Rozdział XIII

498 44 11
                                    

SHEETAL'S POV

Każdego dnia mam wrażenie, że tracę kolejne kawałki najlepszego przyjaciela; rozmawiamy coraz mniej, nie spędzamy już ze sobą tyle czasu, ile bym chciała, będąc w Wielkiej Sali na posiłkach prawie na siebie nie patrzymy. On ma nowych przyjaciół, robią wspólnie żarty nauczycielom i innym uczniom, dużo się śmieją i wydają się naprawdę dobrze dogadywać.

Syriusz wydaje się jaśnieć i czuć się coraz swobodniej w sytuacji, w której się znalazł, mnie chyba pożera mrok.

Chciałabym móc mu powiedzieć, wyznać, że powinnam być razem z nim w Gryffindorze, ale może Tiara się pomyliła, może również nie pasuję do Domu Lwa- chyba nie jestem aż tak odważna, bo nie umiem nawet stawić czoła prawdzie. Więc trzymam to w sobie, udaję, że jestem dumną podopieczną Slytherinu, pasującą do szlachetnego rodu Gelbero, która pokazuje ile znaczą poglądy i tradycja.

To chyba nawet nie jest wybór. Chyba żadne z nas nie ma wyboru. Albo wpasowujesz się w szablon albo przestajesz istnieć- wydziedziczą cię prędzej czy później, znikniesz z rodziny i grona znajomych, ośmieszą cię i wyzwą od zdrajców. Może w którymś momencie sam uwierzysz, że jesteś gorszy i zasłużyłeś na to wszystko.

A kim właściwie teraz jestem? Nie pasuję do żadnej kategorii- nie należę do żadnych norm, ani do zdrajców, ani do wyznawców czystości krwi. Tyle, że nikt o tym nie wie, bo jestem oszustką i tchórzem.

Stracę Syriusza lub stracę rodzinę i resztę naszej grupy- rodzinę Blacków i Malfoy'ów- Narcyzę, Andromedę, Bellatrix, Lucjusza, Regulusa, wszystkie ciotki i wujków.

To nie jest wybór. Żadna opcja nie jest lepsza. Nie mogę skazać się na potępienie w imię przyjaciela. Chyba jestem złą osobą, pozwalając by odszedł. Ale czy mu zależy wystarczająco mocno, by zostać?

Odnalazł się wśród Gryfonów, ma przyjaciół, może być sobą, przynależy do grupy, w której czuje się wolny- czy naprawdę mogłabym być tak egoistyczna, by mu to wszystko odebrać?
- Sheetal- głos Lucjusza wyrywa mnie z zamyślenia, sprowadza na ziemię, mam wrażenie, że uderzam w nią mocno.- Zaraz zaczynamy zajęcia. Idziesz?

Ostatnio słabo sypiam. Właściwie, prawie nie sypiam. Nie mogę zasnąć, leże jedynie wpatrzona w sufit, zastanawiając się co ja najlepszego robię ze swoim życiem. Mam wrażenie, że w czasie snu nie jestem bezpieczna, że ktoś może poznać prawdę i dowiedzieć się, że nie powinnam być w Slytherinie. Więc mój umysł ciągle czuwa i wyrzuca sobie, jaką idiotką jestem, zbyt słabą, by powiedzieć prawdę i postawić resztę przed wyborem, czy zależy im wystarczająco mocno, by zostać, czy łatwiej odpuścić. Syriusza skreślili od razu, ile zajęłoby im czasu, żeby skreślić również mnie? Czy jest nikła szansa, że ze mną by zostali?

- Tak, już idę- mruczę, a mój wzrok spoczywa na grupce chłopców po drugiej stronie, robiących wyścigi w jedzeniu ciastek na czas.

Lucjusz podąża za moim wzrokiem, przez jego twarz przebiega dziwny grymas, jakby jeszcze nie zdecydował czy jest bardziej zawiedziony, rozgoryczony czy wściekły.

- Musisz o nim zapomnieć, Sheetal- mówi.- Syriusz jest zdrajcą, wiesz o tym. Nie wolno nam z nim rozmawiać. Ponoć rodzice dostali szału. Zwłaszcza ciocia Walburga, no, w końcu to jej syn. Do ciebie też napisali list, że mamy zerwać wszystkie kontakty z Syriuszem?

Kiwam głową. Napisali. Długi list, pełen obelg i złości, którym co drugie słowo było "zdrajca krwi", "hańba", "nie zniżaj rodziny do tego samego poziomu". Nie zapominajmy o "nie wolno"- nie wolno rozmawiać, pomagać, oddychać tym samym powietrzem, nie tylko z Syriuszem, ale każdym mugolakiem, zdrajcą krwi, charłakiem, mieszańcem.

The Sound of Broken Heart // Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz