Rozdział 20

94 10 0
                                    

- Maddie weź mi jeszcze kilka paczek chusteczek higienicznych, tak gdybym dostał kataru.

- Dobra, ale w zamian skocz mi po żelki - uśmiechnęłam się do chłopaka i weszliśmy w oddzielne alejki sklepowe.

- Ohh okej - poszedł na dział ze słodyczami, a ja spakowałam następne rzeczy z naszej listy. Dzisiaj jest środa, dwudziesty piąty lipca. Jestem z Joshem w supermarkecie, bo - przyznam szczerze - nasza lodówka świeci pustkami, a poza tym jutro rano on znowu wyjeżdża, aż do poniedziałku. W sumie, pierwszy raz nie jestem z tego powodu zła, bo mam na najbliższe parę dni kilka planów i - powiem egoistycznie - bez niego u boku łatwiej będzie je zrealizować.

- To co? Idziemy? - nagle znikąd pojawił się Josh i przejął ode mnie koszyk. Skinęłam głową, ruszyłam za nim do kasy i zaczęłam rozpakowywać  - Wziąłem jeszcze pyszną czekoladową babeczkę dla mojej babeczki.

- Ale ty mi dzisiaj słodzisz, jakby Cię podmienili - zaśmiałam się i trąciłam go w ramię.

- Muszę Ci przecież jakoś wynagrodzić te następne kilka dni rozłąki - posłał mi buziaka w policzek - Dobra, to ja pójdę po samochód żeby nie trzeba było tego wszystkiego nosić tak daleko.

Odprowadziłam Josha wzrokiem i czekałam aż sympatyczna ekspedientka skasuje moje rzeczy.

Ej, ale chwila.

To ja mam sama sobie za tą babeczkę zapłacić? No to niezły mi prezent.

Spakowałam wszystkie rzeczy, uregulowałam płatność i dołączyłam do Josha na parkingu.

- To gdzie jedziemy teraz? - spytałam gdy już siedzieliśmy w samochodzie.

- Pewnie do domu, bo kochanie, przypominam, że za godzinkę zaczynasz pracę.

- No ale wiesz, że w razie co mogę poprosić Ann o dzień wolny, a my nie będziemy się widzieć przez najbliższe pięć dni, więc trzeba by się jakoś pożegnać - zrobiłam maślane oczka i specjalnie przedłużałam każde słowo.

- A w jaki sposób?

- No wiesz.. - nie myśląc zbyt długo odpięłam swój pas, przełożyłam nogę nad hamulcem ręcznym i po chwili sprawnego gimnastykowania się siedziałam już okrakiem na kolanach zaskoczonego Josha - Może by tak, przejść o krok dalej... - przejechałam palcami po szyi chłopaka i już przysuwałam usta do jego warg, gdy ten nagle mnie odepchnął.

- Maddie! Co to ma być?

- Ale co? - spytałam zaskoczona, nie przerywając pieszczot - Chcę Cię tylko pocałować, przecież robimy to często... znaczy nie, czekaj - zatrzymałam się - W sumie ostatnio coraz rzadziej.

- Tak, ale nie podoba mi się ta Twoja pozycja i to, że wszyscy mogą nas zobaczyć - chłopak speszony rozejrzał się dookoła samochodu, więc zdjęłam ręce z jego twarzy i założyłam je na piersi.

- Wstydzisz się mnie?

- Nie, ale znasz mieszkańców naszej dzielnicy. Będą gadać...

- A niech gadają. Josh. Czy Ty coś przede mną ukrywasz?

- Że co? - skrzywił się - Skąd Ci to przyszło do głowy? Pewnie, że nie!

- To czemu się tak zachowujesz, że nawet nie mogę Cię dotknąć?

- Mam wrażenie, że od Twojej ostatniej przygody z tym nieznajomym, masz jakieś wybujałe fantazje erotyczne - stwierdził, nie odpowiadając na moje pytanie - Dam Ci buziaka w domu, a teraz wracaj na swoje miejsce i jedziemy.

- Ostatniej przygody? O czym Ty mówisz? Przecież ja Cię nie zdradziłam! I na pewno nie mam żadnych fantazji erotycznych! Wymyśliłeś sobie jakiegoś mojego kochanka bez żadnych dowodów.

Nic O Mnie Nie Wiesz ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz