SHEETAL'S POV
Gdy podchodzę wraz z Lucjuszem i Regulusem pod salę zaczynam się zastanawiać czy Klub Ślimaka to nie jest tylko przykrywka przed jakiegoś rodzaju torturami, bo miny zebranych wcale nie są najbardziej zachęcające.
Długo się wahałam czy w ogóle pójść i jakieś pięć razy zmieniałam zdaniem, za każdym razem wmawiając sobie inne powody za i przeciw, ale jedyny, który naprawdę się liczył wciąż nie dawał mi spokoju: nie pasuję do elitarnych klubów, w których prowadzi się gadkę szmatkę o niczym i próbuje bardziej zaimponować zebranym.
Prawdę mówiąc, gdy profesor Slughorn zatrzymał mnie i Regulusa, gdy szliśmy razem korytarzem do Lochów i podszedł do nas ze swoim irytująco miłym uśmiechem, kiwając się lekko na boki niczym kręgiel, po czym zaproponował byśmy dołączyli do grona elitarnych uczniów jako członkowie jego klubu, pierwsze co chciałam zrobić to natychmiast odmówić, pozbawiając się późniejszych wątpliwości, ale nawet nie zdążyłam, bo mój przyjaciel mnie ubiegł, zgadzając się za nas oboje. Nauczyciel zaklaskał wtedy wesoło i oznajmił, że w takim razie widzimy się u niego punkt osiemnasta i że mamy się ładnie ubrać, jak na ślimaka przystało, po czym chichocząc ze swojego żartu, oddalił się, a jego sylwetka nadal kojarzyła mi się jedynie z kręglami.
Wybór ubrania wcale nie okazał się tak oczywisty i kiedy sfrustrowana w dresach opadłam na kanapę w Pokoju Wspólnym Slytherinu było już za kwadrans.
- Nie idę- oznajmiłam wtedy Regulusowi, który czekał na mnie gotowy, w czarnych spodniach i koszuli. Wyglądał elegancko i schludnie, podczas gdy ja wciąż wyglądałam na bałagan i tak też się czułam.
- Chyba żartujesz, dlaczego?- spytał patrząc na mnie.
- Nie mam się w co ubrać- odparłam wtedy, nie wierząc że stałam się jedną z tych nastolatek, które mając pełną szafę ubrań wciąż narzekają, że chodzą w tym samym.
- A jednak żartujesz- odparł chłopak, śmiejąc się.- Sheetal, daję ci pięć minut żebyś się ogarnęła, albo sam wybiorę ci strój, a uwierz mi, nie chcesz tego, bo dla mnie równie dobrze możesz tam pójść w stroju elfa.
Nie wydawało się to wcale najgorszą perspektywą, ale jednak wróciłam do swojego dormitorium i wybrałam cienki czarny golf, na który założyłam ciemnoczerwoną sukienkę w drobne kwiatki. Wyglądałam dziewczęco i ładnie, omal sama nie poznałam się w lustrze.
Gdy jednak stoję już pod salą nauczyciela eliksirów znów zaczynam rozważać ucieczkę.
Oprócz mnie i dwójki moich przyjaciół jest tam również Ślizgon, Severus Snape z mojego roku oraz Nott Sr z rocznika Regulusa. Trochę dalej pod ścianą stoi również Lily Evans, którą kojarzę tylko z tego, że zawsze odmawiała Jamesowi Potterowi, gdy ten krzyczał na cały korytarz z pytaniem czy dziewczyna się z nim mówi, ale zważywszy na to, że ostatnio widuję ich razem na korytarzach, domyślam się, że jednak w końcu uległa. A już zaczynałam czuć do niej pewnego rodzaju podziw.
Rudowłosa Gryfonka rozmawia z jakimś wysokim szatynem, ale prawdę mówiąc, gdybym kiedykolwiek spotkała go na ulicy nie miałabym nawet pojęcia, że ktoś taki chodzi do Hogwartu.
Ludzie zebrani przed salą wydają się tak niedobrani i nieodpowiedni, że czekam jedynie aż wszyscy rzucą się sobie nawzajem do gardeł.
Dożywamy jednak wszyscy do osiemnastej, gdy równo z biciem zegara na Wieży Zegarowej, drzwi do pomieszczenia zostają otwarte i po kolei wchodzimy, witając się w progu z gospodarzem.
- Miło, że dotarłaś- mówi do mnie, ujmując moją dłoń w swoje.
Uśmiecham się do niego lekko i nic nie mówiąc wchodzę do pomieszczenia z okrągłym stołem w środku- czyż to nie idealnie, że jak już zaczniemy wyłupywać sobie nawzajem oczy łyżką to będziemy mogli doskonale siebie widzieć z każdego punktu stołu?
CZYTASZ
The Sound of Broken Heart // Syriusz Black
Teen Fiction- Czego ty się tak bardzo boisz w relacji z nią, że gdy tylko znów się do siebie zbliżycie, ponownie ją odsuwasz, Syriuszu?