#31

964 31 30
                                    

Następnego dnia, Karol stwierdził, że nie pójdę do szkoły.

Do południa siedziałam w łóżku i rozmyślałam co kupić innym pod choinkę, bo jest 13 grudnia czyli święta już nie długo.

Napisał do mnie Kordian i mega się ucieszyłam, ponieważ jest on moim Kraszem.

Zapytał czemu mnie nie ma w szkole. Nie chciałam mu mówić co się wczorajszego dnia wydażyło, dlatego napisałam mu, że jestem chora.

Gdy przeczytałam co mi odpisał byłam naprawdę zachwycona.

Napisał, że może mnie odwiedzić.

Ja się od razu zgodziłam, chociaż to nie jest dobry pomysł, bo nawet nie zapytałam mojego Tatę i reszcie domoników czy nie będzie przeszkadzał. A do tego złamałabym zasadę, że nie można nikogo przyprowadzać bez ich wiedzy.

Przyjdzie o 15.

Zeszłam na dół.
-Tato mam pytanie-powiedziałam wchodząc do kuchni. Zobaczyłam jak Tromba wypluwa picie do szklanki z której przed chwilą pił.

-jakie?-zapytał.

-czy może przyjść tu Kordian - odpowiedziałam nie pewnie.

-nie Ana, nie może-powiedział już trochę wkurzony-jest zasada, że nie możemy przyprowadzać tu wszystkich swoich przyjaciół, jedynie tych zaufanych i tych co cała ekipa może poznać- dodał.

-No to go poznacie, a w ogóle to go już zaprosiłam na 15-powiedział.

-ale nie może tu przyjść, zgadzam się jedynie na Jagoda, a przecież dzis poniedziałek i idziemy na halę o siedemnastej- widać było, że już się trochę wkurzył, a Tromba sobie poszedł.

-No to chociaż mogę z nim iść na miasto gdzieś? -zrezygnowałam z planu odwiedzin.

-nie puszczę Cię samej z jakimś chłopakiem-

-ale dlaczego?! -krzykłam troche zasmucona.

-nie krzycz , bo to nic nie da, muszę go dokładnie poznać bys mogła z nim spędzać czas-

-no to niech przyjdzie dzisiaj i go poznasz- już miałam dość tej mini kłótni.

-innym razem, go poznam, dziś masz siedzieć w domu- był tak wkurzony, że aż wyszedł do salonu.

-na nic mi nie pozwalasz- wkurzyłam sie

-masz dużo więcej niż nie jeden dzieciak - zaśmiał się

-no może i tak-zastanowiłam się-ale inni na pewno mogą zapraszać przyjaciół i wychodzić z nimi na miasto-dodałam.

-idź do pokoju-powiedział ze spokojem.

-i tak tu przyjdzie-powiedzialam wchodząc na schody.

Pobiegłam do pokoju.
Postanowiłam, że coś narysuje tylko jeszcze nie wiedziałam co.
Szukałam na internecie jakieś pomysły, bo moje zdolności nie doszły do samego wymyślania rysunków, a jesli już tak to nie wychodzą dobrze.   Znalazłam fajny   rysunek    kota    i postanowiłam go przerysować.

Szło dobrze dopóki nie musiałam zrobić ząbków, które w żaden sposób nie wychodziły.

Gdy już narysowałam, byłam z siebie dumna, że wyszło całkiem ładnie.

Potem Posprzątałam szafę, poukładałam i ułożyłam odpowiednio ubrania.

Doszła już godzina 14, więc musiałam się przygotować na przyjście mojego kolegi .

Przebrałam się i uczesałam włosy w warkocza. Nigdy tego nie robiłam, ale  użyłam tuszu do rzęs, który zwędziłam Werce, do tego jeszcze pomalowałam moje usta szminką, a na oczy nałożyłam cienie,które były od Marty, bo musiałam się mu spodobać i dobrze wyglądać.

(Sorry jak coś jest nie tak , ale totalnie nie znam się na makijażu)

Była już 15 i dostałam wiadomość, że już czeka przed domem. Założyłam klapki i wyszłam do niego.

Otworzyłam mu bramkę i przywitałam się, a Kordian dał mi czekoladki.

-ładnie wyglądasz-przejechał wzrokiem po mnie od góry do dołu.
-dziękuje, chodźmy do mojego Pokoju-powiedziałam.

Już byliśmy blisko celu, już prawie udało mi się go przemycić do pokoju, gdy ze swojej sypialni nie wyszedł mój Tata.

-Ana! Teraz to mnie już na prawdę wkurzyłaś-krzykł-Kordian proszę wróć do domu-wskazał w stronę drzwi-a z tobą mam do Porozmawiania -wskazał teraz na mnie.

Gdy Kordian juz wyszedł , Karol Zaprowadził mnie do swojej sypialni.

-złamałaś zasadę i za to czeka cię kara i w ogóle kto Ci pozwolił się pomalować, jesteś jeszcze za młoda! -chodził po pokoju.

-woow pierwszy raz na mnie, aż tak bardzo na mnie nakrzyczał - pomyślałam.

Stwierdziłam, że nie jestem  twarda, bo gdy tak głośno się wyrażał łzy napływały mi do oczu.

-nie wyjdziesz z domu przez miesiąc-wskazał na mnie.

Najpierw było to dla mnie niczym Nowym, bo i tak nie wychodzę nigdzie sama, ale po chwili uświadomiłam sobie jak często gdzieś z nimi jeżdze. Mogłam zapomnieć o jedzeniu z Maczka i pójścia na hale, grać w nogę.

-do tego oddaj mi swój telefon - Wyciągnął rękę.

Wstałam z łóżka wyjechał telefon z kieszeni i rzuciłam nim na ziemie.

-jesteś okropny-wybuchłam płaczem i pobiegłam do swojego pokoju.

dziecko w ekipieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz