Rozdział II

1.1K 64 53
                                    

SHEETAL'S POV

Ty chyba żartujesz.

Myślałam, że pojawienie się Blacka w poniedziałek rano było jednorazowe i że się nie powtórzy, a nasze wzajemne ignorowanie siebie nawzajem przybierze dawny stan, ale brunet pojawia się również następnego poranka, i przez kolejne trzy dni.

Czuję się wybita z rytmu i zirytowana jego zachowaniem; jeśli ma do mnie jakiś problem niech mi o nim powie, a nie robi podchody i zaburza mój dzień, powodując że moje myśli jeszcze bardziej wpadają w chaos.

Gdy w sobotę rano znów widzę go wczesnym rankiem, mam ochotę komuś przywalić. Najlepiej właśnie jemu.

- Czego ty ode mnie chcesz?- pytam, podchodząc do niego z zaplecionymi na piersiach ramionami.

Chłopak unosi głowę i patrzy na mnie stalowymi oczyma, w których odbija się ogień z rozwieszonych pod sufitem świec. Unosi kąciki ust w swoim charakterystycznym szelmowskim uśmiechu, a ja wbijam w niego wzrok jeszcze mocniej, mając nadzieję, że jeśli zrobię to dostatecznie twardo wytopi się w jego ciele dziura i pochłonie go w całości.

- Niczego, Wesołku- odpowiada prostując nogi i zaplatając dłonie za głową. Przymyka oczy i przez moment wygląda, jakby próbował opalić się w świetle lamp.- Niczego od ciebie nie chcę.

Przekrzywiam głowę i w myślach wyobrażam sobie, że uderzam go miotłą, ciekawe czy zdołałabym wybić mu mózg uszami- o ile w ogóle byłoby co wybić.

- Więc o co ci chodzi?- pytam ponownie.- Dlaczego wciąż tu jesteś? Testujesz kiedy moja cierpliwość się skończy czy po prostu starasz się zdobyć podium w dziedzinie bycia dupkiem? Nie musisz się obawiać, już masz pierwsze miejsce.

Uchyla jedno oko i lustruje mnie wzrokiem, przykładając teatralnie prawą dłoń do serca.

- Dziękuję bardzo, to przemiłe, Wesołku- odpowiada.- Mogę tak do ciebie mówić, Wesołku?

Nie odpowiadam, stoję dalej przed nim, zastanawiając się jak funkcjonuje umysł tego człowieka, bo chyba wcale nie funkcjonuje.

- To super, Wesołku, też myślę, że to przezwisko idealnie do ciebie pasuje- mówi, a poziom mojego rozdrażnienia jest na tyle wysoki, że zaraz wyłupię mu oczy paznokciami.- A odpowiadając na twoje wcześniejsze pytanie, Wesołku, o nic mi nie chodzi. Widzisz, wydaje mi się, że ta sala jest przeznaczona dla wszystkich uczniów Hogwartu i każdy może użytkować jej o dowolnej porze, dlatego niestety zmartwię cię, mam takie samo tu przebywać jak ty. Jeśli kiedyś przyniesiesz mi papier z deklaracją, że Wielka Sala to twoja własność to może rozważę zaprzestanie przychodzenia tu. Powodzenia, Wesołku.

Zaciskam zęby, powstrzymując się już od komentarza i odwracam się na pięcie, po czym kieruję do stołu Slytherinu, przy którym siadam i próbuję udawać, że po drugiej stronie pomieszczenia nie siedzi Black. Aczkolwiek przez następne pół godziny wciąż jestem wkurzona i jedynie przez zagryzanie sobie warg do krwi nie zaczynam krzyczeć.

Kolejną zagadką jest dla mnie fakt, że Syriusz wychodzi zawsze z Wielkiej Sali chwilę przed siódmą, gdy pierwsi uczniowie zaczynają zjawiać się na śniadaniu, po czym wraca godzinę później już w towarzystwie swoich przyjaciół.

Czy oni wiedzą, że chłopak przesiaduje tu rano i bawi się, grając mi na nadszarpanych nerwach?

- Gotowa na dzisiejszy mecz, Sheetal?- pyta uśmiechnięty Lucjusz, zajmując swoje standardowe miejsce po mojej prawej.

- Tak jest, zawsze gotowa!- salutuję mu, po czym nakładam sobie na talerz gofry z czekoladą.

Cukier zajmuje w mojej diecie kluczowe miejsce, jest jej podstawą i właściwie analizując mój typowy dzienny jadłospis, chyba mam problem z jego nadmiarem. Jeśli kiedyś będzie trzeba mnie wturlać do Wielkiej Sali to najpewniej właśnie to będzie tego przyczyną.

The Sound of Broken Heart // Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz