Rozdział 19

88 10 0
                                    

Następne kilka dni zmieniły się w nową, normalną, ale i miłą rzeczywistość. Chodziłam do pracy, a gdy z niej wracałam siedziałam sama w domu i nadrabiałam seriale na Netflixie Luke'a, bo on pracował nocami. Razem spędzaliśmy poranki i pojedyncze dni gdy nie chciało mi się iść do pracy. Nie było takich dużo, poważnie!

Po ostatniej rozmowie z Joshem uświadomiłam sobie, że rzeczywiście trochę przesadziłam ze znajomością z Lukiem, więc ostatecznie udało mi się go przekonać żeby spał na kanapie, a ja na jego łóżku. Tak, chciałam żeby było odwrotnie, ale chłopak kategorycznie zabronił mi akurat w tej kwestii się sprzeczać. Ten tydzień minął całkiem szybko, więc bardzo zdziwiłam się, gdy okazało się, że jest już niedziela i mogę wracać do domu. Aktualnie jestem w trakcie pakowania swoich ubrań do walizki. I.. jak zawsze ten sam problem żeby to wszystko zmieścić. Skoro mam tyle samo ubrań jak na początku, to dlaczego teraz się nie mieszczą?

Gdy jakimś cudem wepchnęłam wszystko do środka, została jeszcze kwestia zamknięcia jej, więc zawołałam tego cięższego mieszkańca tego domu.

- Już idę! - wyszedł z łazienki i spojrzał na mnie - Co?

- Pomóż mi, nie mogę zamknąć.

- A to co? Wynosisz też moje rzeczy? - ponarzekał, ale posłusznie usiadł na zamkniętym bagażu.

- Tak, spakowałam Twoje łóżko - dopchnęłam ostatecznie górną część plastiku i omijając zręcznie nogi Luke'a powoli zasunęłam suwak - Sukces!

Chłopak wstał z walizki i od razu złapał za rączkę i wyniósł mi ją na korytarz - Czyli co, to koniec?

- Tak, minął tydzień. Czas wracać do domu.

- A kiedy będzie Josh?

- Tego nie wiem, nie rozmawia ze mną od naszej ostatniej kłótni. Pewnie dziś albo jutro - mówiłam Luke'owi już wcześniej o mojej sprzeczce telefonicznej z Joshem. Brunet stwierdził tylko na to, że pozwalam mu sobą pomiatać.

- No, okej. Maddie, masz obiecać jedną rzecz.

- A to zależy co to jest - spojrzałam na niego podejrzliwie, na co się uśmiechnął i złapał mnie za ramiona.

- Obiecaj, że coś zmienisz. Pamiętaj, że to Twoje życie i to Ty tu rozdajesz karty.

- Tak tak, obiecuję - zaśmiałam się i zrzuciłam jego ręce - To jak? Widzimy się w czwartek?

- Tak. Przyjadę po Ciebie koło piętnastej, w piątek wyjeżdżamy do mojej rodzinki i w sobotę pojedziemy wszyscy razem na ten walnięty ślub.

- Normalnie już bym Ci tłumaczyła, że powinieneś dać szansę swojemu tacie i się tak nie zachowywać, ale do tego wesela jest jeszcze tydzień czasu, więc i tak zapomnisz moich rozkazów - trzepnęłam go w potylicę i odwróciłam się by założyć buty - A teraz bądź tak miły i mnie odwieź.

- Robi się, ale pamiętaj, że w razie co, zawsze możesz tu do mnie wrócić. Moje łóżko jest dla Ciebie wiecznie otwarte.

- Tak, wiem - przewróciłam teatralnie oczami - Chodźmy już.

***
Podjechaliśmy pod mój dom i Luke pomógł mi wyjąć walizkę z bagażnika, po czym postawił ją na trawie, a następnie oparł się o samochód i spojrzał na mnie.

- Luke, bardzo Ci dziękuję, że mogłam u Ciebie nocować przez tę parę dni, nawet nie wiesz ile dzięki Tobie zaoszczędziłam.

- Żaden problem. Wymyśliłaś co powiesz Joshowi o naszym wyjeździe?

- Nie, ale coś ogarnę - uśmiechnęłam się i już miałam kierować się w stronę drzwi, gdy w ostatnim momencie zawróciłam i wpadłam prosto w ramiona chłopaka, czego się nie spodziewał, ale i tak mnie objął - Będę tęsknić!

Luke skrzywił się lekko, ale po chwili już wrócił jego charakterystyczny uśmieszek - Taa... no nie ma za co... ale będziemy się widzieć już za pięć dni. Spróbuj tylko nie zwariować beze mnie przez ten czas.

- Ojj no nie wiem.. jak ja sobie bez Ciebie poradzę... kto mnie będzie wkurzał na każdym kroku, co? - spytałam sarkastycznie.

- No nie wiem kotku, nie wiem. W razie co dzwoń, to postaram się sprowadzić Cię na Ziemię, gdy chmura mojej wspaniałości uniesie Cię zbyt wysoko w kosmos.

- Tak, tego mi będzie trzeba - roześmiałam się i skierowałam się w końcu do domu. Gdy stałam już przy drzwiach odwróciłam się i pomachałam Luke'owi, a ten odjechał. Otworzyłam drzwi kluczem, który wyjęłam spod wycieraczki i weszłam do środka. Nie oszukujmy się, nic się tu nie zmieniło. Nadal pusto, nudno i duszno, a kanapy wyglądają tak samo. Uroczo...

***
Ten rozdział trochę krótszy, ale chciałam, żeby skończył się w tym momencie. Od następnego będzie się dużo działo!

Nic O Mnie Nie Wiesz ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz