*34*

107 9 2
                                    

   Nie miałem zamiaru zostawać w szpitalu, lekarze i tak nie wiedzieli co mi jest i jak mi pomóc więc wolałem już wrócić do domu dziecka na jedno wyjdzie czy będę tam czy tu  i tak już bez sensu wiedziałem że nikt mi nie może pomóc skoro nawet lekarze mieli związane ręce. Musiałem się trochę namęczyć by wychowawczyni załatwiła mi wypis ze szpitala nie chciała bym wychodził ale w końcu się udało i mogłem wyjść, Shon też nie był zachwycony ale wiedział że nie przekona mnie bym został.
Kiedy leżałem już w swoim łóżku otuliłem się kołdrą, szarowłosy usiadł koło mnie, wychowawczyni pozwoliła mu być przy mnie

-jak się czujesz?- zapytał

-a jak mam się czuć...umieram- spojrzałem na chłopaka

-nie umrzesz, nie pozwolę na to

-słyszałeś lekarza, nawet nie widzą co mi jest czemu tak reaguje mój organizm

-na pewno jest jakiś sposób na to byś wyzdrowiał- pokręciłem głową, wiem że szarowłosy chce mnie pocieszyć ale ja wiem że nie będzie dobrze muszę się szykować na najgorsze

-prześpij się trochę- pocałował mnie w głowę poprawił mi kołdrę, zamknąłem oczy i starałem się zasnąć.

~Shon~

Ciężko było mi patrzeć na Timiego ale musiałem coś zrobić nie mogłem siedzieć z złożonymi rękami. Jak tylko chłopak zasnął wyciągnąłem telefon z kieszeni i zadzwoniłem do Nata, musiałem z kimś pogadać, odebrał po trzech sygnałach

-jak się czuję Timi?- od razu zapytał

-nie najlepiej- powiedziałem krótko

-wyobrażam to sobie, chcesz bym przyjechał z Krisem?

-nie trzeba, Timi teraz śpi- powiedziałem chodziłem po pokoju i przeglądałem się wszystkiemu co stoi na półkach

-na pewno lekarze nie wiedzą jak mu pomóc, może jest jakieś rozwiązanie?

-nawet nie wiedzą co mu jest dokładnie, to jak mają mu pomóc?- zdenerwowałem się, dla innych to wydaje się takie łatwe ale nie dla osoby która musi przez to przechodzić, mi też nie jest z tym łatwo kocham Timiego i nie chcę by umierał a wszystko na to wskazuje, wypuściłem głośno powietrz przez chwilę pożałowałem że zadzwoniłem do Nata myślałem że przynajmniej on nie będzie gadał takich głupot ale pomyliłem się, moją uwagę przykuła jakaś grubsza kartka wystającą z książki chwyciłem za nią, było to jakieś zdjęcie dwóch mężczyzn i kobieta od razu rozpoznałem na nim Daniela, wujka Timiego kobiety nie kojarzyłem a ten drugi facet... przejrzałem się i zamarłem

-Shon...Shon jesteś tam?- usłyszałem wołanie przyjaciela przez telefon otrząsnąłem się

-jestem- odpowiedziałem

-co się stało?- zapytał zmartwiony

-musimy się spotkać, niedługo u ciebie będę- po tych słowach od razu się rozłączykłem, spojrzałem na Timiego spał tak spokojnie zastanawiałem się co łączy go z tym mężczyzną, czemu Daniel jest razem z nim na zdjęciu, podszedłem do chłopaka i delikatnie pocałowałem go po czym wyszedłem z pokoju musiałem najlepiej pójść do jego wychowawczyni poinformować ją że muszę na chwilę wyjść i by zajęła się chłopakiem, zgodziła się bez problemu, szybko opuściłem budynek i wsiadłem do samochodu, nawet nie patrzyłem na prędkość jaką jechałem chciałem jak najszybciej być już w mieszkaniu przyjaciela, kiedy w końcu dotarłem na miejsce biegiem ruszyłem do jego mieszkania, kilka razy zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi denerwowałem się nie mógłby szybciej otworzyć tych drzwi, kiedy w końcu doczekałem się tego bez słowa wszedłem do środka kierując się do salonu, czerwonowłosy poszedł za mną

Nieoczekiwane...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz