Podbój świata

138 7 1
                                    

Dzień dwudziesty pierwszy - W starożytności/średniowieczu (Wikingowie, Dania)

-------------------------------------

Matthias obudził się w ponurym nastroju. Niby dobijali wybrzeży Francji by zająć kolejne terytoria, ale po którymś wieku przestało go to satysfakcjonować. Chciał czegoś więcej, czuł, że jest stworzony do ważniejszych celów, niż tylko pływanie po morzach i spalanie przybrzeż. Ale nie mógł przerwać wyprawy, zwłaszcza że ich łupem miało stać się dziś ogromne miasto portowe, którego przejęcie, zapewniłoby im respekt w całej zachodniej Europie. Do drzwi jego kajuty zapukał kapitan okrętu.

- Panie Khøler - powiedział. - Rozpoczynamy przygotowania do ataku - i wyszedł.

Blondyn znowu został sam. Po co mu to było? Mógł zostać w swojej mroźnej krainie, dbać o gospodarkę kraju i spotykać się z przyjaciółmi, choć po tym co zrobił, nie wiedział, czy dalej może ich tak nazywać. Zagarnął brzegi prawie całej Europy, oraz sporo rzek biegnących w głąb kontynentu, w tym część ziem Tina, Berwalda i Lucasa. Już jako dziecko chciał zająć cały obszar wokół morza i kiedy zaczął spełniać marzenie nie zauważył, że krzywdzi tym bliskich. Ale za późno było na przeprosiny, Matthias musiał pogodzić się z tym, że już nigdy nie spotkają się w czwórkę jak za dawnych czasów i to z jego winy. Postanowił więc rozładować negatywne emocje w jedyny znany mu sposób - walką. Chwycił w zimne dłonie wypolerowaną broń i wyszedł na pokład statku. Stanął na dziobie statku i dał sygnał do ataku. Przerażony wzrok mieszkańców pozwolił mu na moment zapomnieć o problemach, a chwilę później jego topór bojowy zabarwił się krwią niewinnych ofiar.


Szufladka Kredensu | Hetalia one-shotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz