Rozdział 30

116 12 0
                                    

Wyjechaliśmy z miasta i po około piętnastu minutach dojechaliśmy na plażę, usytuowaną w środku lasu, przez co rzadko obleganą przez turystów. W sumie, wiedzieli o niej tylko nieliczni, dzięki czemu mieszkańcy San Francisco mogli mieć tu trochę spokoju. Luke zaparkował samochód na żużlowej polance, obok wielu innych pojazdów. Zebraliśmy swoje rzeczy, wysiedliśmy i skierowaliśmy się bliżej wody. Na plaży w kilkunastu grupkach stało łącznie około pięćdziesięciu osób, a reszta już była w jeziorze. Obserwując wszystko właśnie gratulowałam sobie w duchu, że jednak się pomalowałam, bo wśród tych wszystkich wytapetowanych lal czułabym się co najmniej dziwnie.

Od razu jak przyszliśmy, Mike z Lu zaczęli witać się ze wszystkimi swoimi znajomymi, a my we dwójkę chodziliśmy za nimi i zapoznawaliśmy się z różnymi ludzi. Niestety, przez moją kiepską pamięć po pięciu minutach zapomniałam jak ktokolwiek z nich ma na imię. Jednak chyba nie ja jedyna, bo mina Luke'a jasno wyrażała, że też nie wie kto jest kim.

- Maddie - szepnął mi do ucha w moją stronę.

- Co?

- Chodź - machnął mi głową, a jak nasi towarzysze akurat witali się z jakimś małżeństwem, niezauważalnie uciekliśmy na bok i poszliśmy w stronę pomostu.

- Znasz tych ludzi w ogóle?

- Nie. To chyba jacyś przyjaciele z jej pracy - wzruszył ramionami i wszedł na małe molo, a ja za nim.

- To po co tu przychodziłeś?

- Zmusili mnie, a ja zmusiłem Ciebie - spojrzał na mnie, a ja przewróciłam oczami - Całkiem tu ładnie.

- Prawda - rozejrzałam się dookoła i wskazałam na rowery wodne umiejscowione przy brzegu - Wiesz, że jak byłam mała, mój tata zawsze w drugi weekend lipca zabierał mnie na takie rowery? To były w sumie nasze jedyne wakacyjne wyjazdy. Tylko mi nigdy nie chciało się pedałować, więc to on musiał wykonywać całą robotę - zaśmiałam się lekko.

- Rzadko mówisz o rodzicach, co?

- Cóż - spoważniałam - Bo mam mało wspomnień z nimi związanych, a o tych przykrych to lepiej nie pamiętać.

- Rozumiem - skinął głową i nagle zrobił minę, jakby wpadł na wspaniały pomysł - Masz ochotę popływać na tych rowerach?

- Wiesz, to jest naprawdę... - zaczęłam, ale przerwał mi mój dzwoniący telefon. Spojrzałam na Luke'a, a ten skinął głową zachęcając mnie bym odebrała. Gdy jednak wyjęłam telefon z kieszeni, od razu zrzedła mi mina, przez co brunet wyrwał mi go z ręki i spojrzał na wyświetlacz.

- Dzwoni do Ciebie jakiś walnięty i szurnięty dupek. Powinienem być zazdrosny? - skwitował rozbawiony.

- To Josh. Dawno w sumie nie dzwonił. Miałam już nadzieję, że sobie odpuścił.

- Yhm - spoważniał - To.. odbierz, a ja przyniosę coś do picia. Piwo?

Skinęłam głową i zeszłam z pomostu. Z westchnieniem kliknęłam zieloną słuchawkę i ruszyłam w kierunku lasu, żeby było trochę ciszej.

M: Tak?
J: Maddie? No nareszcie! Próbuję się z Tobą skontaktować od jakichś trzech tygodni!
M: A nie pomyślałeś, że może po ludzku nie chcę z Tobą rozmawiać?
J: Kochanie, daj mi to wszystko wyjaśnić. To zupełnie nie jest tak jak myślisz.

Prychnęłam prześmiewczo pod nosem. Klasyczny tekst. Poważnie, przez jego gadkę czuję się jakbym występowała w słabym romansidle dla nastolatek.

M: Tak? A to niby jak?
J: Możemy proszę się spotkać i porozmawiać na spokojnie?
M: Nie. Teraz rozmawiamy. Ja tam jestem bardzo spokojna. Mów.
J: Dobrze - westchnął - ja.. ja się po prostu pogubiłem. Ja.. myślałem, że nie jestem z Tobą szczęśliwy.
M: Straszne.. Trzeba było mi to powiedzieć, a nie mnie zdradzać.
J: Ale Ty byłaś tak zakochana! Nie chciałem psuć Ci marzeń idealnego życia!
M: Błagam Cię - wybuchłam śmiechem - Idealnego życia? Czy Ty siebie słyszysz? Ile razy mówiłam Ci, że nie podoba mi się coś w naszym związku? Nie pamiętasz już?
J: Kochanie..
M: Nie kochaniuj mi tu.
J: Maddie, to nie jest już ważne, bo ja zrozumiałem, że się myliłem. Ja kocham Ciebie. Tylko i wyłącznie Ciebie.
M: A co powiedziałeś Mii? A co z Twoim spadkiem o którym nic nie wiem? I masz siostrę, tak?
J: Nawet nie wiesz, jak trudno było to wszystko zaplanować...
M: Tyle kłamstw, tyle intryg.. złamałeś dwa serca. Jesteś po prostu śmieszny!
J: Skarbie, to już nie jest ważne. Ja.. ja Ci wybaczam. Wybaczam Ci, że poznałaś kogoś innego. Obydwoje jesteśmy trochę winni.
M: Ty jesteś psychiczny! Ja Cię nie zdradziłam! Luke to tylko przyjaciel i znam go jakieś dwa/trzy miesiące! A Ty mnie zdradzałeś trzy lata! Dla nas nie ma przyszłości! Zrozum to lepiej, bo nigdy więcej nie mam zamiaru z Tobą rozmawiać! Za kilka dni wyprowadzę się z mieszkania i mam nadzieję, że nigdy więcej Cię nie spotkam!
J: Ale Maddie.. ja..

Nic O Mnie Nie Wiesz ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz