Rozdział 6

3.8K 199 35
                                    

Lauren p.o.v.

W sobotę obudziłam się dosyć późno z ogromnym bólem głowy. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał dwunastą osiemnaście i przypomniałam sobie, że byłam na dzisiaj umówiona do kosmetyczki. Powoli wstałam z łóżka, próbując nie wykonywać gwałtownych ruchów i poszłam do kuchni, aby zażyć jakiś środek na ból głowy i napić się wody. Następnie zadzwoniłam do mojej kosmetyczki, aby odwołać wizytę na którą i tak już nie zdążę dotrzeć. Zajrzałam do lodówki, która była prawie pusta. W tym momencie odezwał się mój telefon. Był to mój klient.

- Dzień dobry pani Jauregui, chciałem dać znać, że przesłałem pani te dokumenty, o których rozmawialiśmy.

- Dziękuję panu, wszystko przejrzę i dam panu znać jeszcze dzisiaj.

- Dobrze, będę czekać na informację.

- Do zobaczenia w poniedziałek na rozprawie.

- Do zobaczenia i dziękuję.

Tak wyglądało moje życie, nie mogłam sobie pozwolić na odpoczynek, musiałam przygotować się do poniedziałkowej rozprawy. Była to dosyć skomplikowana sprawa, która ciągnęła się od ponad miesiąca i nie było jeszcze widać końca, dlatego wiedziałam, że spędzę nad tym większość dnia.

Sięgnęłam ponownie po telefon i zamówiłam jedzenie, w międzyczasie poszłam pod prysznic, który miałam nadzieję trochę mnie rozbudzi i postawi na nogi. Następnie otworzyłam laptopa i zabrałam się za przeglądanie maila. Otworzyłam wiadomość z dokumentami od mojego klienta i zajęłam się kompletowaniem niezbędnych dowodów w sprawie.

***

Cały tydzień zleciał mi podobnie, nie mogłam narzekać na nudę i brak zajęcia. Jednak z mojej głowy nie mogła wyjść jedna osoba. Gdy tylko oderwałam się na chwilę od mojej pracy, ona wracała i tak w kółko. Za każdym razem, gdy do mojego gabinetu wchodziła Victoria, wyobrażałam sobie jak to by było mieć Camilę na jej miejscu. Nie wiem skąd takie myśli wzięły się w mojej głowie, ale nie potrafiłam tego zatrzymać. Postanowiłam, że nie mogę tego zostawić. Miałam już plan, wystarczyło się jedynie dowiedzieć w jakich godzinach pracuje brunetka.

Camila p.o.v.

Nie cierpiałam spędzać weekendów w pracy, ale niestety, taki był urok tego zwodu. W tym tygodniu musiałam przyjść do pracy również w sobotę na poranną zmianę, jak przez cały tydzień. W weekendy w lokalu był zawsze największy ruch. Rano na śniadanie przychodziły całe rodziny z dziećmi, później natomiast przeważała młodzież oraz osoby w moim wieku, które umawiały się tutaj na spotkania ze znajomymi lub po prostu chciały zjeść szybko i tanio, zamiast gotować w domu.

Niecałą godzinę przed końcem mojej zmiany restauracja była pełna po brzegi. Właśnie zmierzałam do stolika, przy którym pojawili się nowi goście, gdy przed sobą zobaczyłam Lauren Jauregui.

Wyglądała inaczej niż zazwyczaj. Na jej twarzy nie było prawie wcale makijażu, lekko pomalowane rzęsy tylko podkreślały jej urodę. Na nosie mogłam dostrzec kilka drobnych piegów, a jej usta były nieco spierzchnięte. Jedyne co się nie zmieniło to jej oczy, które wpatrywały się we mnie pewnym siebie spojrzeniem.

- Nie uwierzę, że to przypadek - odezwałam się, podchodząc do jej stolika.

- I słusznie, nie wierzę w przypadki - odpowiedziała, pewnym siebie, nieco zachrypniętym głosem.

- Co podać?

- A co polecasz?

- Specjalność szefa kuchni - powiedziałam obojętnie.

Ocean eyes - Camren ff Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz