*13*

139 11 1
                                    

~Nataniel~

Skoro świt nie budząc blondyna, zostawiając mu tylko na lodówce karteczkę opuściłem mieszkanie musiałem udać się w jedno miejsce dość daleko od naszego miasteczka, wsiadłem do samochodu i ruszyłem w drogę przede mną kilku dniowa podróż miałem tylko nadzieję że będzie się opłacało...

~Timi~

Kiedy kolejny raz spojrzałem na zegarek na ścianie była już ósma czternaście. Od kiedy podniosłem się z łóżka po nieprzespanej nocy zdążyłem wysprzątać pokój na błysk, chyba nigdy nie było tak czysto jak teraz, wziąłem z biurka portfel i opuściłem pokój, udałem się do piekarni po drożdżówki a następnie do blondyna nie wiedziałem czy śpi jeszcze czy już wstał, najwyżej dostanie mi się za obudzenie go, ale nie mogłem dłużej siedzieć w pustym pokoju. Kiedy kupiłem to co trzeba i stałem już pod odpowiednimi drzwiami od mieszkania, zapukałem zanim blondyn mi otworzył minęło kilka długich minut

-no w końcu ile można czekać- powiedziałem jak zobaczyłem tylko blond łepetynę i bez żadnego zaproszenia wszedłem do mieszkania

-która jest godzina?- zapytał blondyn kiedy wszedł do salonu, w którym siedziałem

-za pięć dziewiąta- odpowiedziałem spoglądając na zegarek który stał na szafce, chłopak usiadł koło mnie i przetarł twarz dłońmi, po chwili spojrzał na mnie z mordem w oczach

-przyniosłem śniadanko- podniosłem do góry torebkę papierową z drożdżówkami i głupio się uśmiechnąłem, blondyn tylko wypuścił głośno powietrze

-zrobię kawę- wstał z kanapy i udał się do kuchni

~Kris~

Chciałem zabić Timiego że w wolny dzień od szkoły postanowił mnie obudzić tak wcześnie, ale kiedy pokazał to co kupił złość mi minęła, to nie moja wina że bardzo lubię drożdżówki z tej akurat piekarni, jestem za miękki dla niego, wszedłem do kuchni by zrobić nam kawę kiedy wstawiłem wodę, moją uwagę przykuła żółta karteczka przypięta do lodówki podszedłem bliżej i chwyciłam ją do ręki, zostawił ją Nat

"Kochanie musiałem pojechać w jedno miejsce, jeśli mi się poszczęści znajdę Shona i wtedy mu nakopię, ale to nic pewnego więc proszę nic nie mów Timiemu. Postaram się jak najszybciej wrócić i przepraszam że o niczym nie wspominałem.
I.L.Y Nat"

gdy przeczytałem karteczkę schowałem ją od razu do kieszeni dresów, zastanawiało mnie gdzie mógłby pojechać mój chłopak i dlaczego o niczym mi nie wspominał, jak tylko wróci muszę sobie to z nim wyjaśnić, zalałem kubki z wsypaną kawą, wodą i wróciłem do salonu Timi oglądał spokojnie tv, chciałem powiedzieć mu o wiadomości ale skoro Nat prosił mnie bym tego nie robił musiał być jakiś powód, usiadłem obok przyjaciela i zajeliśmy się śniadaniem i oglądaniem jakiś głupot w telewizji a dokładnie jakiegoś romantycznego serialu, na Boga kto to ogląda z rana.

~Shon~

Moja wyprawa a raczej ucieczka skończyła się dosyć daleko od miasteczka, od Timiego. Nadal kiedy zamykam oczy widzę jego przestraszoną twarz, nie chciałem by tak wyszło teraz pewnie cieszy się że nie musi oglądać takiego potwora, szybko o mnie zapomi, a ja...ja niestety nie będę w stanie, może i mało czasu z nim spędziłem, mało rozmawialiśmy ale przywiązałem się do tego chłopaka chciałem być blisko niego, chciałem by czuł się bezpiecznie nie wiem skąd u mnie takie uczucia i dlaczego chcę taki być dla niego...nie rozumiałem tego ale to już nie ważne, postanowiłem już i nie mogę zmienić zdania, to dla jego dobra.

~Timi~

Szczerze to nie miałem najmniejszej ochoty oglądać tego co akurat leci w tv ale musiałem zająć czymś myśli i musiałem zdobyć się na odwagę by w końcu być szczerym z blondynem, ukradkiem spojrzałem na niego widziałem że nie jest zainteresowany oglądaniem więc postanowiłem w końcu z nim porozmawiać

-Kris- odezwałem się po chwili chłopak tylko coś wymruczał pod nosem na znak że mnie słyszy, wyłączyłem telewizor i usiadłem przodem do chłopaka ten spojrzał na mnie, ze zdenerwowania zacząłem bawić się skrawkiem bluzki

-o co chodzi?- zapytał

-bo ja...ja- jąkałem się

-po prostu to wydusić z siebie

-nie jestem z tobą do końca szczery- powiedziałem na jednym wdechu przez chwilę panowała między nami cisza

-kontynuuj- powiedział tylko blondyn i założył ręce na piersi

-bo ja...ja nie powiedziałem ci o tym że...

-pracujesz- dokończył za mnie spojrzałem się na chłopaka z szokiem

-skąd? jak?- nie mogłem wydusić z siebie pełnego zrozumiałego pytania, chłopak podrapał się po karku i odkręcił się bardziej w moją stron

-od jakiegoś czasu chodziłeś jakiś dziwny, nie wyspany, przestraszony ale to wiadomo czemu przez tego kretyna ale zdarzało ci się odpłynąć czy przysypiać na lekcjach, nigdy tak się nie zachowywałeś więc poprosiłem Nata by któregoś dnia cię śledził i w taki sposób się dowiedziałem- wyjaśnił

-czemu nic nie powiedziałeś?- zadałem już normalnie pytanie

-czekałem aż sam mi o tym powiesz, w końcu jesteśmy przyjaciółmi...a teraz powiedź dlaczego zacząłeś pracować bo tego to nie wiem

-wiesz że jak skończę pełnoletność to będę musiał opuścić dom dziecka- chłopak przytaknął więc kontynuowałem swoją wypowiedź

-wychowawczyni powiedziała że pomogą mi trochę na początku z mieszkaniem, wydatkami i w ogóle, ale chciałem już teraz coś zacząć zarabiać by mieć lepszy start jak to się mówi na drodze nowego życia i dlatego zacząłem pracować- dokończyłem

-wiesz że mógłbym ci pomóc to żaden problem- położył mi dłoń na ramieniu

-wiem i wiesz że nie przyjąłbym pomocy od ciebie nawet jak jesteśmy tak jakby jak braćmi, chcę sam o siebie się zatroszczyć- blondyn uśmiechnął się czule po czym przyciągnął do mocnego uścisku

-wiem o tym ale i tak nie zostawię cię z jakimikolwiek problemami, od tego są bracia- odsunął się ode mnie i zaśmiał się delikatnie

-dzięki- tyle byłem tylko w stanie odpowiedzieć, żałowałem że od początku nie byłem szczery z blondynem z tej chwili szczerości opowiedziałem mu nawet o Monic i o tym co zrobiła, chłopak patrzył się na mnie jak na kosmate

-nie patrz się tak na mnie- szturchnąłem go łokciem

-po prostu nie mogę w to uwierzyć najpierw ten psychol teraz ona, czy ty masz jakiś magnes w sobie na problemy- zaśmiał się

-bardzo śmieszne- oburzyłem się wtedy mnie olśniło skoro Kris już wie znaczy wie ode mnie że pracuje to chyba nie byłby to dla niego problem by odbierał mnie z pracy by tylko uniknąć powtórki wydarzeń jak z ubiegłej nocy

-mógłbyś po mnie przyjechać i odebrać z pracy?- wypaliłem

-jasne...ale czemu?- zapytał zdziwiony

-niedawno mówiłem ci co zrobiła, nie chcę by się to powtórzyło

-nie chcesz by wywiozła cię gdzieś do lasu- zaczął się śmiać

-to nie jest śmieszne...to jak?

-jasne nie ma problemu, to napisz mi jak będziesz kończył

-ciekawe jak, mam wysłać wiadomość gołębiem?- zapytałem głupio, blondyn chyba nie załapał o co chodzi bo spojrzał na mnie szeroko otwartymi oczami

-mój telefon został rozbiły przez Josta nie mam jeszcze nowego- olśniłem blondyna ten nic nie mówiąc po chwili wstał ze swojego miejsca i wyszedł z salonu trochę zdziwiłem się jego zachowaniem ale po chyli wrócić trzymając coś w ręku

-trzymaj- w ręku trzymał telefon

-zwariowałeś, nie wezmę go

-mi i tak nie jest potrzebny a skoro ma leżeć i się kurzyć to przynajmniej tobie się przyda- wcisnął mi urządzenie do ręki

-i nie przyjmuje odnowy- dodał szybko jak chciałem już coś powiedzieć, przytuliłem przyjaciela i podziękowałem.

Nieoczekiwane...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz