*12*

149 10 1
                                    

   Tego dnia mogłem pospać trochę dłużej, był weekend ale niestety zawsze coś może się zdarzyć. Obudziło mnie głośne pukanie do drzwi leniwie podniosłem się z łóżka i przetarłem dłońmi twarz, kiedy otworzyłem w końcu drzwi zobaczyłem  Markusa, chłopak który mieszka w pokoju obok

-wychowawczyni chce byś przyszedł do niej- powiedział tylko i odszedł nie zdążyłem nawet cokolwiek odpowiedzieć, zamknąłem drzwi i oparłem się o nie

-czego ona może ode mnie chcieć?- zapytałem sam siebie, odepchnąłem się od drzwi i udałem się do łazienki by wziąć szybki prysznic, po wykonanej czynności ubrałem się, przeczesałem włosy i wyszedłem z pokoju, długim korytarzem a następnie schodami udałem się na piętro budynku, kiedy stałem pod jasnymi drzwiami od gabinetu mojej wychowawczyni wziąłem głęboki wdech i wydech, zapukałem do drzwi po chwili usłyszałem głos kobiety, kiedy znalazłem się w środku gestem ręki kazała mi usiąść naprzeciwko niej

-czy coś się stało że kazała mi pani przyjść?- zapytałem w końcu

-można tak powiedzieć...dzwonili ze szkoły opuściłeś ostatnio kilka dni, czy jest jakiś powód tego?- spojrzała na mnie, no i co miałem jej powiedzieć, że w szkole gnębił mnie psychol, który chciał mnie zgwałcić ale uratował mnie mój przyjaciel, który okazał się wampirem a teraz zniknął i próbuje go odnaleźć

-nie nie ma żadnego powodu... przepraszam- odpowiedziałem w końcu

-Timi jeśli coś się dzieje wiesz że możesz do mnie przyjść i porozmawiać o tym- jej głos był łagodny, aż głupio mi było że sprawiam jej problemy

-naprawdę nic się nie dzieje i przepraszam za kłopoty

-w porządku skończ już przepraszać tylko pamiętaj że jeśli chcesz się dostać na dobre studia nie możesz obniżyć swoich ocen

-tak wiem...czy to wszystko?- zapytałem

-tak to wszystko możesz już iść- pożegnałem się z wychowawczynią i wróciłem do swojego pokoju położyłem się na plecach na łóżku i zastanawiałem się gdzie może być Shon, bardzo chciałbym go odnaleźć a do tego jeszcze ta sytuacja z Monic czemu to zrobiła, po głowie miałem setki myli ale teraz musiałem zająć się tym co było najważniejsze. Podniosłem się szybko z łóżka i wyszedłem z pokoju, czym prędzej udałem się do mieszkania przyjaciół. W mieszkaniu zastałem tylko Krisa, chłopak zrobił mam herbatę i jakieś kanapki po czym udaliśmy się do salonu

-coś ty taki cichy?- zapytał blondyn

-zastanawiam się gdzie może byś ten idiota, przeszukaliśmy całe miasteczko i nigdzie go nie ma- wyjaśniłem

-znajdzie się a jak nie to wróci

-skąd ta pewność?- zapytałem zrezygnowany i schowałem twarz w dłonie

-gdybym nie był takim idiotą i zachował się normalnie...- zacząłem ale przerwał mi blondyn

-ej to nie twoja wina, nawet tak nie mów

-ale to prawda- spojrzałem na chłopak

-każdy by tak zareagował na twoim miejscu, ja nie byłem lepszy kiedy dowiedziałem się o Natanielu- uśmiechnął się lekko na wspomnienie tego

-to Nat też jest wampirem?- zapytałem głupio, przecież to logiczne skoro Shon jest to i pewnie Nat, w końcu są przyjaciółmi

-nie dobijaj mnie...ok- spojrzał na mnie ze zdziwioną miną

-sory...a jak ty zareagowałaś na to?

-jak kompletny debili, zemdlałem a Nat zabrał mnie do swojego domu- zaśmiał się, w trakcie naszej rozmowy wrócił Nat przywitał się ze mną a z Krisem buziakiem w policzek

Nieoczekiwane...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz