Rozdział 4

3.5K 191 19
                                    

Camila p.o.v.

Od razu po wyjściu z kancelarii Jauregui, skierowałam się na najbliższy przystanek. Przynajmniej dzięki naszej krótkiej, lecz intensywnej wymianie zdań zostało mi dużo czasu, aby dojechać do pracy, więc nie musiałam się martwić o kolejne spóźnienie.

Dalej byłam w szoku, po tym jak zostałam potraktowana. Od razu wyciągnęłam swój nieco zużyty i przestarzały telefon, żeby zadzwonić do Dinah. Wiedziałam, że to wszystko było za piękne, aby mogło być prawdziwe.

- I jak, ty już po spotkaniu? – Odezwała się moja przyjaciółka.

- Tak.

- I jak poszło?

- Okropnie. Zostałam potraktowana jak zwykły śmieć, ta cała Lauren nie ma za grosz kultury – wyraziłam swoje niezadowolenie.

- Jak to?! – Zdziwiła się Dinah. – Normani ostrzegała, że może być nieco oschła i surowa, ale mówiła, że jest profesjonalistką.

- Na pewno daleko jej do profesjonalizmu, nie chcę więcej słyszeć o tej kobiecie!

- Poczekaj Mila, na pewno da się to jakoś wyjaśnić.

- Nie ważne Dinah, taka osoba jak ja po prostu nie powinna mieć nić wspólnego z kimś pokroju Lauren Jauregui i taka jest smutna prawda. Muszę znaleźć innego prawnika, który nie weźmie ode mnie fortuny.

- Nie podejmuj pochopnej decyzji, zobaczę co da się jeszcze zrobić.

- Nie podejmuję, ale tu nie ma już co załatwiać, na razie jadę do pracy, później zastanowię się, co zrobić.

- Ok, trzymaj się Mila i nie przejmuj się tym. Coś wymyślimy.

- Wiem DJ, jak zawsze.

Lauren p.o.v.

Kolejny dzień w pracy był dla mnie dosyć stresujący. Już rano do mojej kancelarii wpadła Normani.

- Co ty odwaliłaś? – Powiedziała od razu, nie bawiąc się w uprzejmości.

- Ciebie też miło widzieć.

- Bez takich Lauren, musiałam za ciebie świecić oczami przed Dinah. Powiedziałam jej, że to tylko nieporozumienie, ale naprawdę nie wiem, co ty sobie myślałaś!

- Bo to było nieporozumienie.

- Wytłumacz mi – rozkazała, rozsiadając się na fotelu przed moim biurkiem.

- Wzięłam ją za swoją nową asystentkę, a ona zaczęła się rzucać i podniosła mi ciśnienie.

- Wzięłaś ją za tą blondynę?! Jakim cudem?

- Nie wiedziałam jak wygląda, Ally przyjęła ją do pracy w moim imeniu – wytłumaczyłam.

- Dobra, jakoś to załatwię. Nie pierwszy raz święcę za ciebie oczami – odparła Normani, łapiąc się za skonie, jakby rozbolała ją głowa. – Umówię was na spotkanie w innym terminie.

- Nie sądzę, żeby pani Cabello chciała się tu jeszcze pokazywać. Nasza wymiana zdań była dosyć ostra – przyznałam niechętnie.

- Zobaczę co da się zrobić. Muszę jakoś udobruchać Dinah. Nie chcę, żeby moja dziewczyna myślała, że mam przyjaciółkę wariatkę.

- Nie przeginaj Mani – podniosłam na nią nieco głos.

- Dobra i tak mnie kochasz – stwierdziła nie zrażona i wstała z fotela. – Muszę już lecieć do pracy, trzymaj się – pożegnała się ze mną, wychodząc z gabinetu.

Wreszcie mogłam się skupić na swojej pracy, a przynajmniej tak mi się wydawało, dopóki nie usłyszałam pukania do drzwi. Okazało się, że byłą to moja nowa asystentka.

- Przepraszam pani Jauregui, ale przyniosłam dokumenty, o które pani prosiła.

- Dobrze, połóż je tutaj – wskazałam jej miejsce na biurku.

- Czy mogę zrobić coś jeszcze dla pani? – Zapytała grzecznie, swoim piskliwym głosem. Nic nie poradzę, ale coś w tej dziewczynie mnie irytowało. Była kompetentna i szybko się uczyła, ale to uczucie nie dawało mi spokoju.

Nagle moje myśli zboczyły w stronę brunetki, którą wczoraj poznałam. Myślałam właśnie o jej głębokim czekoladowym spojrzeniu, patrzącym na mnie ze złością, gdy z zamyślenia wyrwał mnie głos Victorii. Zobaczyłam przed sobą blondynkę przeciętnej urody, wpatrzoną we mnie swoim ciekawskim nijakim spojrzeniem i cały czar zniknął.

- Słucham? – Zapytałam wyrywając się z zamyślenia.

- Pytałam czy potrzebuje pani czegoś jeszcze?

- Przygotuj mi z tego raport na jutro – powiedziałam, podając jej plik papierów i wracając do rzeczywistości. – I zrób mi kawę.

- Naturalnie – zgodziła się, uśmiechając się do mnie życzliwie i wychodząc z gabinetu.

Wreszcie mogłam zostać sama i skupić się na brązowookiej... Co?! To znaczy skupić się na pracy, tak, na pracy... Co się ze mną działo?



Ocean eyes - Camren ff Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz