Rozdział 26

3.5K 177 25
                                    

Camila p.o.v.

Kolejnego dnia przyszłam do pracy nieco spóźniona, ponieważ wczoraj wróciłam do mieszkania dosyć późno i po wszystkich emocjach tego dnia nie mogłam w ogóle zasnąć.

Wbiegłam do firmy zestresowana moim spóźnieniem, Ally siedziała na swoim miejscu, a jej bystremu spojrzeniu nie umknęły moje podkrążone oczy.

- Hej, przepraszam za spóźnienie, zaspałam i uciekł mi autobus – wytłumaczyłam się.

- Hej, w porządku, nikt oprócz mnie nie widział – puściła mi oczko. – Wszystko u ciebie w porządku? Nie wyglądasz najlepiej.

Na szczęście z opresji uratowała mnie Victoria, która potrzebowała mojej pomocy z jakimiś ważnymi dokumentami.

Od rana latałam zapracowana po całej firmie, dzisiaj jak na złość wszyscy czegoś ode mnie chcieli. Dopiero koło pierwszej zaglądnęła do mnie Ally i wyciągnęła mnie na przerwę.

Usiadłyśmy razem w firmowej kuchni, jak się okazało Allyson zamówiła już dla nas jedzenie na wynos. Świetnie się złożyło, ponieważ dzisiaj w pośpiechu nie wzięłam ze sobą żadnego jedzenia.

- Spadłaś mi z nieba, nie jadłam przez cały dzień – powiedziałam szczerze i od razu wzięłam się za jedzenie.

- Tak właśnie podejrzewałam. Zamieniasz się w drugą Lauren – stwierdziła.

Na dźwięk imienia kobiety od razu zamarłam, z widelcem w połowie drogi do talerza.

- Co masz na myśli? – zapytałam, przełykając pokarm, który miałam w buzi.

- Zamieniasz się w pracoholiczkę – wytłumaczyła. – Lauren też potrafi się tak zatracić w pracy, że jeśli nie przypomnę jej o jedzeniu, może wytrzymać bez tego cały dzień.

- Bez przesady, to nie moja wina, że dzisiaj nagle każdy potrzebował ważnych dokumentów na cito – wytłumaczyłam się, uważając, że daleko mi do zielonookiej.

- O właśnie, o wilku mowa. Dobrze, że znalazłaś czas – powiedziała Ally, zwracając się do kogoś za moimi plecami.

- Nie mogłam odrzucić takiej propozycji – usłyszałam dobrze mi znany zachrypnięty głos. To chyba jakieś żarty.

- Pomyślałam, że muszę o was trochę zadbać, bo same nie umiecie – stwierdziła Ally, podając Lauren jej porcje jedzenia.

Lauren usiadła obok mnie, zabierając się za jedzenie.

- Lauren chyba musisz dać Camili podwyżkę, od rana uwija się jak mrówka – pochwaliła mnie Ally.

- Myślę, że dopadła mnie karma za spóźnienie – przyznałam się przed moją szefową.

- Zdecydowanie dzisiaj to odpracowałaś – uratowała mnie Ally. – A właśnie, nie powiedziałaś mi jeszcze co było tego powodem.

- Mówiłam już, że zaspałam i uciekł mi autobus – odparłam, licząc, że to jej wystarczy.

- To już wiem, ale mi bardziej chodzi o to, co było powodem tego zaspania – drążyła.

- Nic takiego, po prostu późno zasnęłam – wzruszyłam ramionami.

- Czyli nie ma to nic wspólnego z tą dziewczyną, co do ciebie wczoraj pisała – kontynuowała Allyson, patrząc na mnie podejrzliwie.

Słysząc jej słowa od razu pobladłam i poczułam, że robi mi się słabo. Czułam na sobie dwa uważne spojrzenia, jednak nie miałam odwagi, aby odwrócić się w stronę jednego z nich.

Ocean eyes - Camren ff Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz