Epilog

134 9 2
                                    

Sześć lat później... 

Zamknęłam za sobą drzwi od łazienki z troszkę zbyt wielkim impetem i ze szczerym uśmiechem poszłam korytarzem do salonu, gdzie przebywał mój mąż rozwalony na kanapie jak żaba na asfalcie. Zepchnęłam jego nogi ze stolika i usiadłam obok na miękkim tapczanie. Ręka Luke'a automatycznie przeniosła się na moje udo i dopiero po chwili chłopak na mnie spojrzał.

 - Co się tak szczerzysz? - zapytał.

 - Mam dobry dzień - wzruszyłam ramionami z nadzieją, że pociągnie dalej temat. No już kochanie, domyśl się.

 - Yhm, jasne. A tak serio?

 - A tak serio, to mam ważną wiadomość do przekazania. Zaczyna się ona na J.., a kończy na ...estem w ciąży! - pisnęłam uradowana. Oczy mojego męża automatycznie rozszerzyły się do wielkości pięciozłotówek, a jego lewa dłoń przestała gładzić moje udo. 

- C.co? Ale jak to w ciąży? - błagam niech ktoś mi poda aparat, jego mina jest bezcenna!

- No wiesz, to znaczy, że za jakieś osiem miesięcy pojawi się... 

- Wiem co to znaczy! - przerwał mi - Ale nie rozumiem jak mogłaś mi to zrobić! Jak do tego doszło...

- Ja? To w dużej mierze Twoja zasługa! Wiatropylna to ja nie jestem. 

- Ale ja nie jestem jeszcze gotowy na bycie tatą! 

- W poprzednich dwóch przypadkach też tak mówiłeś i zobacz jak świetnie Ci idzie.

- Ale to kolejna zabawa z pieluchami, kolkami, ząbkowaniem... na samą myśl już mam dość.

 - Przestań, poradzimy sobie, jak zawsze. Pamiętaj, że taki brzdąc potem wyrośnie na takie słodziaki jak Kylie i Alex!

Wiedziałam, że w środku on bardzo się cieszył na wieść o moim stanie, ale przecież taki macho, facet, szanowana głowa rodziny, nie może okazywać słabości. Jednak gdy za te kilka miesięcy weźmie tego maluszka w objęcia jego spojrzenie i miłość na pewno wynagrodzi mi te dzisiejsze przekomarzanki.

- Miejmy nadzieję, że przynajmniej ten też będzie podobny do mnie.

- O nie nie nie, a może to będzie Ona? A poza tym dwoje małych Luke'ów to już serio wystarczająca liczba, jakaś mała Maddie by się przydała. Czterech Ciebie nie zniosę.

Chłopak spojrzał na mnie z powątpieniem, ale w końcu wziął w objęcia, pocałował w czoło i przytulił porządnie gładząc dłońmi mój jeszcze płaski brzuch. Naszą krótką chwilę czułości przerwał jednak dźwięk dzwonka, więc Luke podniósł się i ruszył do drzwi, a ja w tym czasie sprzątnęłam po nim ze stolika. Gdy skończyłam poszłam do przedpokoju, gdzie była już Ava z Sophią, Alexem i śpiącą w wózku Kylie. 

- Tata!

Taa... też tu jestem, ale kto by się tam dopominał.

- O mamusiu, cześć! 

Dobra, już mi to wynagrodził.

- Cześć młody, jak było u babci? - spytał Luke zabierając torby od Sophii.

- Super, bo babcia dała mi pojeździć na tym dużym aucie niebieskim! 

- Czyżby moim Volkswagenem z dzieciństwa? - Ava pokiwała głową, ale Alex zrobił naburmuszoną minkę.

- Nie tato, on jest dla Ciebie za mały, to mój!

- Tak Alex, teraz jest Twój - włączyłam się do rozmowy - A teraz idź umyj rączki, bo zaraz będziemy jeść kolację - Chłopiec pobiegł w stronę łazienki, a za Nim z telefonem w ręku podążyła Sophia.

Nic O Mnie Nie Wiesz ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz