Aut. Maraton z Ziallem 3.7. Zapraszam
Niall:Obudziłem się z samego rana i leniwie przeciągnąłem się. Obok mnie słodko spał mój ukochany. Jak bardzo cieszyłem się, mając go koło siebie. Nie ukrywam, że trochę cieszę się, że nie pojechała z nami Debby. Wstałem i poszedłem na dół domku. Włączyłem wodę w czajniku i zasypałem dwa kubki kawą. W samych bokserkach i koszulce wyszedłem na taras. Nie było żadnych domków w pobliżu, więc nie bałem się, że mnie ktoś zobaczy. Wyciągnąłem telefon i mimo wszystko mając trochę czasu, zadzwoniłem do blondynki. Odebrała i przełączyliśmy na kamerę. Była cała zapłakana, co mnie zaniepokoiło.
– Cześć – rzuciła szybko i zauważyła po swojej stronie w odbiciu, że wygląda strasznie. Otarła twarz ręką i wymusiła uśmiech. Nie dałem się jednak nabrać.
– Cześć – uśmiechnąłem się delikatnie – Gadaj, co jest. Zayn śpi – spojrzałem na nią, a ona westchnęła. Na upartego nie chciała mi powiedzieć, jednak nie odpuściłem. Wiedziałem, że coś się stało i prędzej czy później się dowiem co. Spojrzałem na jej twarz, po której spłynęły łzy.
– Byłam u lekarza, straciłam przytomność na chwilę. Nie wróży nic dobrego, dopóki nie schudnę – westchnęła, a ja naprawdę się zmartwiłem – Moje serce jest strasznie otłuszczone, ciśnienie wysokie i grozi mi zawał – wybuchnęła płaczem, a ja usłyszałem kroki.
– Kochanie zadzwonię później. Zayn idzie – uśmiechnąłem się do niej na pocieszenie i rozłączyła się szybko. Podszedł i objął mnie. Pocałowałem go i delikatnie się uśmiechnąłem. Nie chciałem, żeby było po mnie widać, że coś jest nie tak. Nie chciałem psuć tego weekendu.
– Cześć kochanie, rozmawiałeś z kimś? – uśmiechnął się i trącił nosem moją szyję. Uśmiechnąłem się i zamruczałem w jego ucho. Złożyłem pocałunek na jego ustach.
– Mama zadzwoniła – pocałowałem go, oczywiście kłamiąc. Nie chciałem niczego psuć, jednak mam nadzieję, że napisze mi, że mogę mu powiedzieć. Chłopak wyszedł z tarasu i poszedł zalać kawy. Jak na zawołanie dostałem SMS-a czy mogę z nim porozmawiać. Odpisałem, że oczywiście i zastanowiłem się, kiedy to zrobić. Wszedłem do kuchni i wtuliłem się w niego. Postanowiłem, że zrobię to tu i teraz. Najwyżej wrócimy do domu. Usiadłem przy stole i nerwowo bawiłem się palcami. Mulat to zauważył i podszedł, stawiając przede mną parujące naczycie. Wziąłem łyk, ponieważ zastygło mi w gardle.
– Nie dzwoniła mama, prawda? – zapytał i usiadł naprzeciwko. Pokręciłem głową i spojrzałem na niego. Nie mam pojęcia, dlaczego miałem łzy w oczach – Coś z Debby? Co się dzieje? – zapytał spanikowany, a ja ująłem jego dłonie.
– Była na pogotowiu. Wczoraj zemdlała. Grozi jej zawał w przyszłości – spojrzałem na niego, a on uderzył pięścią w stół. Zaczął dłońmi szarpać się za włosy na głowie – Powiedział jej, że musi schudnąć i to obowiązkowo – spojrzałem na niego, a on przytaknął. Próbował się uspokoić. Podszedłem i objąłem go, a on się wtulił w mój brzuch. Płakał, naprawdę płakał. Pocieszałem go, jak tylko potrafiłem. Coś czuję, że to koniec naszego wspaniałego weekendu – Możemy wrócić, jak chcesz? – głaskałem go po głowie, a on pociągnął nosem.
– Nie. I tak to nic nie da, a ona uważa na siebie. Wiem to – spojrzałem na niego i pocałowałem go w policzek. No rozumiem, skoro tak chce, tak będzie. Miał racje, miała szesnaście lat i musiała też dawać sobie radę sama z problemami. Piliśmy w ciszy i spokoju kawę, co jakiś czas wymieniając się uśmiechami.
– Może lepiej, bo chciałbym, żeby tutaj był nasz, znaczy mój pierwszy raz – spojrzałem w jego brązowe oczy, a on posłał mi uśmiech.
– Nasz – uśmiechnął się, a ja zrozumiałem w tym momencie, że jego również. Nachyliłem się i pocałowałem go czule w usta – Czekamy do wieczora? – zapytał. Uśmiechnąłem się do niego i wypiłem do końca.
– Nie – uśmiechnąłem się, a chłopak spojrzał na mnie z pożądaniem.
CZYTASZ
You don't love me anymore // Ziall ( zakończone )
FanfictionYou don't love me anymore jest historią miłości dwójki chłopaków, których połączy Debby. Zayn Malik - dwudziestodwuletni mulat o czekoladowych oczach. Po śmierci rodziców sprawuje opiekę nad szesnastoletnią siostrą - Debby. Dziewczyna ma dużo probl...