W sobotę Harry oczywiście pojawił się w biurze. Spóźniony. I znowu siedział tam Malfoy, niczym skaranie boskie.
— Jakim cudem ty ciągle tu włazisz? — spytał zmęczony.
— Pytasz się, jakbyś nie miał pojęcia, do czego jestem zdolny by uprzykrzyć ci życie.
Harry pokiwał głową i opadł na swoje krzesło.
— Udajmy, że o nic nie pytałem.
— Powiedziałbym, że to mądre posunięcie, ale rozmawiamy o tobie — odparł potulnie Draco.
Harry opuścił głowę na stół, przytykając rozgrzane czoło do zimnego blatu biurka.
— Czemu ja cię w ogóle lubię? Tak troszeczkę, ale lubię. Tak, jak lubię bahanki.
— Jesteś uroczy, Potter — odpowiedział Malfoy, sugerując mu, że określiłby Harry'ego każdym przymiotnikiem, ale na pewno nie tym konkretnym.
— Chciałeś coś? — spytał Harry, opierając się podbródkiem o drewno i zezując na Draco znad okularów.
Draco uśmiechnął się ironicznie, a Harry poczuł, jak zaciska mu się żołądek.
— Porozmawiać o zmianie współlokatora.
— Odrzucone.
— Davis to wrzód na dupie.
— Podobnie jak ty — ziewnął Harry. — A dalej cię trzymam w rubryczce „ludzie, których pomimo naturalnej umiejętności wkurwiania każdego w zasięgu słuchu, nie wyrzucam ze swojego życia na zbity pysk".
— Wkurwiam tylko ciebie — wtrącił Draco. Harry przez chwilę obserwował, jak faluje jego warkocz podczas przerzucania go nad muskularnym ramieniem. Jakim cudem Malfoy zostawał męski z włosami jak cholerna wila? — Reszta współpracowników mnie uwielbia.
— Wcale nie.
— Wcale tak.
— Wcale nie.
— Wcale tak, a ty się nie znasz. — Malfoy machnął swoją smukłą dłonią. Harry nigdy jej nie dotknął, ale podejrzewał, że Draco musi mieć bardzo miękką skórę. Zawsze przesadnie o nią dbał, jak rozwydrzona panienka.
— Coś jeszcze? — przewrócił oczami Harry.
— Jesz tu lunch?
Poderwał głowę z blatu tak gwałtownie, że aż mu coś strzeliło w karku. Syknął cichutko.
— Robisz się stary — zauważył Draco z okropnie irytującym rozbawieniem.
— Masz tyle samo lat, co ja.
— Owszem — przytaknął Draco. — Ale ja dalej prezentuję się perfekcyjnie.
Harry nie mógł zaprzeczyć.
— Jem tu lunch — odparł, by zejść z tematu.
— Więc nie chcę nic więcej. — Draco podniósł się zgrabnie z krzesła i odwrócił w kierunku drzwi. Aurorskie szaty świetnie opinały jego tyłek. — Przyjdę cię pomęczyć w czasie przerwy.
Harry pozwolił sobie popatrzeć, dopóki Malfoy się nie obrócił, by spojrzeć na niego jeszcze raz.
— Przynieś chociaż coś dobrego — westchnął, opuszczając wzrok na Proroka, którego Malfoy zostawił na jego biurku.
— Przyniosę — wymruczał miękko Draco i wyszedł, a Harry wciągnął gwałtownie powietrze i zjechał nisko na swoim krześle, starając się opanować.
CZYTASZ
Nasze ostatnie słowo || Drarry
FanfictionHarry Potter ma trzydzieści trzy lata i jest Szefem Biura Aurorów. Draco Malfoy jest za to osobistym utrapieniem jego i całego departamentu, a przy tym przyjacielem i sojusznikiem. Harry żyje spokojnie jako Chłopiec, Który Przeżył dopóki, po raz p...