Rozdział 24

150 12 0
                                    

Zayn:


    To już dzisiaj, dzisiaj w kolejną rocznicę naszego związku mam w planie poprosić mojego ukochanego o rękę. Dokładnie dzisiaj, kiedy również są piąte urodziny naszej córeczki. Rozejrzałem się czy, aby na pewno wszędzie jest posprzątane. Niall nie lubił, kiedy bałagan był w całym domu. Po części się jemu nie dziwię. Przełknąłem ślinę i wyciągnąłem z kieszeni małe pudełeczko. Otworzyłem je i moim oczom ukazał się ogromny diament oraz srebrny pierścień. Uśmiechnąłem się pod nosem i skierowałem się do kuchni. Nachyliłem się do piekarnika, gdzie dochodził kurczak. Otwierając lodówkę, swój wzrok skupiłem na torbę ze zdjęciem Anny oraz Elzy. Było idealnie i udało mi się ogarnąć wszystko przed przyjściem gości oraz głównych gwiazd. Horan pracował dzisiaj do 19:00, więc początek zaczniemy bez niego. Wziąłem specjalnie wolne na tę okazję. Tworzymy szczęśliwą rodzinę: ja, Niall oraz Maja. Moja siostra postanowiła wrócić do Paryża i zostawić nas samych. Co jakiś czas odwiedza nas i spędza czas z córką. Maja wie, kto jest jej mamą, nie chcieliśmy trzymać tego przed nią w tajemnicy. Mimo wszystko kocha nas i traktuje nas oboje jak swoich rodziców. W przedszkolu również nie ma z tego powodu żadnych problemów. Spojrzałem przed siebie i rozłożyłem wszystko na stole. Mała przyprowadza kilku znajomych na urodziny. Impreza będzie od godziny szesnastej do dwudziestej. Później spędzamy czas w trójkę i wtedy się oświadczę. Przygryzłem wnętrze policzka i uśmiechnąłem się na samą myśl, że już niedługo ten niebieskooki blondyn zostanie moim mężem, o ile oczywiście się zgodzi.

Dom, w którym mieszkamy od jakiegoś roku, był pełen dzieci. Nie spodziewałem się, aż tak dużej ilości. W innym wypadku bym poprosił Nialla o zostanie w domu. Starałem się w jakikolwiek sposób przyjemnie i miło zagospodarować ich czas. Kocham dzieci i wiem, że one odwzajemniają to uczucie. Poszedłem do kuchni i usiadłem na stole, upijając napój ze szklanki. Nie powiem, bieganie za dwunastką dzieciaków jest ciężka. Spojrzałem na zegarek i zbliżała się godzina jego powrotu.

10...9...8...7...6...5...4...3...2...1...

Usłyszałem otwieranie się drzwi wejściowych i krzyk dzieci. W duchu cieszyłem się, że teraz to jego zaatakowali. Poszedłem do salonu, gdzie był wgląd na przedpokój. Niall witał się z dziećmi i trzymał w ręku torbę z prezentem dla naszej córki. Przecisnął się przed tłum radosnych krasnali i podszedł, całując mnie w usta. Podszedł do Mai i wziął ją na ręce. Cmoknął ją w czoło, składając życzenia. Podał jej prezent, a ona go przytuliła z całej siły. To był tak uroczy widok, że byłoby grzechem, gdybym się nie uśmiechnął. Pocałował ją jeszcze raz i odstawił na ziemię. Pobiegła dać prezent, na stertę prezentów. Pobiegła z powrotem się bawić, a chłopak podszedł do mnie.

– Wykończyły Cię, co kochanie? – zapytał, a ja spojrzałem na niego. To nie tak, że nie jestem cały spocony, a mój oddech jest jak u jakiegoś wieloryba. Byłem cholernie zmęczony, ale czego nie robi się dla najlepszej córki.

– Troszeczkę – uśmiechnąłem się do niego i pocałowałem go. Kochałem czuć jego usta na swoich. Zawsze miał oddech miętowy. Gdyby nie moja siostra nie miałbym ani tak wspaniałego chłopaka, ani tak wspaniałego dziecka.

Ostatnie dziecko wyszło o godzinie 20:20. Uśmiechnąłem się i opadłem na kanapę. Rozłożyłem się, a Horan usiadł obok mnie, wtulając się. Rozejrzałem się za tym małym potworkiem z kręconymi blond włoskami. Zmrużyłem powieki i rozczulony uśmiechnąłem się, widząc jak zasnęła, w stercie prezentów. Delikatnie szturchnąłem blondyna, który również spojrzał w tamtym kierunku. Złożył pocałunek na moim karku, a ja stwierdziłem, że to jest ten moment. Spojrzałem w jego oczy i zsunąłem się z kanapy. Wyciągnąłem z kieszeni pudełeczko, które strzegłem jak oka w głowie. Uśmiechnąłem się i otworzyłem je, klękając na prawe kolano. Wysunąłem w jego kierunku.

– Kochanie, poznaliśmy się dzięki mojej siostrze. Mieliśmy różne wzloty i upadki. Liczne kłótnie i zgody. Kocham Cię nad życie oraz naszą córkę. Chciałbym, żebyś zrobił mi ten zaszczyt i... – przerwały mi usta Horana, które znalazły się na moich. Po jego policzkach spływały łzy.

– Zamknij się już – skarcił mnie i pocałował mnie ponownie – Tak, przyjmuję – odparł, a moje serce podskakiwało zadowolone. Nałożyłem pierścionek na jego palca i pocałowałem go tym razem długo i namiętnie. Już do końca życia razem i nikt tego nie zmieni.


***
To jeszcze 6 rozdziałów do końca!
Dziękuję, że tak licznie odwiedzacie to FF o Ziallu :* 
Szykuje się następne opowiadanie i mam nadzieję, że również was zaciekawi :)

You don't love me anymore // Ziall ( zakończone )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz