Rozdział 34

105 8 0
                                    

Trzy miesiące później...

- Pani Maddie.

Z impetem zamknęłam notatnik, w którym rysowałam bliżej nieokreślone szlaczki, gdy tylko usłyszałam swoje imię, przez co bardzo prawdopodobne, że pogniotłam kilka kartek. Podniosłam wzrok i zobaczyłam podle wpatrującego się we mnie wykładowcę.

- Yy... tak słucham Panie Profesorze?

- To ja słucham. Odpowiedz mi proszę na pytanie trzecie.

Pytanie trzecie, pytanie trzecie... Nerwowo zaczęłam przeglądać podręcznik, a gdy nic tam nie znalazłam spojrzałam na tablicę, pełną jakichś hieroglifów. Tak, serio hieroglifów, bo to zajęcia historii pisma.

Po co to dziennikarzowi w dzisiejszych czasach? Nie wiem. Ale zdać to podobno muszę.

Tam też nic się niestety magicznie nie pokazało więc spojrzałam przepraszająco na nauczyciela a ten głośno westchnął.

- Pani Ross, proszę uważać na zajęciach. Są one bardzo przydatne i ciekawe - yhm, aż tak bardzo, że powstrzymałam się od przewrócenia oczami - Pan William poproszę.

- Odpowiedź C oczywiście.

- Dziękuję. Nareszcie. Dobrze, na dziś to wszystko, możecie iść. A Ross, Ty zostań chwilę.

Uroczo. Nie mam na to czasu. Zajęcia się skończyły to powinnam wrócić w końcu do swojego domku...

Znaczy nie. Wróć. Do domu Luke'a, mojego oficjalnego chłopaka, w którym mieszkam przez pewien czas, ale nie wiem co dalej, ale w sumie mi się to podoba. No, teraz lepiej. I prościej.

... i coś zjeść. Padam z głodu, a z tego co wiem brunet przygotowuje dziś tagliatelle, więc lepiej żeby to była jakaś istotna sprawa Panie Anthony Mamkijawtyłku Paulu.

- Tak? - spytałam gdy w sali nie został już nikt oprócz nas.

- Pani Ross...

- Może być po prostu Maddie - ten formalny ton mnie wykończy!

- Dobrze, Maddie. Czy podoba Ci się ten kierunek studiów?

- Tak, bardzo jestem zadowolona.

- A czy dobrze Ci na nich idzie?

- Noo.. nie licząc Pana zajęć to tak - podrapałam się po głowie speszona tym zbędnym, jak dla mnie, przesłuchaniem.

- Tak myślałem. Maddie, jeśli chcesz zaliczyć semestr musisz się trochę podszkolić, bo przyjdzie zaraz czas testów, a Ty masz zaległości z pierwszych tygodni.

- Tak wiem, Panie Profesorze.. ale te zajęcia są dla mnie tak trudne, naprawdę mimo Pana wspaniałych metod nauczania i ciekawego opowiadania - Oscara za grę aktorską poproszę! - Mam poważne trudności z przyswajaniem tej wiedzy.

- Mogę Ci zaproponować korepetycje z mojej strony lub dać Ci namiar na jednego z moich absolwentów, który moje zajęcia zdawał zawsze z wyróżnieniem i może znajdzie chwilę by Ci pomóc. Decyzja należy do Ciebie.

O kurde. Pan Jestemwściekłynacałyświat pokazał ludzką twarz, jak miło. Ale z nim nie mam zamiaru spędzać więcej czasu niż to konieczne, wiec chyba będę zmuszona spotkać się z tym hieroglifowym kujonem.

- Byłabym niezmiernie wdzięczna za kontakt do tego byłego studenta - uśmiechnęłam się przyjaźnie do wykładowcy.

- Cieszę się, podaj mi swój numer, to Ci puszczę SMS z jego namiarami.

Podyktowałam szereg cyferek i po chwili na moim telefonie pokazała się wiadomość z numerem. Podziękowałam nauczycielowi i żegnając się wyszłam wreszcie z tej przeklętej sali. Odebrałam z szatni swoją kurteczkę i wyszłam na piękną jesienną pogodę w stronę przystanku autobusowego.

Nic O Mnie Nie Wiesz ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz