Epilog

255 11 2
                                    

Zayn:


   – Kochanie, wszystkiego najlepszego na naszą kolejną rocznicę ślubu – pocałowałem blondyna w usta i razem z naszymi nastoletnimi dziećmi byliśmy na wakacjach. Obchodziliśmy naszą piętnastą rocznicę ślubu i kto by pomyślał, że tyle będziemy razem. Wydawać by się mogło dobrze, jednak jeden minus naszego życia jest taki, że Debby trafiła do szpitala psychiatrycznego, ponieważ nie radziła już sobie z uzależnieniem, ani sytuacją życiową. Spojrzałem na mojego ukochanego i usiadł obok nas, nasz syn. Spojrzałem na niego z uśmiechem, a on westchnął.

– Coś się stało? – zapytał blondyn, a on uniósł koszulkę, żeby pokazać nam swój tatuaż na plecach. Spojrzałem na niego i zastanawiałem się, kiedy nas pytał o zgodę na niego.

– Pytałeś nas o zgodę? – zapytałem, a on pokręcił przecząco głową. Westchnąłem i spoglądałem na niego – Jeszcze coś?

– Nie – uśmiechnął się delikatnie, a ja usiadłem i przytuliłem go po męsku. Zauważyłem, że nasze dziewczyny są podrywane przez jakichś chłopaków. Westchnąłem i wstałem, podchodząc do nich powoli. To nie moja wina, że jestem taki opiekuńczy i kocham moje córeczki ponad wszystko. Podszedłem i objąłem je ramieniem.

– Jakiś problem? – zapytałem, a chłopaki unieśli dłonie i wycofali się. W ramach podziękowania dostałem rozzłoszczone spojrzenie moich córek. Westchnąłem i powinienem im się pozwolić już umawiać. Pokręciłem głową zrezygnowany i wróciłem do mojego męża, który się śmiał do rozpuku. Poklepał mnie po ramieniu, a ja położyłem się poirytowany. Rodzicielstwo jest naprawdę ciężkie. Zamknąłem oczy, ale po chwili poczułem na sobie podwójny ciężar. Otworzyłem, a obie moje córki siedziały na mnie okrakiem.

– Ale masz branie – zaśmiał się blondyn, a ja uniosłem się, żeby podeprzeć się na ramionach.

– Przepraszamy tato – powiedziała młodsza dziewczyna, a ja uśmiechnąłem się. Nachyliły się i obie cmoknęły mnie w usta. Zaśmiałem się, a blondyn skrzyżował ręce na piersi.

– Jestem tutaj – pomachał przed nami, a ja zaśmiałem się ponownie. Nachylił się i pocałował mnie. Kochałem ich wszystkich całym sercem i nigdy nie pozwolę, żeby coś im się stało.

***

3 lata później:

    Włożyłem na siebie garnitur, a mój mąż przyszedł również ubrany. Za nim przybiegła Maja oraz Ryan. Spojrzałem na nich.

– Nie powinnaś być z Sam? – zapytałem dziewczynę, a ona patrzyła na mnie. Była bardziej zestresowana, niż jej siostra, a to w końcu Sami bierze ślub. Zaśmiałem się i pocałowałem ją w czoło. Przytuliła się i biorąc coś z pokoju, wybiegła – Ach, te kobiety – zaśmiałem się, a do nas dołączył partner naszego syna. Jednak poszedł w nasze ślady, tak samo, jak Maja. Tylko Samanta została heteroseksualna. Ma bardzo fajnego męża i są ze sobą od dwóch lat. Pokręciłem głową i ująłem dłoń blondyna. Poszliśmy wszyscy do Kościoła, gdzie odbyła się ceremonia ślubna. Później wszyscy pojechaliśmy, na weselę do jednej z najdroższych restauracji. Zrobię wszystko, aby nasze dzieci były szczęśliwe i nigdy nie zaznały w życiu czegoś przykrego. Trzymałem Niall, kiedy tańczyliśmy przytulanego i mogę powiedzieć, że rodzina mi się udała. Nie zamieniłbym jej pod żadnym pozorem.

***

I to już koniec ff o Ziallu. Dziękuję, że byliście ze mną i tak chętnie odwiedzaliście. Szykują się kolejne dwa opowiadania:

1. Down Syndrome

2. Once in a lifetime

You don't love me anymore // Ziall ( zakończone )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz