Rozdział XVI

517 40 34
                                    

SHEETAL'S POV

Mówią, że kłamstwa cię zniszczą, a szczerość wyzwoli, ale to nie prawda. Ona zniszczy się równie mocno, powali na kolana i zabierze wszystko, co jest ci drogie.

Spędziłam lata, chowając się za niekończącymi się kłamstwami i wśród sekretów, które stały się moimi powierniczkami nienawiści, straty i bólu. Zawsze wydawało mi się to łatwiejsze, mniej narażające moich bliskich i nie stawiające mnie w sytuacji, w której straciłabym wszystkich wokół siebie. Ale kłamstwo wcale nie jest tak proste, jakie może się wydawać. W którymś momencie tracisz samego siebie i już tak naprawdę nie wiesz kim jesteś, dlaczego to robisz i co się dzieje w twoim życiu. Nie masz kontroli nad niczym, bo każdy twój ruch kontrolowany jest przez kłamstwo, które nie ma zostać ujawnione; stosujesz uniki, migasz się od prawdy, zmieniasz ją lub ignorujesz.

Ale choć sekrety miały cię chronić stają się również twoim największym wrogiem i bronią w rękach innych. W każdej chwili tajemnice mogą cię zniszczyć, pochłaniając do wnętrza i ciebie i twoich przyjaciół- zgaszą każde światło i rozbiją najtrwalsze relacje.

Zawsze myślałam, że trzymając wszystko w sobie będę w stanie sprawić, że choć znienawidzę przez to siebie, to nie zranię tym przyjaciół i rodziny. Sądziłam, że z czasem się dostosuję i uwierzę we wszystko, w co oni wierzą i że w którymś momencie będę mogła nazwać się prawdziwą Ślizgonką i będę wiedziała, że rodzina może być ze mnie dumna.

Tymczasem wcale tak się nie stało.

Za to każdego dnia coraz bardziej pochłania mnie ciemność i niechęć do samej siebie. Nie mogę spojrzeć w lustro, bo boję się ujrzeć swoje oczy, nie poznając przy tym kim jestem. Nie mogę czuć, że gdzieś przynależę, bo jestem oszustką i nigdy nie zdołam wpasować się w normy, które powinny mnie obowiązywać.

Jestem cholerną hipokrytką i nie mam prawa oczekiwać od nikogo szczerości, skoro sama okłamuję wszystkich na każdym kroku. A jednak to robię, bo nie chcę patrzeć jak kolejne osoby popełniają mój błąd- chcę je uratować przed nienawiścią i stratą samych siebie.

Jednocześnie wiem, że są rzeczy, których wcale nie chciałabym usłyszeć. Historię nigdy niewypowiedziane, których ujawnienie może wiele zniszczyć.

- Ty co?- wbijam otępiały wzrok w stojącą naprzeciwko mnie Andromedę i mam nadzieję, że się przesłyszałam.

- Spotykam się z mugolakiem- powtarza jeszcze raz, jej głos jest słaby i cichy, niemal zlewa się z szumem kołysanych na wietrze liści.

-To żart?- pytam.- Błagam, powiedz, że to żart. Nie możesz spotykać się ze szlamą. To...

Nie wiem właściwie co powinnam jej powiedzieć.

Wiedziałam, że ani trochę nie spodoba mi się to, co usłyszę już od chwili, kiedy dostałam od niej tamten list, ale nie chodziło o to, że nie zaakceptuję jej wyboru chłopaka- chodziło to to, że jej rodzina tego nie zrobi.

Moje zdanie się nie liczy.

- Nie mów tak, Sheetal- jęczy, odgarniając brązowe włosy za ucho. Kręci kilkukrotnie głową na boki, jakby chciała sprawić, że czas się cofnie.- Proszę, nie nazywaj go tak. Merlinie, przepraszam, Sheetal. To był zły pomysł, żeby ci to mówić.

Nie wiem co sprawia, że jest mi bardziej przykro: myśl, że Andromeda idzie prosto na potępienie czy to, że nie ufa mi na tyle, by uwierzyć, że nie będę jej oceniać.

Widzę, jak rzuca mi spojrzenie pełne żalu i obraca się, by wejść przez drzwi z powrotem do środka domu, więc łapię ją za ramię i przytrzymuję przed wyjściem.

The Sound of Broken Heart // Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz