Rozdział 42

2.7K 157 44
                                    

Camila p.o.v.

Wstałam od naszego stolika i weszłam za ladę za którą kiedyś pracowałam. Zanim ktoś mnie zobaczy poszłam szybko na zaplecze, gdzie zniknęła Isabelle. Złapałam ją akurat, gdy wychodziła z kuchni.

- Camila, co ty tu robisz? – zapytała zaskoczona.

- Chciałam z tobą porozmawiać. Mogę ci zająć chwilę? – zapytałam.

Dziewczyna zastanowiła się przez chwilę, a później chwyciła worek ze śmieciami i pociągnęła mnie do tylnego wyjścia, gdzie zawsze chodziłyśmy wynosić śmieci, a ci którzy palili robili sobie tam przerwę na papierosa.

Na szczęście tym razem nikogo tam nie było, więc miałyśmy chwilę, aby porozmawiać.

- Nie mam dużo czasu – zaznaczyła dziewczyna.

- Wiem, zajmę ci tylko chwilę – obiecałam, dobrze znając realia pracy w tym miejscu.

- Dobrze.

- Co u ciebie? – zapytałam.

- Nic nowego jak widzisz – powiedziała dziewczyna.

- Chciałam cie jeszcze raz przeprosić. Żałuje, że nasz kontakt się tak urwał – podjęłam próbę przeprosin.

- W porządku, nie mam ci tego za złe. Powiedziałaś mi tylko prawdę, a ja potrzebowałam trochę czasu, aby to przetrawić. Właściwie to zaczęłam się z kimś spotykać – wyznała.

- Naprawdę? – ucieszyłam się. – Kto to?

- Dziewczyna, którą poznałam na zajęciach z jogi.

- Ćwiczysz jogę?

- Tak, to było takie moje postanowienie noworoczne.

- I jak wam się układa?

- Spotykamy się dopiero od dwóch tygodni, ale dobrze się czujemy w swoim towarzystwie, mamy wspólne zainteresowania. Jest naprawdę wspaniała – zdradziła nieco się rumieniąc.

- Naprawdę się cieszę.

- A co u ciebie? Spotykasz się z kimś?

- Nie uwierzysz, ale... - zaczęłam.

- Jesteś z Lauren – dokończyła za mnie.

Popatrzyłam na nią zaskoczona.

- Skąd wiesz?

- To było do przewidzenia. Od początku miałyście się ku sobie. To jak Lauren na ciebie patrzyła... Nie miałam nigdy szans – stwierdziła, spuszczając głowę.

Zaniemówiłam, czy naprawdę to było tak oczywiste, że wszyscy dookoła wiedzieli, zanim ja to zrozumiałam?

- Jesteś szczęśliwa? – zapytała Izzy.

- Tak – odparłam, a Isabelle uśmiechnęła się do mnie.

- I to widać. A teraz przepraszam, ale muszę wracać do pracy – zaniepokoiła się brunetka.

- Poczekaj. Mogę do ciebie zadzwonić? Umówimy się kiedyś na spokojnie na kawę? – zaproponowałam pokojowy gest.

- Trzymam za słowo – odezwała się brunetka, uśmiechając się do mnie, po czym zostawiła mnie samą.

Byłam zadowolona. Nigdy nie chciałam spalić za sobą tego mostu. Isabelle, zawsze była dobrą przyjaciółką i nie chciałam jej utracić.

Gdy wróciłam do stolika druga kelnerka przyniosła nam już zamówione dania, a moi bliscy zabrali się za jedzenie.

Ocean eyes - Camren ff Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz