Wieczna zima

148 7 5
                                    

Dzień dwunasty - Crossover (Hetalia x Opowieści z Narnii) [W tej wersji całe F.A.C.E. family jest rodzeństwem.] {Przepraszam, jeżeli to nie jest crossover, ale po prostu się na tym nie znam. }

--------------------------------------

Dawno, dawno temu, w Narnii panował spokój, a wszyscy jej mieszkańcy żyli w szczęściu i beztrosce. Wielki Lew Aslan opiekował się nimi, lecz pewnego dnia musiał wyruszyć w długą i niebezpieczną podróż. Po jego odejściu krainą zawładnęła zła i okrutna Biała Czarownica i sprowadziła na Narnię wieczną zimę. Była bezlitosna, a mieszkańcy jej ziem żyli w ciągłym strachu o życie swoje i najbliższych. Nie tracili jednak nadziei, bowiem wśród nich krążyła legenda o Czwórce Władców, którzy pokonają Czarownice i przywrócą harmonię w królestwie.

|||||||||||||||

- Na prawdę musimy wyjeżdżać mamo? - spytał najmłodszy z rodzeństwa, Matthew.

- Tak, u Romulusa będziecie dużo bezpieczniejsi, niż w Londynie - odparła Britney (aka Brytania).

- A czy kiedyś tu wrócimy? - zapytał Alfred. - Tato chciał, byśmy walczyli, dlaczego nie możemy?

Britney zignorowała irytację syna i zwróciła się do najstarszego.

- Arthurze, będziesz się opiekował rodzeństwem? - utrzymała z nim kontakt wzrokowy i ze smutkiem zauważyła łzy na jego twarzy.

- Tak, matko, będę - przyrzekł i nie odwracając się wsiadł do pociągu, a za nim reszta rodzeństwa.

Przez dobrą godzinę trójka z nich grała w grę o nazwie "Co to znaczy?"

- Récidiviste - powiedział Francis, jedyny z nich, który uczył się Francuskiego, po Wojnie chciał wyjechać właśnie do Francji. - No, kto ma pomysł, co to może być.

- Na pewno "najnudniejsza gra świata" - odparł milczący dotąd Al.

- Alfred - skarcił go Arthur. - Nie powinieneś być taki niemiły, jak chcesz, to zagraj z nami.

- Nie - odburknął ten pierwszy, a kiedy zobaczył, że zielonooki chce jeszcze coś dodać powiedział. - Nie zachowuj się jak ojciec, bo nigdy nie będziesz wstanie go zastąpić.

Po tych słowach nikt już nie chciał nic powiedzieć, a reszta drogi upłynęła im w ciszy, Matt nawet zasnął.

Kiedy wysiedli na peron i rozejrzeli się, ku ich zdumieniu nikt po nich nie przyjechał. Stali tak przez paręnaście minut, i na ich szczęście pod peron podjechał pusty wóz na siano.

- Rodzeństwo Kirtkland? - spytał woźnica, a kiedy przytaknęli zmierzył ich krytycznym spojrzeniem. - To cały wasz bagaż?

Francis skinął głową i po chwili wszyscy wsiedli na wóz.

- Pan to Veneziano, tak?  - spytał nieśmiało Matthew.

- Nie, jestem Lovinio - wysyczał wyraźnie wyprowadzony z równowagi. - Romulus kazał mi po was przyjechać. Zanim dojedziemy musicie poznać kilka ważnych zasad, po pierwsze nie dotykacie niczego, prócz stołów, łóżek i tego typu, po drugie jesteście absolutnie cicho, po trzecie nie biegacie i ogólnie nie zwiedzacie posiadłości, zrozumiano?

Szufladka Kredensu | Hetalia one-shotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz