Dzień dwudziesty - Yuri Ship (LiechBela)
--------------------------------------
Natalia szła ze swoim braciszkiem ulicą. Mijali kolejne budynki, a Ivan nadal nie chciał jej powiedzieć dokąd idą. Obiecał zabrać ją w niesamowite miejsce, i nie mogła się już doczekać. Nagle jej brat, przez przypadek, popchnął jakąś dziewczynkę w różowej sukience, tak, że ta się przewróciła i niepokojąco wykrzywiła nadgarstek.
- Lili, wszystko dobrze? - spytał chłopak idący obok dziewczynki. Ta pokiwała głową na "nie", a w jej oczach zaczęły zbierać się łzy. Chłopak w zielonym mundurze momentalnie doskoczył do Rosjanina i powoli wyciągał swoją broń.
- Ivan - wysyczał.
- Towarzysz Vash - powiedział wyżej wymieniony, a wokół niego zaczęła się pojawiać mroczna aura. - Siostrzyczko, proszę zabierz tą dziewuszkę do jakiejś kawiarni, póżniej odwiedzimy miejsce, w które chciałem cię zabrać. Mam rachunki do wyrównania.
- Jeżeli spróbuje coś ci zrobić, nie wahaj się jej skrzywdzić - szepnął Vash do ucha siostry i zostawił ją z Arlovskayą.
Natalia, która usłyszała szept przewróciła oczami i ruszyła w stronę najbliższej kawiarni. Lili ledwo nadążała za jej szybkim krokiem. Po paru chwilach dotarły na miejsce. W pomieszczeniu było ciepło i przytulnie, a w powietrzu można było wyczuć woń czekolady. Usiadły przy stoliku z widokiem na ulicę, skąd miały dobry widok na ich braci grożących sobie nawzajem. Białorusinka zamówiła caffe latte, a młodsza gorącą czekoladę. Po długiej ciszy Lily postanowiła zacząć rozmowę.
- Jak ma pani na imię? - spytała.
- Natalia, nie mów do mnie pani, czuję się przez to staro.
Dość szybko temat ich rozmowy zszedł na braci, bo było to niewyczerpane złoże pomysłów na pytania i wtrącenia. Nie zauważyły kiedy na stole pojawiło się ich zamówienie. W swoim towarzystwie czuły się wyjątkowo dobrze. Nawet przyciągająca zaniepokojone spojrzenia policji kłótnia Vasha i Wani zajmowała je mniej niż wspólna rozmowa. Kiedy Lili skończyła swój napój, nad jej górną wargą został "wąs" z czekolady. Natalia uśmiechnęła się, co nie zdarzało się często, pochyliła nad stołem i starła go kciukiem. Młodsza zarumieniła się i odwróciła wzrok, a starsza zganiła się za śmiałość, poza tym kochała braciszka, choć teraz nie była już tego taka pewna. Obie postanowiły zapomnieć o zaistniałej sytuacji. Chwilę po tem do kawiarni weszli Szwajcar i Rosjanin, jeden z rozciętym łukiem brwiowym, a drugi kulejący na jedną nogę. Co dziwne uśmiechali się, możliwe, ze dobili jakiegoś interesu.
- Siostrzyczko, dobiliśmy z towarzyszem Vashem targu na produkcje broni - oznajmił wesoły Braginski. - Od teraz często będziemy gościć jego i jego uroczą siostrzyczkę na niedzielnych obiadach. Chodź już.
Fioletowooka wstała ze swojego miejsca i mrugnęła porozumiewawczo do młodszej Zwingli.
- Do zobaczenia Lili~
Chwile później już ich nie było, a Vash zasypał siostrę pytaniami o jej stan zdrowia, czy boli ją ręka i czy Natalia nic jej nie zrobiła. Na wszystkie odpowiadała przecząco uśmiechając się przy tym z rozmarzeniem.
CZYTASZ
Szufladka Kredensu | Hetalia one-shoty
FanficA dokładniej 24 Days Hetalia Writing Challenge, albo inne one shoty, o ile kiedyś powstaną. Zapraszam do czytania :)