Camila p.o.v.
Drogę do kancelarii spędziłyśmy w milczeniu. Jednak cały czas czułam między nami wiszące w powietrzu napięcie, które strasznie mnie męczyło. Nie mogłam już dłużej znieść tej niepewności. Przecież wiedziałam, że Lauren jest zła. A to milczenie między nami jeszcze mnie uświadamiało, że coś jest między nami nie w porządku. Musiałam się odezwać i dowiedzieć co czuje Lauren.
- Zamierzać coś powiedzieć? – zapytałam.
- Co masz na myśli? – spytała Lauren, marszcząc brwi.
- Wiem, że jesteś zła. Już wolę, żebyś na mnie nakrzyczała, pokłóciła się ze mną, wszystko jest lepsze od tej ciszy.
- To nie jest dobry moment na rozmowę. Za niecałą godzinę mam rozprawę, musze się na tym skupić. Nie chcę się teraz denerwować – powiedziała, zachrypniętym i oschłym głosem.
- Czyli przyznajesz, że jesteś zła – drążyłam.
- Tak Camila, jestem wściekła i cholernie zazdrosna. W ogóle nie ufam Jennifer. I po cholere pokazywała ci swoje portfolio! To chciałaś usłyszeć?! – krzyknęła rozłoszczona.
- Już ci mówiłam, że nie musisz się martwić, chciałam jej tylko pomóc, bo uważam, że ma talent, ale liczysz się tyko ty – spróbowałam łagodnym tonem.
- Wiem, dlatego właśnie nie mam ochoty kolejny raz o tym rozmawiać – odparła, trochę łagodniejszym tonem. – Nie mogę ci zabronić z nią kontaktu, nie jesteś moją własnością. Proszę cię tylko o zdrowy rozsądek. Nie daj się jej omamić.
- Lauren, jeśli to cię uspokoi ograniczę kontakt z Jennifer, na tobie zależy mi dużo bardziej, nie chcę, żeby to powodowało między nami konflikty – powiedziałam, łapiąc jej dłoń i gładząc ją kciukiem.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też.
Byłam zadowolona, że udało mi się coś z niej wyciągnąć. Wiedziałam, że Lauren jest zła i miała takie prawo. Przez moje myśli przeszło jak ja bym się czuła na jej miejscu i doszłam do wniosku, że dokładnie tak samo. To nie było wporządku wobec Lauren, abym dalej utrzymywała taki sam kontakt z blondynką. Wiem, że jeśli będę upierać się przy dalszym kontakcie, takich kłótni będzie coraz więcej. Musiałam coś postanowić. Wybór był znacznie prostszy niż sądziłam. Kochałam Lauren bezwarunkowo, więc to oczywiste, że ją musiałam postanowić na pierwszym miejscu. Zielonooka starała się jak mogła, aby odbudować moje zaufanie, natomiast ja nie zrobiłam nic. To byłam moja kolej, aby dać jej dowód, że jest najważniejsza.
***
Po pracy wróciłam do domu zmęczona tym emocjonującym dniem. Usiadłam na kanapie w salonie i włączyłam mój ulubiony serial.
- Zmęczona? – zagadała do mnie Dinah, siadając obok.
- Wykończona. To był długi dzień.
- Jak było na spotkaniu? – zapytała a ja westchnęłam ciężko, zbierając się na opowieść. – Słyszałam, że Lauren była nieźle wkurzona.
- Skoro już wiesz wszystko od Normani, to po co mam ci jeszcze raz opowiadać to samo?
- Nie wiem wszystkiego. Poza tym, pytam, bo się martwię. Lauren nie była na ciebie zła?
- Była, nawet bardzo.
- Mam nadzieję, że wszystko sobie obgadałyście.
- Tak, znowu gadałyśmy o tym samym. Ostatnio wszystkie nasze kłótnie są o Jennifer.
- Wcale się nie dziwie Lauren. W końcu Jennifer ma na ciebie chrapkę, byłyście na randce. Ma prawo być zazdrosna. Mówiłam ci, że tak będzie Mila.
- Wiem o tym, dlatego obiecałam, że ograniczę z nią kontakt. To nie jest warte dalszych kłótni.
- I bardzo dobrze.
- Właśnie, jeszcze ci nie mówiłam. Lauren zaproponowała, że Sofi z dziadkami mogą zatrzymać się u niej, więc będziesz miała wolne mieszkanie na weekend.
- To wspaniale z jej strony. Ale czy to znaczy, że nie zobaczę się z małą księżniczką Sofi? – zmartwiła się Dinah.
- Sofi już nie jest taka mała, a ty przecież możesz nas odwiedzić – zapewniłam.
- I na pewno tak zrobię. Nawet nie myśl, że się tak łatwo mnie pozbędziesz – zaśmiała się moja przyjaciółka.
- Nie mam zamiaru się ciebie pozbywać. Lauren na pewno nie będzie miała nic przeciwko, a Sofi ucieszy się na twój widok.
- Myślisz, że twoi dziadkowie i Sofi polubią Lauren?
- Mam taką nadzieję.
- Czyli twoi dziadkowie wiedzą już, że spotykasz się z kobietą? – zapytała Dinah.
- Moja rodzina od dawna wiedziała, że wolę dziewczyny, nie mają z tym problemu, najważniejsze dla nich jest moje szczęście. Ale jeszcze nie wspomniałam im o Lauren. Liczę, że najważniejsi dla mnie ludzie na tym świecie znajdą wspólny język.
- Nie zapomniałaś o kimś? – zapytała moja przyjaciółka, chrząkając teatralnie.
- Oczywiście, że ty też zaliczasz się do tej listy – powiedziałam, ściskając ją mocno. – Co ja bym bez ciebie zrobiła Dinah.
- Też cię uwielbiam – powiedziała odwzajemniając mój uścisk. – Nie mogę się doczekać na przyjazd twoich bliskich.
- Nie masz pojęcia jak ja się nie mogę doczekać.
CZYTASZ
Ocean eyes - Camren ff
FanfictionGdy Camila szukała dobrego prawnika, który pomoże jej w przejęciu opieki nad młodszą siostrą nie sądziła, że jej znajomość z jedną z najlepszych prawniczek w Miami zacznie się w tak nieprzewidywalny sposób... Lauren, piękna i tajemnicza, jej twarz n...