Rozdział 22

4K 187 32
                                    

Camila p.o.v.

Otworzyłam oczy, ciągle leżąc w tej samej pozycji na brzuchu. Byłam zupełnie naga i owinięta niezgrabnie w białą pościel. Podniosłam swoją ciężką i pulsującą z bólu głowę z miękkiej poduszki, rozejrzałam się dookoła i dopiero po chwili dotarło do mnie, gdzie się znajduję. Przypomniały mi się wszystkie wydarzenie z nocy. Nie mogłam wprost uwierzyć. Przespałam się z moją szefową i właśnie leżałam w jej łóżku. Poczułam przyjemne mrowienie, gdy wyobraziłam sobie ,co robiłyśmy właśnie w tym łóżku. To był chyba najlepszy seks w moim życiu, jednak wiedziałam, że to co zrobiłyśmy było nieodpowiednie.

Nagle z rozmyślania wyrwały mnie kroki, które usłyszałam na korytarzu. W momencie gdy drzwi się powoli otworzyły, usiadłam na łóżku, zakrywając swoje nagie ciało.

- Nie śpisz już? - zapytała Lauren, zaglądając do sypialni.

Kobieta wyglądała inaczej. Na jej twarzy nie było ani grama makijażu, a włosy były potargane i pozostawione w nieładzie. Miała na sobie jedynie białą koszulkę i spodenki. Nie założyła nawet stanika, a jej sutki przebijały się przez cienki materiał. Podobała mi się w takiej odsłonie, nawet bardziej niż wtedy, gdy była zadbana i nienagannie ubrana. Pomyślałam, że mogłabym się budzić przy takiej Lauren każdego ranka, jednak szybko skarciłam się za podobne myśli.

Brunetka delikatnie usiadła na brzegu łóżka i podała mi tacę na której była kawa i tosty z dżemem.

- Nie mam wiele w swojej lodówce, ale pomyślałam, że pewnie byś coś zjadła - odparła.

- Dziękuję. Głowa mi pęka - poskarżyłam się.

- Też nie czuję się najlepiej, poszukam jakiś proszków - odparła.

Napiłam się łyka kawy, która pachniała wyśmienicie, a smakowała jeszcze lepiej. Lauren na pewno miała ekspres do kawy z najwyższej półki.

- Camila?

- Tak? - zapytałam, podnosząc na nią wzrok.

- Żałujesz tego co się stało? - zapytała. Pierwszy raz widziałam, żeby Lauren Jauregui była zawstydzona.

No właśnie, czy żałowałam? Wiedziałam, że to nieodpowiednie, ale czy wolałabym, żeby to nie miało miejsca?

- Nie - opowiedziałam szczerze.

Zobaczyłam mały uśmiech na jej ustach.

- Ale to nie znaczy...

- Chyba wiem, co chcesz powiedzieć - przerwała mi kobieta. - Zjedz najpierw, a później porozmawiamy. Jeśli chcesz, możesz wybrać jakieś ubranie z mojej szafy. Kiedy skończysz, będę czekać na ciebie w salonie - powiedziała i wstała z łóżka, kierując się do wyjścia.

To dało mi jeszcze chwilę na zastanowienie się, co powinnam zrobić w tej sytuacji, a przede wszystkim mogłam ułożyć sobie w głowie, co powiedzieć.

Gdy dokończyłam swoje śniadanie, wstałam z łóżka i odnalazłam swoją bieliznę oraz sukienkę, którą zielonooka najwidoczniej musiała tutaj przynieść, ponieważ leżała na fotelu obok łóżka. Korzystając z przyzwolenia Lauren, zajrzałam do jej garderoby, która znajdowała się za kolejnymi drzwiami. Pomieszczenie było przestronne i naprawdę robiło wrażenie. Po obu stronach przy wejściu wisiały białe koszule i marynarki, a także zestaw sukienek, przeważnie w ciemnych kolorach.

Dopiero kiedy weszłam głębiej, na półkach znalazłam ubrania na co dzień. Wybrałam zwykłą koszulkę, oraz ciepłą i milutką w dotyku granatową bluzę z kapturem, a także dresowe spodnie. Ubrania były na mnie nieco luźne, ale nie przejmowałam się tym zbytnio.

Ocean eyes - Camren ff Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz