Nie wiem jakim cudem nie słyszałem budzika. Zerwałem się na równe nogi i w pośpiechu zacząłem się szykować do szkoły. Kiedy w końcu się ogarnąłem, chwyciłem plecak i w pośpiechu wybiegłem z pokoju, a później z budynku. Czym prędzej udałem się do szkoły. Kiedy w końcu do niej dotarłem było chwilę po dzwonku, zapukałem do swojej sali i po chwili do niej wszedłem, przeprosiłem za spóźnienie i zająłem swoje miejsce, zaraz obok Krisa
-czemu się spóźniłeś?- zapytał szeptem chłopak
-zaspałem- odpowiedziałem zgodnie z prawdą, blondyn dziwnie się na mnie spojrzał, ale już nic więcej nie powiedział. Kiedy zadzwonił dzwonek oznajmujący przerwę, zebrałem swoje rzeczy i razem z blondynem wyszliśmy z sali
-a tak naprawdę to czemu się spóźniłeś?- spojrzałem się na Krisa jak na idiotę czy już mu tego nie mówiłem
-przecież powiedziałem... zaspałem
-jakoś ciężko mi w to uwierzyć, nigdy się nie spóźniasz
-każdemu to się może zdarzyć, nawet mi- odpowiedziałem i udałem się pod następną salę gdzie mieliśmy mieć geografię
-Timi wczoraj wybiegłeś ze szkoły jak by się paliło, dziś się spóźniasz... powiesz o co chodzi- przystanąłem i spojrzałem na przyjaciela
-serio nic się nie dzieje... wczoraj... śpieszyłem się a dziś zaspałem, serio... gdyby coś się by działo powiedział bym ci- odpowiedziałem, nie powiem mu prawdy co się wczoraj wydarzyło, nie mogłem...
-no ok, chodźmy na te lekcje- powiedział...
Lekcje minęły zaskakująco szybko, kiedy zadzwonił ostatni dzwonek wyszedłem z sali i czekałem pod salą na blondyna, na korytarzu ujrzałem Josta, czułem jak serce podchodzi mi do gardła, kiedy przechodził koło mnie uśmiechnął się złośliwie, niestety podszedł do mnie w duchu modliłem się by Kris jak najszybciej wyszedł z klasy, ale niestety nie było to możliwe, przez zatrzymanie chłopaka przez nauczycielkę...
-mam nadzieję, że przemyślałeś moją propozycję?- zapytał
-powiedziałem ci, że nikogo nie szukam i nie zmienię zdania...po za tym nie jestem homo- odpowiedziałem patrząc na niego
-obyś zmienił zdanie jak najszybciej...
-nie zmienię- zaczynał mnie denerwować, przez chwilę panowała cisza
-więc...pilnuj lepiej swojego blondaska- zaśmiał się i odszedł, przez chwilę byłem w szoku, nie wiedziałem o co może mu chodzić, dlaczego wspomniał mojego przyjaciela, z zamyśleń wyrwało mnie lekkie szturchniecie w ramię
-o czym myślisz?- zapytał mój przyjaciel
-o niczym takim- odpowiedziałem bez przekonania, chłopak chwilę przyglądał mi się, ale nie skomentował tego...
-idziemy do mnie?- zapytał po chwili, ja tylko kiwnąłem lekko głową, nadal w mojej głowie miałem ostatnie słowa Josta... Nie wiem nawet kiedy dotarliśmy pod mieszkanie blondyna. Była to dwupokojowa kawalerka, z małym salonem, kuchnią, łazienką i małym balkonem, kiedy weszliśmy do środka, od razu udałem się do salonu i usiadłem na kanapie, Kris poszedł do kuchni po coś do picie, po chwili zjawił się z dwiema szklankami soku
-nie ma Nataniela?- zapytałem. Nataniel wprowadził się jakiś czas temu do Krisa, Nat chciał by to blondyn zamieszkał u niego, ale wtedy chłopak miałby daleko do szkoły
-będzie później...miał jakąś sprawę do załatwienia- odpowiedział po chwili, ja tylko przytaknąłem
-a...zapomniałbym ci powiedzieć...dziś przed lekcjami podszedł do mnie Jost, ten co ostatnio z nim rozmawiałeś- zaczął, ja automatycznie spojrzałem na Krisa, obawiałem się tego chłopaka, nie wiedziałem do czego jest zdolny
-co chciał?- zapytałem po chwili
-szczerze to nic, tylko chciał się przywitać- wzruszył ramionami, odwróciłem się od chłopaka i próbowałem zebrać myśli... po jakimś czasie usłyszeliśmy otwierające się drzwi a po chwili rozmowy
-to pewnie Nat- powiedział uradowany blondyn i podniósł się z kanapy by przywitać się ze swoim chłopakiem. Do salonu wszedł wcześniej wspomniany chłopak a za nim jego przyjaciel, przywitałem się z nimi
-jak w szkole?- zapytał zadowolony czerwonowłosy
-możesz przestać, przez to że pytasz się o szkołę to mam wrażenie jak bym rozmawiał z ojcem a nie ze swoim chłopakiem- oburzył się blondyn, Nat się tylko zaśmiał
-ok, ok już nie będę- powiedział, po czym przyciągnął blondyna do siebie
-a jakieś oceny, uwagi?- zaśmiał się czerwonowłosy, Kris zamiast odpowiedzieć uderzył chłopaka w brzuch z łokcia, ten zaczął się bardziej śmieć
-oni tak zawsze?- zapytałem Shona, to że Kris jest moim przyjacielem, jak bratem ale to nie znaczy że muszę wszystko wiedzieć i wszędzie z nim chodzić przeważnie jak jest ze swoim chłopakiem
-jak jestem z nimi to...tak, tak zazwyczaj się zachowują...dziwię się jak Kris może z nim wytrzymywać- zaśmiał się szarowłosy
-ej ja cię słyszę doskonale- oburzył się Nat
-o to chodziło- zaśmiał się. Siedzieliśmy i wygłupialiśmy się, a dokładnie Nat z Krisem jeszcze przez długi czas, kiedy spojrzałem na zegarek było już chwilę po dziewiętnastej. Musiałem pożegnać się z przyjaciółmi, bo chyba każdego już mogę tek traktować i udać się na dwudziestą do pracy, dziś był mój pierwszy dzień, więc nie chciałem się spóźnić.
Chwilę przed dwudziestą stałem przed wejściem do baru, popchnąłem drzwi i przekroczyłem próg. Od wejścia było słychać muzykę zagłuszaną przez głośne rozmowy, było czuć dym, który unosił się w powietrzu, niestety w tym lokalu było można palić, wolnym krokiem udałem się w stronę baru, gdzie stała za nim wysoka, szczupła brunetka, ubrana w czarną dopasowaną koszulkę i dżinsy-dobry wieczór- powiedziałem niepewnie, dziewczyna spojrzała na mnie
-słucham?- zapytała, miała miły i delikatny głos
-ja...ja od dziś zaczynam tu pracę
-a...pewnie jesteś Timi?- uśmiechnęła się, ja tylko przytaknąłem
-chodź pokażę ci wszystko- powiedziała i wyszła zza baru, udaliśmy się na zaplecze i na moje miejsce pracy...wyjaśniła mi wszytko co trzeba i dała ubranie na zmianę, kiedy się przebrałem wziąłem się za swoje obowiązki.
CZYTASZ
Nieoczekiwane...
VampireWychowany w domu dziecka stara się przetrwać w tym trudnym świecie, nie jest to łatwe jeśli jest się innym... Czy nieoczekiwane uczucie pozwoli mu na zaakceptowanie siebie...?