#18

989 28 10
                                    

Wstałam też bez problemu.

-panie boże oby ten dzień nie był tak pechowy-modliłam się.

Ubrałam się i zeszłam na dół by sprawdzić co będzie na śniadanie.
Spotkałam tam Trombę i Wujaszka od razu wyczułam, że byli trochę pijani, ale co mi do tego są przecież dorośli i mogą.

-hej dzieciaczku-zaśmiali się.

-Ej nie jestem już taka mała, nie mów tak na mnie-wkurzyłam się.

-o jak słodko dzieciaczek się rozłościł-dalej się śmiali.

Pokręciłam tylko głową i wzięłam sobie chleb i drzem. Ruszyłam do swojego pokoju.

-Ej nie obrażaj się. My tylko się z ciebie nabijamy-krzyknął w moją stronę Tromba, gdy wychodziłam.

Zignorowałam to i postanowiłam się dzisiaj do nich nie odzywać.

Przypomniałam sobie, że nie wzięłam żadnego noża, by rozsmarować drzem na kromce,więc rozlałam trochę na kanapkę i palcem rozmarowałam.

Po chwili doszłam do wniosku, że jednak to dziecinne się tak na nich obrażać.

-dobra zobaczę jak będą się zachowywac i potem stwierdzę - powiedziałam do siebie co często mi się zdarzało.

Gdy zjadłam jakże smaczny posiłek, poszłam umyć zęby.
Nie wiem czy ktoś bawił się w pranki, ale nie było nigdzie mojej szczoteczki.

Wyszłam na korytarz.

-ejjj kto zabrał moją szczoteczkę, przyznac się gagatki-krzykłam.

Przez chwilę nikt nie odpowiadał, ale usłyszałam śmiech naszej kochanej dwójki.

-to wasza sprawka ta?! - zapytałam.

-twoja szczoteczka, ale nie radzę nią myć zębów-powiedział rozbawiony Wujek łuki.
-nie wiesz gdzie była-dodał ciszej.

Znowu zaczęli rechotać.

Wkurzona wyszłam. Od razy skierowałam sie w stronę pokoju Karola i Wery.

-proszę - odpowiedział mi głos gdy zapukałam.

-ehhh Karol ratuj, Tromba i Łukasz mi dokuczają-poskarżyłam się.

-co ci robią? - zapytał.
-i po ci ci szczoteczka? - dodał.

-bo rano się  mnie wyśmiewali,a potem nie wiem co z nią zrobili - wskazałam na szczoteczkę - ale kazali mi już nią nie myć.

-nie martw się nimi przejdzie im-powiedział.

-dzięki za pomoc - powiedziałam trochę sarkastycznie.

Wyszłam już naprawę wkurzona.
Siedziałam w pokoju i próbowałam się uspokoić. Rysowałam sobie różne postacie, wyszły całkiem jak na mnie bez talentu.

Pomyślałam trochę i przypomniałam sobie, że jest w naszym domu pokój muzyczny, a ja całkiem nie dawno uczyłam się grać na gitarze.

-a teraz pytanie czy jest dla leworęcznych - stwierdziłam.

Wyszłam na górne piętro i przyglądłam się, były tam z trzy gitary, a jedną miała odwrócone struny dla mnie.

Pobiegłam do pokoju po telefon by włączyć sobie akordy do piosenki "milion reasons".  Wróciłam i chwyciłam za gitarę przez chwilę przypominając sobie który akord to ten.

Już po paru minutach zapadłam w trans i nawet nie zauważyłam, że przez jakiś czas przyglądała mi się ekipa.

-ty umiesz grać? - zapytał Tromba.

-jak widać-odpowiedziałam zawstydzona.

-widzisz Mati mówiłem Ci, że jest mądrzejsza od ciebie - zaśmiał się Wujaszek z resztą ja też i ekipa.

-zagraj jeszcze raz - poprosiła Wera.

-ok-

-ale ostrzegam, że nie będzie tak dobrze, bo się stresuje przy was-powiedziałam i zaczęłam grać.

W sumie poszło mi dobrze, ale było dosyć błędów.

Oni mi się przyglądali, a ja się między nimi przecisnęłam i poszłam sobie, bo nie lubię być długo w centrum uwagi.

Po dłuższym czasie spędzonym w swoim pokoju, przekonałam ręszte by pójść nad morze, bo mi się nudzi.

Przebrałam się w strój i pobiegłam na dół wywracając się na ostatnim schodzie.

-żyje - powiedziałam sobie.

Zawsze jak się wywalę to daje jakiś znak, że mi nic nie jest i tym podobne, by się nie martwili, że coś mi się stało.

Oczywiście przybiegł Karol w samych majtkach.
-Ej nic ci nie jest? - zapytał zatroskany.

-nie, tylko spadłam-zaśmiałam się.

Ubrałam klapki i czekałam przy drzwiach na resztę.

-Ej ludzie co tak długo, pośpieszcię sie-krzykłam zniecierpliwiona.

Wyszłam na zewnątrz, a już po chwili za mną ekipa. Ruszyliśmy w stronę morza.

Gdy dotaliśmy jako pierwsza wskoczyłam do wody. Podsłuchałam też trochę rozmów i Wujek łuki prawdopodobnie będzie miał dziewczynę z czego zrozumiałam miała na imię Kasia.

W sumie na tą wiadomość się ucieszyłam, bo kolejna dziewczynax będzie z kim pogadać na nowe tematy.

Po prawie trzech godzinach wróciliśmy do domu. Tylko, że ja znowu zaczęłam się nudzić, więc poszukałam  na necie gdzieś w pobliżu jakiś atrakcje. Znalazłam różne parki linowe i przejazdy motorówką, ale też znalazłam skok ze spadochronu, a że ja bardzo lubię takie rzeczy to zostanie mi tylko przekonać Karola na to, ale to pewnie będzie trudne, bo powie, że jestem za mała.

Poszłam na spacer w okół domu, znalazłam parę super drzew do spinaczki, a jedno było bardzo fajne miało taki podest z drzewa gdzie można było wejść.

Wróciłam do domu i postanowiłam zacząć o tym skoku.

-Karol, a co byś powiedział na skok ze spadochronu? - zapytałam.

-hm... Ty chcesz skoczyć? - odpowiedział pytaniem na pytanie.

-tak znaczy wy też możecie - powiedziałam że stresem by nic nie zepsuć, a szło na razie całkiem dobrze.

-zastanowię się-odpowiedział kiwając głową.

-jejj dzięki-powiedziałam i się do niego wtuliłam.

Pobiegłam do salonu i oglądnęłam sobie jakiś horror, ale w cale nie był straszny.
Przekupiłam Krzycha by pojechał po lody, bo strasznie gorocą jest.

Na szczęście kupił te dobre, więc zjadłam trzy, bo dziewczyny nie chciały, w sumie dobrze dla mnie.

-kurde jestem gruba, muszę schudnąć - powiedziałam do siebie po zjedzeniu tyłu lodów.

Postanowiłam, że nie zjem już kolacji i po prostu pójdę spać

dziecko w ekipieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz