w łóżku. Wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju słysząc jakieś hałasy w kuchni. Poszłam tam, zastając zielonooką przed kuchenką.
- Ty gotujesz? – zapytałam zaskoczona, podchodząc bliżej.
- Czasami się zdarza. Zazwyczaj nie mam czasu, ale jeszcze nikogo nigdy nie otrułam – powiedziała.
- Może ci pomóc? – zapytałam.
- Jeśli chcesz możesz wyciągnąć talerze z szafki i rozłożyć je na stole – powiedziała Lauren.
- Dobrze. Ale zanim to zrobię – powiedziałam podchodząc do brunetki. – Muszę się z tobą przywitać – dokończyłam, stając naprzeciwko niej.
Lauren odwróciła się do mnie, a nasze usta złączy się w słodkim poranny pocałunku. Na naszych twarzach pojawiły się uśmiechy.
Sięgnęłam do szafki i zaczęłam rozkładać talerze na stole, gdy do salonu weszli moi dziadkowie.
- Dzień dobry, a co tak ładnie pachnie? – zapytała moja babcia.
- Lauren robi śniadanie – powiedziałam z uśmiechem, dumna ze swojej dziewczyny.
- Jeśli smakuje tak jak pachnie, to już się nie mogę doczekać – ucieszył się dziadek.
- Sofi jeszcze śpi? – zapytałam.
- Chyba tak – odparła babcia.
- Pójdę sprawdzić co u niej – powiedziałam.
Gdy dotarła do właściwych drzwi zapukałam do nich, ale nikt nie odpowiedział. Postanowiłam ostrożnie je otworzyć i zajrzałam do środka.
Okazało się, że Sofi śpi jeszcze w najlepsze, w rozkopanej pościeli. Wyglądała jak aniołek. Podeszłam do łóżka i usiadłam na jego brzegu, aby obudzić śpiącą księżniczkę.
- Sofi wstawaj, zaraz będzie śniadanie – powiedziałam.
- Która godzina? – zapytała dziewczynka.
- Prawie dziesiąta. Wstawaj bo prześpisz swoje urodziny – powiedziałam, uśmiechając się do dziewczynki, która zaspana przeciągnęła się na łóżku, leniwie otwierając swoje oczka.
Po chwili dziewczynka wstała z łóżka i poszła szybko do łazienki. Po naszym dotarciu do kuchni już wszystko było gotowe i nasi bliscy czekali tylko, aż się zjawimy. W momencie gdy dziadkowie zobaczyli moją siostrę zaczęli śpiewać jej sto lat, a Lauren postawiła na stole naleśnikowy tort z owocami. Przyłączyłam się do śpiewania, a Sofia stała na środku zdumiona.
- Wszystkiego najlepszego siostrzyczko – powiedziałam, ściskając ją mocno.
***
Jak się okazało Lauren miała dokładnie zaplanowany dla nas cały dzień. Po zjedzeniu smakowitego śniadania - nawiasem mówiąc muszę przyznać, że moja dziewczyna okazała się być całkiem dobrą kucharką - przebraliśmy się w stroje kąpielowe i poszliśmy na plaże, ciesząc się znakomitą pogodą.
Podczas gdy dziadkowie odpoczywali w cieniu pod parasolem, ja z Lauren i Sofii cieszyłyśmy się słońcem i chlapałyśmy się razem w wodzie.
Gdy akurat spokojnie opalałam się na leżaku, Lauren z Sofii zmówiły się za moim plecami i ochlapały mnie wodą. Poczułam dreszcze, gdy letnia woda zetknęła się z moją rozgrzaną skórą. Gwałtownie otworzyłam oczy i wstałam, biegnąc w stronę dziewczyn, które śmiały się w najlepsze z tego jak udało im się mnie zaskoczyć.
CZYTASZ
Ocean eyes - Camren ff
FanfictionGdy Camila szukała dobrego prawnika, który pomoże jej w przejęciu opieki nad młodszą siostrą nie sądziła, że jej znajomość z jedną z najlepszych prawniczek w Miami zacznie się w tak nieprzewidywalny sposób... Lauren, piękna i tajemnicza, jej twarz n...