*22*

121 8 2
                                    

     Obudziło mnie głośne pukanie do drzwi przetarłem zaspane oczy po czym wstałem, znowu miałem zawroty głowy, musiała minąć chwila zanim doszedłem do siebie kiedy już to minęło otworzyłem drzwi

-jeszcze śpisz?- zdziwił się blondyn wchodząc do pokoju

-byłem przekonamy że nastawiłem budzik- ziewnąłem

-ważne że już wstałeś a teraz się pośpiesz Daniel z Dominiką czekają- powiedział i wygonił mnie do łazienki, wziąłem szybki prysznic po czym się ubrałem, po dwudziestu minutach wyszedłem z łazienki blondyn pakował mi coś do plecaka

-co robisz?- zapytałem

-pakuje jakieś ciuchy na zmienię- spojrzał na mnie, zdziwiłem się przecież mieliśmy jechać tylko na jeden dzień nic nikt nie mówił że zostajemy tam na noc

-przecież dziś wracamy

-trzeba być na wszystko przygotowanym- zaśmiał się czyżby coś planował zastanawiało mnie to, kiedy już byłem gotowy razem z blondynem wyszliśmy z pokoju przed budynkiem koło samochodu stał Daniel z żoną, przywitałem się z nimi

-jest i masz spóźnialski- zaśmiał się Daniel

-bardzo śmieszne każdemu może się zdarzyć- odpowiedziałem i wsiadłem do samochodu na tylne siedzenie blondyn usiadł koło mnie a małżeństwo usiadło z przodu, Daniel prowadził

-po drodze zajedziemy do sklepu nie wypada jechać w gości z pustyni rękami- odezwała się Dominika

-nie trzeba Nat powiedział że wszystko będzie przyszykowane- odpowiedział blondyn

-bez dyskusji już postanowiłam- powiedziała, Daniel zaśmiał się

-lepiej z nią nie dyskutuj bo nie wygrasz- wyjaśnił

-skoro tak to nawet nie będę próbował, jakoś za specjalnie nie chciało mi się słuchać ich interesującej rozmowy chciało mi się nadal spać, odwróciłem głowę w stronę okna nawet nie wiem kiedy zamknęły mi się oczy i zasnąłem nie przeszkadzało mi nawet to że rozmawiali i nie były to ciche rozmowy.

~Kris~

Zatrzymaliśmy się pod sklepem by kupić kilka rzeczy, Dominika była tak uparta że musiała dopiąć swego chodź mówiłem że nie trzeba nic kupować

-Timi idziesz z nami?- zapytałem ale nic cisza spojrzałem na przyjaciela spał, że też udało mu się usnąć w tym hałasie to się dziwię, wydawał mi się od rana jakiś dziwny kiedy rano otworzył mi drzwi wydawał się jakiś blady teraz też nie wygląda najlepiej przyjrzałem się chłopakowi trochę z bliska miał bledszą cerę niż zazwyczaj i lekki sińce pod oczami wyglądał jakby był chory lub po prostu bardzo zmęczony ale to niemożliwe, może to przez to że zarywał często noce, przykryłem go kocem i wyszedłem z samochodu zamykając delikatnie drzwi

-Timi nie idzie?- zapytał Daniel

-śpi- odpowiedziałem, mężczyzna zamknął samochód po czym poszliśmy do sklepu, chodziliśmy z Danielem za jego żoną, która co chwilę wrzucała różne rzeczy do wózka, który prowadził Daniel

-może już starczy mamy już prawie cały wózek- odezwałem się

-jeszcze tylko czekolada bąbelkową i mentosy owocowe Timi je lubi- uśmiechnęła się i ruszyła w poszukiwaniu wymienionych rzeczy

-należy ci się medal, nie wiem czy wytrzymałbym to- zaśmiałem się

-jeśli naprawdę się kogoś kocha to też kocha się wszystko w tej osobie- spojrzał na mnie, miał rację co do tego sam kocham bardzo Nata i nie przeszkadza mi to że jest inny, kocham go taki jaki jest a nie to czym jest lub to co ma

Nieoczekiwane...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz