Rozdział 3

178 14 0
                                    

- Wyszedłem dziś rano z domu, bo musiałem kupić mleko, ponieważ skończyło mi się, a chciałem zjeść płatki, a wiedziałem, że jest na nie promocja w tym jednym skl...

- Do brzegu!

Chłopak zaśmiał się i kontynuował - No więc wyjeżdżałem z bramy, a że my tu mamy bardzo słabą widoczność, to nie zauważyłem Cię jak szłaś. Na dodatek miałaś słuchawki na uszach i nie słyszałaś samochodu. Mimo, że jechałem bardzo wolno nie zdążyłem wyhamować i no.. uderzyłem w Ciebie - za co jeszcze raz przepraszam.

- A to kiedy już przepraszałeś, bo chyba coś mi umknęło?

- Tego też nie pamiętasz? No to mi łaskawie nie przerywaj. Wybiegłem z auta i zobaczyłem Ciebie leżącą na chodniku. Wystraszyłem się i zacząłem Cię przepraszać i pytać czy wszystko dobrze, ale nie reagowałaś, bo straciłaś przytomność. Więc nauczony z kursu pierwszej pomocy oblałem Cię wodą, żebyś się ocknęła, co chyba zadziałało, bo po chwili wróciłaś do żywych. Resztę chyba już pamiętasz, a i odpowiadając na Twoje pierwsze pytanie - nie miałaś ze sobą żadnej torebki. Ale było w okolicy trochę ludzi, może ktoś coś widział.

Dziwne. Próbowałam przypomnieć sobie co robiłam zanim stał się ten wypadek. Szłam do pracy. Słuchałam muzyki, miałam torebkę na ramieniu, a w ręku kawę. No właśnie! Obejrzałam stan swojej bluzki, była cała mokra i wyglądała jak brudna ścierka.

- Wszystko dobrze? Nagle posmutniałaś - nieznajomy spojrzał na mnie z troską.

- A niby mam być wesoła? Prawie zginęłam! Nie poszłam do pracy! Jestem cała brudna! Ktoś ukradł mi torebkę, a główny sprawca tego wszystkiego właśnie jedzie ze mną samochodem i pewnie zawiezie mnie teraz do jakiegoś ciemnego, strasznego lasu, gdzie zgwałci mnie i zabije!

- Po pierwsze, co do ubrania to to jest kolejna rzecz za którą przepraszam. Jeśli czujesz się nieswojo, masz moją bluzę - podał mi ją z tylnego siedzenia, a ja od razu ją założyłam - Po drugie, nie zabiłbym Cię w żadnym ciemnym lesie, bo musiałbym wracać sam, a nie lubię strasznych miejsc. Poza tym halo, jest jasno. A po trzecie, gdybyś się tak na mnie nie darła, zobaczyłabyś, że jesteśmy już pod szpitalem.

Obejrzałam się dookoła. Rzeczywiście był to nasz miejski szpital, który dobrze znałam. Chłopak wysiadł z samochodu, podszedł do moich drzwi, otworzył je, odpiął moje pasy i nie czekając na nic wziął mnie na ręce. Momentalnie zaczęłam krzyczeć i okładać go pięściami żeby mnie odstawił na ziemię, ale on się tym w ogóle nie przejął. Próbowałam się wyrywać, ale był zbyt wysoki i zbyt silny, a ja jeszcze zbyt słaba więc odpuściłam.

Oglądanie świata z perspektywy noszenia ,,na pannę młodą" było bardzo przyjemne. Chyba muszę powiedzieć Joshowi żeby też mnie tak nosił. Można poczuć się jak księżniczka noszona przez swojego księcia. Zaśmiałam się w duchu, gdy wyobraziłam sobie Josha w długim królewskim płaszczu. Chwila. Kogo ja oszukuję? Josh mnie nie może tak nosić, bo ma problemy z plecami. No cóż. Wystarczy mi chodzenie za rękę.

- Nie zaśnij tu tylko, bo już tak się o mnie rozmarzyłaś, że nie zauważyłaś że od minuty stoimy pod wejściem - Odstawił mnie zawstydzoną na ziemię i puścił do mnie oko.

- Nie schlebiaj sobie, nie myślałam o Tobie.

- I tak Ci nie wierzę. No dobra, nieważne. To idziemy...? Ty...? - patrzył na mnie wyczekująco.

- Maddie.

- Luke - uśmiechnął się do mnie przyjaźnie.

Na moment obydwoje zastygliśmy w bezruchu. Obserwowałam jego przystojną twarz. Duże niebieskie oczy, na lewym policzku mała blizna, która dodatkowo dodawała mu uroku i kształtne usta na pewno sprawiały, że kobiety mdlały na jego widok. Miał lekko zarysowane kości policzkowe. Do szczęścia chyba tylko brakowało mu uroczych dołeczków. Niestety, chyba zauważył jak dogłębnie mu się przyglądam, bo przegryzł dolną wargę i wybuchnął śmiechem, ukazując jednak te cholerne dołeczki!

- Potem możesz zrobić zdjęcie na pamiątkę, a teraz chodźmy. Trzeba sprawdzić czy wszystko z Tobą dobrze.

Kurde. Ogarnij się. Spokojnie, pewnie masz tylko wstrząs mózgu. On wcale nie jest taki śliczny.

Masz chłopaka. Masz chłopaka. Masz chłopaka...

Zarumieniłam się, że przyłapał mnie na obserwowaniu go, więc szybko się otrząsnęłam i poszłam - na szczęście już o własnych siłach - za Lukiem na SOR.

Moje chwilowe zaćmienie umysłu jest spowodowane silnym uderzeniem w głowę. Zdecydowanie i na pewno. Zapamiętane.

Nic O Mnie Nie Wiesz ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz