Dojechaliśmy do domu i pierwsze co pobiegłam do Frania by go nakarmić i się z nim pobawić.
Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi.
-wejść- powiedziałam i wejście się uchyliło.
-hej jak pierwszy dzień w nowej szkole? - zapytała Wera.
-super , poznałam Jagodę i jest naprawdę fajna i miła. W klasie mam też bliźniaczki Tamarę i Dagmarę, ciężko je rozróżnić, np. Dagmara jest trochę wyższa i ma jaśniejszą trochę karnacje-opowiedziałam.-opowiedz mi coś jeszcze-poprosiła.
-no ok. Naszą wychowawczynią jest pani od matmy i w sumie jest nawet fajna, ale to co mi dziewczyny opowiadały to czasem się drze. Dodały też, że pani lubi występy, więc pewnie często będą jakieś przedstawienia i podobno jeszcze tańce, nawet pani już zapowiedziała, że na dzień rodziny będziemy tańczyć, a jeszcze na pokaz talentów będziemy przedstawić rzepkę. - mówiłam.
-yhym, a jaką masz klasę? Dużą? Małą? - dopytywała.
-dużą, bo jest nas 25, z czego 16 dziewczyn i 9 chłopaków.-odpowiedziałam.
-o to macie przewagę nad nimi-zaśmiała się.
-dobra chodź na obiad - powiedziała.
-ok, a co jest? - zapytałam.
-zrobiłam takie skrzydełka w piekarniku-odpowiedziała.
-o te dobre-zamkłam Frania i pobiegłam na dół.
Talerz z 4 skrzydełkami już na mnie czekał.
Jadłam spokojnie i pomału, gdy do kuchni wszedł Mixer.
-siema - powiedziałam.
-eee hej-odpowiedział i wyjął karton soku multiwitamina nalał sobie do szklanki, wypił zamknął lodówkę i sobie poszedł zostawiając opakowanie i naczynie na blacie.-ejj mixer, a to-zawołałam go.
-ehh-odłożył na swoje miejsce soczek i zaczął myć szklankę.
-to skoro już myjesz to masz mój talerz-podałam mu na co chyba trochę się zezłościł, ale nic nie powiedział.
-też cie kocham - powiedziałam i poszłam do salonu oglądać telewizję.
W niej nic ciekawe nie leciało, dlatego przeglądałam sobie instagrama i nagrałam parę stories.
-mam kolejną niespodziankę dla ciebie i w sumie dla ekipy-powiedział Karol siadając na kanapie.
-tak? A jaką? - zapytałam.
-wiem, że lubisz piłke nożną i w ogóle sport, dlatego zarezerwowałem dla nas orlika i co tydzień w poniedziałek będziemy chodzić, dziś jest pierwszy i przy okazji zrobimy formę - odpowiedział Friz.
-serio, ale fajnie, a o której idziemy? - zaciekawiłam się.
-mamy od siedemnastek i możemy do dziewięćnastej-odpowiedział
-to fajnie muszę coś znaleźć by ubrać - powiedziała podekscytowana.
-kto jedzie? - zapytałam.
-my, wera, Tromba, Krzychu Mixer, może Marta, Patec, Nowciax i prawdopodobnie jeszcze Piotrullo-odpowiedział.
-czyli 10 osób - powiedziałam szeptem do siebie.
Była już 15, a Karol kazał mi się już pomału przygotować, więc wyciągłam z szafy białą koszulkę z napisem ekipa i zastanawiałam się czy ubrać krótkie spodenki czy spodnie dresowe. W sumie nie było za ciepło, więc jednak wybrałam dresy i żuciłam mój strój na łóżko, by teraz spakować sobie do plecaka sweter i wodę. Zeszłam do kuchni i nie wiedziałam do końca ile butelek wziąść, najpierw spakowałam dwie, ale pomyślałam, że ktoś zapomni, więc dopakowałam jeszcze dwie. Zaniosłam to do pokoju by spakować to do plecaka. Znalazłam też szary sweter i wpakowałam go.
Zbiegłam na korytarz przy drzwiach wejściowych znalazłam moje sportowe buty i sobie je przygotowałam czyli dokładnie je umyłam i odstawiłam bym mogła je bez problemu znaleźć.
Nim się obejżam mieliśmy 15 minut do wyjechania, szybko założyłam co sobie przygotowałam, chwyciłam plecak i założyłam buty i czekałam na resztę.
-czemu Łuki, Majk i Kasia nie jadą? - zapytałam, gdy już siedziałam w aucie Karola i wyjeżdżaliśmy.
-muszą coś załatwić podobno - odpowiedział.
Zaczęłam myśleć o tym czy dam sobie radę, bo niezbyt wierzę w siebie, miałam też myśli by jednak nie iść, ale za bardzo się nakręciłam, a do tego Friz zrobił to dla mnie.
Dojechaliśmy i już po chwili zaczęliśmy mecz, byłam w drużynie z Krzychem, Martą, Patecem i Mixerem.
Na początku szło mi strasznie, bo na przykład nie zatrzymałam piłki, gdy chciałam ją kopnąć to się wywalałam, albo podawałam ją przeciwnikom, ale z każdą minutą i błędem było coraz lepiej.
Byliśmy cali spoceni i niestety nie udało się naszej drużynie wygrać, ale fajnie było. Chłopaki stwierdzili, że trzeba zrobić finał i pójść na piwo.
Każdy mnie pocieszał, że jak na pierwszy raz to dobrze grałam,ale ja się z tym nie zgadzałam, bo wydawało mi się to łatwiejsze tak jak to bez problemu robili piłkarze na meczach wyświetlanych w telewizji.
Gdy w końcu dojechaliśmy do domu szybko pobiegłam i zajęłam sobie łazienkę by się wykąpać. By kolejnego dnia nie mieć zakwasów, opłukałam nogi zimną wodą z nadzieją, że pomoże.
Położyłam się spać bez kolacji.
CZYTASZ
dziecko w ekipie
FanfictionJest to opowieść o dziewczynce, która dołączyła do ekipy Friza. Zapraszam do czytania. Trochę cringe ale zostawiam z sentymentu.