Camila p.o.v.
Kolejnego dnia przyszłam do pracy nieco spóźniona, ponieważ wczoraj wróciłam do mieszkania dosyć późno i po wszystkich emocjach tego dnia nie mogłam w ogóle zasnąć.
Wbiegłam do firmy zestresowana moim spóźnieniem, Ally siedziała na swoim miejscu, a jej bystremu spojrzeniu nie umknęły moje podkrążone oczy.
- Hej, przepraszam za spóźnienie, zaspałam i uciekł mi autobus – wytłumaczyłam się.
- Hej, w porządku, nikt oprócz mnie nie widział – puściła mi oczko. – Wszystko u ciebie w porządku? Nie wyglądasz najlepiej.
Na szczęście z opresji uratowała mnie Victoria, która potrzebowała mojej pomocy z jakimiś ważnymi dokumentami.
Od rana latałam zapracowana po całej firmie, dzisiaj jak na złość wszyscy czegoś ode mnie chcieli. Dopiero koło pierwszej zaglądnęła do mnie Ally i wyciągnęła mnie na przerwę.
Usiadłyśmy razem w firmowej kuchni, jak się okazało Allyson zamówiła już dla nas jedzenie na wynos. Świetnie się złożyło, ponieważ dzisiaj w pośpiechu nie wzięłam ze sobą żadnego jedzenia.
- Spadłaś mi z nieba, nie jadłam przez cały dzień – powiedziałam szczerze i od razu wzięłam się za jedzenie.
- Tak właśnie podejrzewałam. Zamieniasz się w drugą Lauren – stwierdziła.
Na dźwięk imienia kobiety od razu zamarłam, z widelcem w połowie drogi do talerza.
- Co masz na myśli? – zapytałam, przełykając pokarm, który miałam w buzi.
- Zamieniasz się w pracoholiczkę – wytłumaczyła. – Lauren też potrafi się tak zatracić w pracy, że jeśli nie przypomnę jej o jedzeniu, może wytrzymać bez tego cały dzień.
- Bez przesady, to nie moja wina, że dzisiaj nagle każdy potrzebował ważnych dokumentów na cito – wytłumaczyłam się, uważając, że daleko mi do zielonookiej.
- O właśnie, o wilku mowa. Dobrze, że znalazłaś czas – powiedziała Ally, zwracając się do kogoś za moimi plecami.
- Nie mogłam odrzucić takiej propozycji – usłyszałam dobrze mi znany zachrypnięty głos. To chyba jakieś żarty.
- Pomyślałam, że muszę o was trochę zadbać, bo same nie umiecie – stwierdziła Ally, podając Lauren jej porcje jedzenia.
Lauren usiadła obok mnie, zabierając się za jedzenie.
- Lauren chyba musisz dać Camili podwyżkę, od rana uwija się jak mrówka – pochwaliła mnie Ally.
- Myślę, że dopadła mnie karma za spóźnienie – przyznałam się przed moją szefową.
- Zdecydowanie dzisiaj to odpracowałaś – uratowała mnie Ally. – A właśnie, nie powiedziałaś mi jeszcze co było tego powodem.
- Mówiłam już, że zaspałam i uciekł mi autobus – odparłam, licząc, że to jej wystarczy.
- To już wiem, ale mi bardziej chodzi o to, co było powodem tego zaspania – drążyła.
- Nic takiego, po prostu późno zasnęłam – wzruszyłam ramionami.
- Czyli nie ma to nic wspólnego z tą dziewczyną, co do ciebie wczoraj pisała – kontynuowała Allyson, patrząc na mnie podejrzliwie.
Słysząc jej słowa od razu pobladłam i poczułam, że robi mi się słabo. Czułam na sobie dwa uważne spojrzenia, jednak nie miałam odwagi, aby odwrócić się w stronę jednego z nich.
CZYTASZ
Ocean eyes - Camren ff
FanfictionGdy Camila szukała dobrego prawnika, który pomoże jej w przejęciu opieki nad młodszą siostrą nie sądziła, że jej znajomość z jedną z najlepszych prawniczek w Miami zacznie się w tak nieprzewidywalny sposób... Lauren, piękna i tajemnicza, jej twarz n...