*3*

217 15 3
                                    

    Nie wiem jakim cudem nie słyszałem budzika. Zerwałem się na równe nogi i w pośpiechu zacząłem się szykować do szkoły. Kiedy w końcu się ogarnąłem, chwyciłem plecak i w pośpiechu wybiegłem z pokoju, a później z budynku. Czym prędzej udałem się do szkoły. Kiedy w końcu do niej dotarłem było chwilę po dzwonku, zapukałem do swojej sali i po chwili do niej wszedłem, przeprosiłem za spóźnienie i zająłem swoje miejsce, zaraz obok Krisa

-czemu się spóźniłeś?- zapytał szeptem chłopak

-zaspałem- odpowiedziałem zgodnie z prawdą, blondyn dziwnie się na mnie spojrzał, ale już nic więcej nie powiedział. Kiedy zadzwonił dzwonek oznajmujący przerwę, zebrałem swoje rzeczy i razem z blondynem wyszliśmy z sali

-a tak naprawdę to czemu się spóźniłeś?- spojrzałem się na Krisa jak na idiotę czy już mu tego nie mówiłem

-przecież powiedziałem... zaspałem

-jakoś ciężko mi w to uwierzyć, nigdy się nie spóźniasz

-każdemu to się może zdarzyć, nawet mi- odpowiedziałem i udałem się pod następną salę gdzie mieliśmy mieć geografię

-Timi wczoraj wybiegłeś ze szkoły jak by się paliło, dziś się spóźniasz... powiesz o co chodzi- przystanąłem i spojrzałem na przyjaciela

-serio nic się nie dzieje... wczoraj... śpieszyłem się a dziś zaspałem, serio... gdyby coś się by działo powiedział bym ci- odpowiedziałem, nie powiem mu prawdy co się wczoraj wydarzyło, nie mogłem...

-no ok, chodźmy na te lekcje- powiedział...

Lekcje minęły zaskakująco szybko, kiedy zadzwonił ostatni dzwonek wyszedłem z sali i czekałem pod salą na blondyna, na korytarzu ujrzałem Josta, czułem jak serce podchodzi mi do gardła, kiedy przechodził koło mnie uśmiechnął się złośliwie, niestety podszedł do mnie w duchu modliłem się by Kris jak najszybciej wyszedł z klasy, ale niestety nie było to możliwe, przez zatrzymanie chłopaka przez nauczycielkę...

-mam nadzieję, że przemyślałeś moją propozycję?- zapytał

-powiedziałem ci, że nikogo nie szukam i nie zmienię zdania...po za tym nie jestem homo- odpowiedziałem patrząc na niego

-obyś zmienił zdanie jak najszybciej...

-nie zmienię- zaczynał mnie denerwować, przez chwilę panowała cisza

-więc...pilnuj lepiej swojego blondaska- zaśmiał się i odszedł, przez chwilę byłem w szoku, nie wiedziałem o co może mu chodzić, dlaczego wspomniał mojego przyjaciela, z zamyśleń wyrwało mnie lekkie szturchniecie w ramię

-o czym myślisz?- zapytał mój przyjaciel

-o niczym takim- odpowiedziałem bez przekonania, chłopak chwilę przyglądał mi się, ale nie skomentował tego...

-idziemy do mnie?- zapytał po chwili, ja tylko kiwnąłem lekko głową, nadal w mojej głowie miałem ostatnie słowa Josta... Nie wiem nawet kiedy dotarliśmy pod mieszkanie blondyna. Była to dwupokojowa kawalerka, z małym salonem, kuchnią, łazienką i małym balkonem, kiedy weszliśmy do środka, od razu udałem się do salonu i usiadłem na kanapie, Kris poszedł do kuchni po coś do picie, po chwili zjawił się z dwiema szklankami soku

-nie ma Nataniela?- zapytałem. Nataniel wprowadził się jakiś czas temu do Krisa, Nat chciał by to blondyn zamieszkał u niego, ale wtedy chłopak miałby daleko do szkoły

-będzie później...miał jakąś sprawę do załatwienia- odpowiedział po chwili, ja tylko przytaknąłem

-a...zapomniałbym ci powiedzieć...dziś przed lekcjami podszedł do mnie Jost, ten co ostatnio z nim rozmawiałeś- zaczął, ja automatycznie spojrzałem na Krisa, obawiałem się tego chłopaka, nie wiedziałem do czego jest zdolny

-co chciał?- zapytałem po chwili

-szczerze to nic, tylko chciał się przywitać- wzruszył ramionami, odwróciłem się od chłopaka i próbowałem zebrać myśli... po jakimś czasie usłyszeliśmy otwierające się drzwi a po chwili rozmowy

-to pewnie Nat- powiedział uradowany blondyn i podniósł się z kanapy by przywitać się ze swoim chłopakiem. Do salonu wszedł wcześniej wspomniany chłopak a za nim jego przyjaciel, przywitałem się z nimi

-jak w szkole?- zapytał zadowolony czerwonowłosy

-możesz przestać, przez to że pytasz się o szkołę to mam wrażenie jak bym rozmawiał z ojcem a nie ze swoim chłopakiem- oburzył się blondyn, Nat się tylko zaśmiał

-ok, ok już nie będę- powiedział, po czym przyciągnął blondyna do siebie

-a jakieś oceny, uwagi?- zaśmiał się czerwonowłosy, Kris zamiast odpowiedzieć uderzył chłopaka w brzuch z łokcia, ten zaczął się bardziej śmieć

-oni tak zawsze?- zapytałem Shona, to że Kris jest moim przyjacielem, jak bratem ale to nie znaczy że muszę wszystko wiedzieć i wszędzie z nim chodzić przeważnie jak jest ze swoim chłopakiem

-jak jestem z nimi to...tak, tak zazwyczaj się zachowują...dziwię się jak Kris może z nim wytrzymywać- zaśmiał się szarowłosy

-ej ja cię słyszę doskonale- oburzył się Nat

-o to chodziło- zaśmiał się. Siedzieliśmy i wygłupialiśmy się, a dokładnie Nat z Krisem jeszcze przez długi czas, kiedy spojrzałem na zegarek było już chwilę po dziewiętnastej. Musiałem pożegnać się z przyjaciółmi, bo chyba każdego już mogę tek traktować i udać się na dwudziestą do pracy, dziś był mój pierwszy dzień, więc nie chciałem się spóźnić.
Chwilę przed dwudziestą stałem przed wejściem do baru, popchnąłem drzwi i przekroczyłem próg. Od wejścia było słychać muzykę zagłuszaną przez głośne rozmowy, było czuć dym, który unosił się w powietrzu, niestety w tym lokalu było można palić, wolnym krokiem udałem się w stronę baru, gdzie stała za nim wysoka, szczupła brunetka, ubrana w czarną dopasowaną koszulkę i dżinsy

-dobry wieczór- powiedziałem niepewnie, dziewczyna spojrzała na mnie

-słucham?- zapytała, miała miły i delikatny głos

-ja...ja od dziś zaczynam tu pracę

-a...pewnie jesteś Timi?- uśmiechnęła się, ja tylko przytaknąłem

-chodź pokażę ci wszystko- powiedziała i wyszła zza baru, udaliśmy się na zaplecze i na moje miejsce pracy...wyjaśniła mi wszytko co trzeba i dała ubranie na zmianę, kiedy się przebrałem wziąłem się za swoje obowiązki.

Nieoczekiwane...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz