Rozdział XXVII- KONIEC

912 71 67
                                    

SHEETAL'S POV

Myślałam, że wypowiedzenie prawdy mnie zniszczy. Że wtedy nic już we mnie nie zostanie i że będę czuła, jakbym pozbyła się wszystkiego, co jeszcze trzyma mnie przy życiu.

Ale tak nie jest.

Mam wrażenie, że jest lepiej. Jakbym z każdym kolejnym zdaniem zdejmowała z siebie przynajmniej część ciężaru i pozwoliła, aby ktoś pomógł mi go nosić.

To nie jest idealna opowieść. Nie brzmi tak, jak chciałabym, żeby brzmiała. Nie jest tak dramatyczna, jak sobie wyobrażam, gdy zastanawiałam się, jak by ty było gdybym ją wypowiedziała.

Ale jest prawdziwa, wypowiedziana szczerze, bez próbowania mówić bardziej rozrywająco czy kolorowo.

Moje serce i tak rozkłada, bo to wszystko, co powiedziałam Syriuszowi było wyznaniem, na które nie umiałam się nigdy wcześniej zdobyć.

Nie wiem co się zmieniło, że wypowiedziałam wszystkie te słowa teraz. Nie wiem czy w ogóle cokolwiek uległo zmianie.

Może po prostu już się zmęczyłam próbowaniem udawać kogoś innego, kogoś kto daje sobie radę, kiedy tak naprawdę wcale nie daje.

Może po prostu mam dość udawania.

Wiem, że teraz jego kolej na powiedzenie swojej historii i choć słowa, które mówi ani trochę mi się nie podobają i nie sprawiają, że czuję się lepiej z samą sobą, zdaję sobie sprawę, że to jego prawda.

- Rodzice mnie torturowali- powtarza, kiedy nie dostaję ode mnie żadnej reakcji.

Nie wiem jak powinnam się zachować, bo bynajmniej takiego obrotu wydarzeń się nie spodziewałam.

- Co?- wykrztuszam, wbijając w niego spojrzenie.

Słowa rozbrzmiewają mi echem w głowie.

Przypominam sobie blizny na jego ramionach, brzuchu, plecach. Pamiętam, jak całowałam je w tamten wieczór, kiedy chciałam zapomnieć o stracie taty, którego nie było przy mnie dokładnie rok. Blizny Syriusza przypominały mi wtedy moje własne, wszystko co przeszłam i dawały świadomość, że nie tylko ja zostałam skrzywdzona przez los.

Chłopak wzdycha, czuję jego oddech na swoim karku i odsuwam się odrobinę, by móc patrzeć mu w oczy. Obserwuję jego tęczówki, widzę w nich ból, nie jestem pewna czy na wspomnienia czy po prostu przez samą w sobie rzeczywistość.

Zastanawiałam się czasem skąd się wzięły jego rany, ale chyba w żadnej scenerii nie widziałam wersji, że mogłyby zostać zadane przez jego najbliższą rodzinę.

Podwija rękaw czarnej koszuli, ukazując długą, bladą bliznę na ramieniu.

- W wakacje po pierwszym roku- tłumaczy, jego głos zdaje się być jak papier ścierny, jest twardy, ale zraniony.- Jak wróciliśmy z dworca, rodzice dostali szału. Kazali pójść Regulusowi do siebie, a mnie zatrzymali na dole. Zachowywałem się jak gnojek wobec nich więc matka rzuciła we mnie talerzem. Nie wiem w sumie czy chciała we mnie, ale odbił się o ścianę i rozbił. Potem rzuciła Cruciatusa... Ból...był nie do zniesienia. Pamiętam, że chciałem umrzeć byleby to się skończyło. Widziałem fragmenty tego strzaskanego talerza, był w czerwone kwiatki. Kurwa, pamiętam to tylko dlatego, że chciałem go dosięgnąć. Myślałem, że może jak uda mi się go złapać to, to wszystko okaże się tylko złym snem. Rozumiesz, Sheetal? Byłem kurwa dzieckiem, miałem dwanaście lat. Byłem tylko gówniarzem, ale miałem nadzieję, że może jednak to nie dzieje się naprawdę. Więc wyciągnąłem rękę w stronę kawałka tego talerza, tyle że chyba ojciec go poruszył, nie jestem pewien. Wiem tylko tyle, że potem przeciął mi rękę. Obudziłem się dopiero następnego dnia, w swoim pokoju. Obok siedział Regulus i płakał. Kazałem mu się wynosić... Nie zrozum mnie źle, cieszyłem się, że tam był, ale bałem się, że jak rodzice się dowiedzą, że mi pomaga, jemu też coś zrobią. Z tego samego powodu, odciąłem się później od ciebie. Zostałem ukarany przez rodziców za bycie zdrajcą krwi i bałem się, że jeśli ty i Regulus przy mnie zostaniecie, was też okrzykną zdrajcami, a nie chciałem pozwolić, abyście wy ucierpieli przeze mnie.

The Sound of Broken Heart // Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz