SHEETAL'S POV
W żałobie wcale nie jest najgorsze to ogłuszające uczucie straty i wiedza, że nic nie będzie już takie samo, ale to że wszyscy wokół mówią ci jak masz ją przechodzić. Jakby istniał jakiś podręcznik i zbiór zasad żałoby, i ty jako jedyna o nim nie słyszałaś.
Wszystkim wydaje się, że jeśli zaczną do ciebie przychodzić- najlepiej jeszcze z górą żarcia, bo z jakiegoś powodu ludziom wydaje się, że jedzenie odkupi stratę, jakiej doświadczyłaś- i będą z tobą rozmawiać o tym jakie kwiaty położyć na grób albo wspominać ich historię związane ze zmarłym, to nagle wszystko będzie u ciebie dobrze.
A ty po prostu chcesz być wkurwiony na całe to gówno wokół i zraniony, że to się w ogóle stało i naprawdę nie masz ochoty z nikim rozmawiać. Wolałabyś żeby zostawili cię w spokoju i pozwolili przejść żałobę na swój sposób, ale oni cię do tego nie dopuszczą, bo im wydaje się, że kogoś potrzebujesz, jakiegoś mentora, który wskaże ci jasną drogę jak masz się czuć i zachowywać- nawet nie próbuj czuć inaczej niż ci wskażą.
Przynajmniej ja nie potrzebowałam. Poczucie winy za to co się stało i żal dotrzymywały mi towarzystwa cały czas.
Kiedy podchodzę do Pokoju Wspólnego Gryffindoru mam wrażenie, że moje nogi są z waty i że jeśli zrobię jeszcze jeden krok to wyląduję ryjem w podłodze. Zastygam więc w miejscu i wbijam w spojrzenie w obraz przedstawiający kobietę o niebieskich oczach i czarnych włosach, ubraną w długą, różową suknię z mnóstwem falban.
Domyślam się, że ktoś musiał rzucić zaklęcie wyciszające, bo nie słyszę hałasu, który zapewne powinnam słyszeć na pół Hogwartu.
- Hasło- mówi Gruba Dama, patrząc na mnie. Jej głos brzmi znudzenie, jakby już dawno temu przestała podobać jej się praca przy chronieniu wejścia do Gryfonów.
Cholera. Hasło. Kurwa, idiotko, o ilu jeszcze rzeczach zapomnisz?
- Nie znam- przyznaję.- Przyszłam do znajomych. Dostałam zaproszenie.
Kobieta rzuca mi poirytowane, a może tylko znudzone, spojrzenie i przewraca oczami.
- Nie ma hasła, nie ma wejścia.
Przewracam oczami i jestem już gotowa się poddać- albo rzucić czymś w portret- kiedy obraz odchyla się i wychodzą z przejścia dwie dziewczyny, chichocząc i podpierając się na sobie, aby nie upaść.
Okej, szybko im poszło. Nie powiem, współczuję ludziom, którzy mają aż tak słabą głowę. Chociaż w sumie może te dwie Gryfonki nie mają, w ostateczności jednak impreza zaczęła się godzinę temu, więc ilość alkoholu jaką mogły zdążyć już wypić może być całkiem godna podziwu.
Choć doskonale wiedziałam, że impreza zaczyna się o dwudziestej stwierdziłam, że taktyczne będzie przyjście później- na szczęście moi przyjaciele nie wrócili jeszcze z Hogsmead, więc nie musiałam tłumaczyć się z tego gdzie idę ani dlaczego wyglądam ładnie, czyli zupełnie jak nie ja- licząc na to, że do czasu mojego zjawienia się przynajmniej większość osób będzie już wstawiona na tyle, by nie wyrzucić mnie na zbyty pysk.
Rozważałam też opcję, aby przyjść wcześniej, może w przypływie dobroci pomóc przygotowywać Pokój Wspólny i przy okazji mieć pretekst, aby porozmawiać z Syriuszem, ale jednak wolałam nie dawać mu możliwości wyboru czy w ogóle mam prawo być na jego urodzinach. W ostateczności, jeśli będzie tak źle, porozmawiam chwilę z Potterem i może pożartuję sobie z pijanych ludzi, a potem sobie pójdę i wrócimy do rzeczywistości z faktem, że Black mi nie wybaczy. Pozostaje jeszcze opcja, że rzucę kilkoma wyzwiskami w pierwszego mugolaka, jakiego zobaczę i pokażę jaką kretynką jestem i wyrzucą mnie stamtąd szybciej niż zdążę powiedzieć "szlama". Albo "przepraszam".
CZYTASZ
The Sound of Broken Heart // Syriusz Black
Teen Fiction- Czego ty się tak bardzo boisz w relacji z nią, że gdy tylko znów się do siebie zbliżycie, ponownie ją odsuwasz, Syriuszu?