Rozdział 7

238 17 0
                                    


Zayn:

Minął już tydzień od pogrzebu. Dziewczyna jak zwykle zamknęła się w sobie. Była bardzo wrażliwa w takich sytuacjach. Zabrałem kubek z gorącą herbatą i poszedłem do niego do pokoju. Zapukałem, po czym wszedłem. Leżała na łóżku skulona w kłębek, a wokół niej pełno chusteczek. Usiadłem obok niej i pogłaskałem ją po włosach.

– Masz herbatkę – wyszeptałem nad jej uchem i położyłem ją na szafce. Westchnąłem głęboko i chciałem już wstać, kiedy złapała mnie za nadgarstki. Spojrzałem na nią, zmartwionym spojrzeniem i założyłem jej włosy za ucho. Podniosła się i usiadła obok. Położyła głowę na moich kolanach i bez słowa tak leżała. Potrzebowała mnie, a ja głaskałem ją raz po głowie, raz po ramieniu. Może w końcu powinienem z nią porozmawiać. Wciągnąłem powietrze do ust i cicho jęknąłem.

– Coś się stało? – zapytała, nadal leżąc na moich kolanach. Wsunęła rękę pod policzek i czuła się po prostu bezpiecznie.

– Co myślisz o Louisie? – zapytałem niepewnie, na co ona odchrząknęła. Delikatnie ścisnęła moje kolano ręką.

– Tym Louisie? Tomlinsonie? – uniosła wzrok do góry, tak że patrzyła na mnie. Skinąłem głową – Wiesz, że go nie lubię. Znaczy, on się zabawia z każdym i jest źle wychowany. Pije, pali i bierze narkotyki – westchnęła, a ja zrezygnowany położyłem rękę na jej ramieniu – Ale wiem, że się przyjaźnicie. Nie mogę ingerować w Twoich znajomych – podniosła się i spojrzała w moje oczy – Chcę Twojego szczęścia i mam nadzieję, że Cię nie skrzywdzi?

– Znam się z nim prawie dwanaście lat. Zaufaj mi – ująłem dłońmi jej policzek. Tak bardzo potrzebowałem jej wsparcia – Będę z nim szczęśliwy.

– Dobrze – uśmiechnęła się do mnie szczerze. Pierwszy raz od tygodnia się uśmiechnęła. Przytuliłem ją mocno do piersi i pocałowałem w czoło – Pamiętaj, że mam szesnaście lat i nie możesz mnie opuścić – zagroziła mi palcem, a ja zaśmiałem się i pstryknąłem ją w nos.

– Ewentualnie się do nas przeprowadzi i oddasz mu swój pokój – pokazałem jej język, a ona uderzyła mnie otwartą dłonią w ramię. Udałem, że mnie boli i rozsmarowałem – Nie oddam go nikomu, żartuje przecież. Wole go w swoim łóżku – uśmiechnąłem się i spojrzałem na nią.

– Blee – udała odruch wymiotny i się skrzywiła. Spojrzała na mnie, po czym przewróciła oczami – Dzisiaj dzień ważenia... Pamiętasz?

– Jasne chodź – ująłem jej dłoń i poszliśmy do łazienki. Rozebrała się do bielizny i złapała mocno mnie za rękę – Będzie dobrze, kochanie – pocałowałem ją w policzek, a ona uśmiechnęła się i wstała na wadze. Otworzyła szerzej oczy, a ja się uśmiechnąłem – Mówiłem? Kolejne trzy kilo mniej. Już razem dziewięć? – wziąłem ją na ręce i szedłem do pokoju – Jakaś lżejsza jesteś – promieniała z radości i objęła moją szyję. Kochałem do niej tak mówić, ponieważ wtedy od razu jej dzień się robił szczęśliwszy, a w oczach widziałem to szczęście, za którym tęskniłem. Poszedłem z nią do pokoju i podałem jej herbatę.

– Dziękuję – posłała mi szczery uśmiech, a ja stałem nad nią.

– Mogę zaprosić Lou na obiad? – zapytałem, przygryzając dolną wargę. Podrapałem się w tył głowy, a ona skinęła głową.

– A ja mogę Nialla na noc? Zrobię sobie z nim maraton filmowy. Brakuje mi go – uśmiechnęła się, prosząco. Nie potrafiłem jej odmówić. Skinąłem głową i pocałowałem ją w czoło.

– Pewnie. Zrobię jakąś kolacje – uśmiechnąłem się i po chwili zniknąłem z jej pokoju.

Niall:

Przyszedłem do domu Malików około godziny osiemnastej. Cieszyłem się, że zobaczę się z Debbs, a jeszcze bardziej, że zobaczę Zayna. Byłem taki podekscytowany. Zapukałem, a drzwi otworzył nieznany mi chłopak. Spojrzałem na niego i zamrugałem kilkukrotnie. Spojrzałem na numer domu, widniejący na zewnętrznej części domu. To na pewno ich dom. Ocknąłem się i odchrząknąłem.

– Cześć, jest Debby? – zapytałem, a on uśmiechnął się i odsunął. Wszedłem do środka i rozejrzałem się pośrodku. Nie miałem wątpliwości, kiedy na moją szyję rzuciła się dziewczyna. Przytuliłem ją mocno i przymknąłem powieki.

– Niall to jest Louis. Przyjaciel Zayna – uśmiechnęła się – Lou, a to Niall mój najlepszy przyjaciel – uśmiechnęła się, przedstawiając nas. Ścisnęliśmy swoje dłonie i spojrzeliśmy na siebie. Już czułem, że go nie lubię i może być dla mnie zagrożeniem. Do pokoju wszedł mój ideał, w postaci Zayna.

– Siemka Ni, wchodź – uśmiechnął się mulat i przytulił mnie po przyjacielsku. Nie chciałem go puszczać, ale wyglądałbym jak idiota. Posłałem mu szczery uśmiech i poszliśmy wszyscy do kuchni, ponieważ chłopak zrobił kolację. Usiadłem obok dziewczyny, a ona posłała mi ciepły uśmiech.

– Mam kolejne trzy kilo mniej – pokazała mi na palcach i mówiła to, jakby to było najważniejsze w jej życiu. Przecież było. Walczyła cały czas i raz na jakiś czas, chodziła ze mną pobiegać, albo na rower. Dzieliłem z nią mój wolny czas z nią i przy okazji z Zaynem. Nie wiedziałem, że ona ma kogoś innego. Jedliśmy dietetyczną kolację. Spojrzałem, że dziewczyna już przywykła do takiego jedzenia i jadła z apetytem – Dzisiaj Nialler mamy noc filmową. Musimy nadrobić wszystkie filmy – mówiła, przeżuwając jedzenie. Skinąłem głową i jadłem. Cały czas jednak zerkałem na chłopaków, którzy się patrzyli na siebie, jakby byli parą. Westchnąłem cicho i jadłem, jednak dziewczyna to zauważyła. Przerzuciła wzrok na chłopaków i zrozumiała, o co chodzi. Przeczuwała, że się zakochałem w nim. Tak bardzo się źle czułem, widząc ich razem...

*****
Dziękuję, że jest już was tylu :) 
Mam jednak nadzieję, że będzie nas więcej ;)

You don't love me anymore // Ziall ( zakończone )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz