SHEETAL'S POV
Czasem mam wrażenie, że moje życie to jeden wielki absurd i szereg niekończących się kłamstw.
Gdyby ktoś kazał mi wymienić trzy zdania i w tym jedno kłamstwo oraz dwie prawdy, chyba miałby niezłą zabawę wybierając, które jest fałszywe.
Pięć lat temu Tiara Przydziału zadecydowała, że pasuję do Slytherinu.
Rok temu moje serce zostało rozbite.
Straciłam w życiu wielu ludzi, ale ostatnio odzyskałam Syriusza Blacka, z którym odbudowałam przyjaźń, choć powinnam go nienawidzić.
Kiedy wchodzę do Pokoju Wspólnego dochodzi północ. Nie jest to może najpóźniejsza godzina, ale i tak spodziewam się- a raczej mam nadzieję- że nikogo tam nie zastanę, dlatego jestem zaskoczona, gdy dostrzegam siedzących w skórzanych fotelach chłopaków, rozmawiającymi o czymś przyciszonym głosem.Urywają rozmowę w pół zdania, gdy tylko dostrzegają, że idę w ich stronę. Przez moment zastanawiam się co jest tak ściśle ważne, żebym nie mogła wiedzieć, ale w sumie nie jestem pewna czy chce w ogóle wiedzieć.
I tak mam za dużo myśli i rzeczy, o których muszę sobie ciągle przypominać, by ich nikomu nie powiedzieć, nie potrzebuję dodatkowej porcji sekretów.
- Jeszcze nie śpicie?- pytam, co tak naprawdę jest idiotyczne, ale jednocześnie proste na zaczęcie rozmowy.
- Jak widać- odpowiada Regulus, posyłając mi delikatny uśmiech.- Chcesz może wyjaśnić, dlaczego wracasz z pogrzebu kota z kotem?
Nadal się zastanawiam jak wielką kretynką jestem, żeby wymykając się na spotkanie z Syriuszem, powiedzieć, że idę pochować zwierzaka, którego nawet nie mam. No, nie miałam jeszcze parę godzin temu.
- Wskrzesiłam go- mówię, głaszcząc po łepku stworzonko, mruczące w moich ramionach.- Poznajcie Kreta, pierwszego kota zombie.
Podaję zwierzę młodemu Blackowi, ale zaczyna ono od razu przeraźliwie piszczeć i wyrywać się z jego rąk. Wyskakuje z ramion chłopaka i wdrapuje się na kolana Lucjusza, który zaczyna się śmiać.
- Chyba cię nie lubi, Regulusie- stwierdza Malfoy, na którego nogach zwija się Kret i zaczyna cicho mruczeć pod jego dotykiem.
- Pieprzony sierściuch- prycha Regi, piorunując wzrokiem kota.
Chłopak przez chwilę tak bardzo przypomina mi swojego brata, że muszę sobie powtórzyć dwa razy, aby nie pomylić imion.
Odkąd pamiętam żaden z braci Black nie lubił kotów, a one również nie darzyły ich zbytnią sympatią. Nigdy właściwie nie dowiedziałam się czemu, ani nie zrozumiałam tego, bo kiedy byliśmy dziećmi, podczas gdy ja biegałam za każdym kociakiem, oni odpędzali je od siebie jak natrętne komary. Czasem próbowałam przekonać chłopców, aby polubili te królewskie futrzaki, ale zawsze kończyło się wieloma zadrapaniami na ich rękach, a koty uciekały gdzieś w krzaki.
- One czują twoją niechęć, Regi- odpowiadam, krzyżując ręce na piersiach.- Potem się dziwisz, że one ciebie nie lubią.
- To niech czują, wstrętne poczwary.
Ja i Lucjusz śmiejemy się, ale Regulus wcale nie wydaje się tak rozbawiony, zabijając kota spojrzeniem, co jednak dodatkowo mnie bawi.
- Cyzia i Bella już śpią?- zmieniam temat po chwili.
Ostatnio mniej z nimi rozmawiałam, głównie na śniadaniu i lekcjach, ale wieczorami często wymykałam się aby spotkać Syriusza, co ograniczało nocne pogaduszki z dziewczynami. Na ogół jak wracałam w końcu do dormitorium Narcyza już spała, a Bellatrix była u siebie, czemu wcale się nie dziwię, bo godziny o jakich się zjawiałam są cholernie nienormalnie i większość ludzi szanujących swoje zdrowie wtedy już śpi, aby móc normalnie funkcjonować na lekcjach.
CZYTASZ
The Sound of Broken Heart // Syriusz Black
Novela Juvenil- Czego ty się tak bardzo boisz w relacji z nią, że gdy tylko znów się do siebie zbliżycie, ponownie ją odsuwasz, Syriuszu?