Dziękuję za zamówienie, od idiotic-sand^^
Portmano, Human AU (tak, wbrew pozorom jest to Portmano (chyba), po drugie przepraszam, ale nie znam się na tym, więc pewna część może być niedopracowana, a na dodatek nie jestem pewna co do charakteru Alfonso; nie jestem zadowolona z tego one shota)
-------------------------------------
Był późny, wietrzny wieczór. Lovinio wraz ze swoim chłopakiem, Gilbertem siedzieli właśnie w barze. Ze względu na pogodę do lokalu przyszło sporo ludzi i ciężko im było znaleźć wolny stolik, dlatego postanowili usiąść przy ladzie.
Inni klienci dziwnie się na nich patrzyli. Może to dlatego, że wyższy z nich ciągle się śmiał i próbował zniszczyć fryzurę drugiego, a może dlatego, że niższy rumienił się i głośno wyzywał albinosa.
Niemniej jednak oboje dobrze się bawili i nie narzekali na sposób spędzenia ich pierwszej, wspólnej rocznicy. Parę godzin wcześniej poszli do kina, ale wyproszono ich po tym, gdy rozzłoszczony filmem Włoch wysypał popcorn na, Bogu ducha winnemu, widza, który siedział w rzędzie przed nimi.
Po dłuższej chwili przekomarzania się, Gilbert zamówił kufel piwa dla siebie (oczywiście najlepszego, niemieckiego) i jakiegoś niskoprocentowego drinka dla Loviego, który mówiąc szczerze, miał dość słabą głowę i nawet niewielka ilość alkoholu wystarczyła by rano obudził się w humorze podlejszym niż zazwyczaj.
Zanim się napili, Vargas zdążył zwyzywać swojego chłopaka taką ilością wyzwisk, że Prusak, którego szalenie to bawiło, popluł się ze śmiechu. Na jego nieszczęście ślina trafiła prosto w twarz towarzysza. Brunet, choć przyzwyczajony do takich sytuacji, zdenerwował się.
- Kurna, idioto - warknął. - Ile razy mam ci powtarzać, żebyś nie zachowywał się jak świnia. Zaraz wracam i lepiej, żeby do tego czasu nie wydarzyło się nic za co mógłbym się wstydzić.
Jako, że już kiedyś "pił" w tym barze, bez problemu odnalazł toaletę, w której, jak zawsze w męskich, nie było nikogo. Chwycił papierowy ręcznik i z obrzydzeniem wytarł twarz. Po wszystkim umył ręce, w strachu przed debilizmem chłopaka, który jego zdaniem był zaraźliwy. Poprawił też włosy, lecz nieumyślnie trącił swój loczek, przez co delikatnie się zarumienił. Potem przejrzał się w lutrze i jako, że nie zobaczył niczego co mogłoby znacząco zepsuć jego wizerunek, wyszedł z pomieszczenia.
Kiedy wrócił i spojrzał na ladę, przy której siedział z chłopakiem, zamarł. Na jego miejscu siedziała wysoka, długowłosa brunetka, w zielonej sukience i z kwiatem we włosach, widocznym z daleka, popijająca jego drinka. Dziewczyna uśmiechała się uroczo i zalotnie trzepocząc rzęsami, opowiadała jakąś niebywale ciekawą historię. Prusak śmiał się i chwiał, wyraźnie podpity. Przed nim stały puste kufle po piwie, a nieznajoma skinęła ręką na barmana, by dostawił kolejny, tyle, że pełny.
Układ pomieszczenia sprawiał, że Gilbert nie zauważył Włocha, przez którego głowę przelatywało tyle myśli, że nie był w stanie drgnąć, w przeciwieństwie do jego towarzyszki, która spojrzała na Loviego i posłała mu wredny uśmiech po czym wróciła do zabawiania pijanego chłopaka. Brązowowłosy zacisnął pięści i chciał podejść do Beilschmidta, ale długowłosa zauważyła to, w mgnieniu oka pochyliła się w stronę czerwonookiego i złączyła ich usta. Ku zdumieniu Lovinio, albinos nawet nie próbował nic z tym zrobić, a wręcz odwzajemnił pocałunek.
Po chwili, gdy Vargas przetrawił falę informacji zalewających jego umysł, jego warga zadrżała, a oczy zaszkliły. Wbrew pozorom, był bardzo wrażliwy. Gilbert wielokrotnie obiecywał mu, że go nie zostawi, że będzie z nim zawsze, lecz niestety i tym razem ktoś złamał naiwne serduszko Loviego, który coraz bardziej zamykał się w sobie. Przez ostatni rok czuł, że na reszcie jest szczęśliwy, ale ponownie się zawiódł. Nie chciał jednak, by inni, a zwłaszcza ta dziewczyna, zobaczyli jego słabość, więc w miarę pewnym krokiem ruszył w stronę swojego chłopaka, choć prawdopodobnie teraz już byłego.
CZYTASZ
Szufladka Kredensu | Hetalia one-shoty
FanfictionA dokładniej 24 Days Hetalia Writing Challenge, albo inne one shoty, o ile kiedyś powstaną. Zapraszam do czytania :)