Musiał poleżeć chwilę po otwarciu oczu.
— Harry?
Słyszał, że z kuchni nawołuje go Hermiona. Właśnie to go obudziło, świst Fiuu. Nie mógł się jednak zmusić, żeby wstać z łóżku. Potrzebował poleżeć chwilę, pomrugać do białego sufitu, żeby w pełni wyłonić się z obrazów koszmaru.
Nie pamiętał zbyt dużo. Mnóstwo krwi, wdzierający się do płuc pył i drobne ciałka, które jedne za drugim kładł w rzędzie w cieniu jednego z odgałęzień Pokątnej.
Drzwi sypialni rozwarły się cicho, usłyszał westchnienie ulgi.
— Harry! Na Merlina, wszystko w porządku? Starałam się z tobą skontaktować wczoraj, ale wsiąkłeś zupełnie, Jessie powiedziała, że poszedłeś gdzieś z Malfoyem...
Harry podniósł się na łokciu, mrużąc oczy pod wpływem światła, które napłynęło do pokoju razem z Hermioną. Przeczesał włosy palcami, mając nadzieję, że Hermiona nie zbliży się na tyle, by poczuć zapach, wydobywający się z jego ust.
— Która godzina? — wychrypiał.
Hermiona stała przed nim w mugolskiej spódnicy i włożonej do niej koszuli, a w ramionach trzymała starannie zwinięta szatę Minister Magii.
— Dziesiąta — odpowiedziała Hermiona, idąc w jego kierunku. Nie zdjęła butów, szpilki stukały o podłogę sypialni. — Wybacz, nie wiedziałam, że masz dzisiaj wolne.
— Nie mam — odpowiedział Harry, siadając na brzegu łóżka i spuszczając stopy na podłogę. — Myślałem, że Malfoy przyjdzie mnie obudzić.
W czasie, w którym Hermiona analizowała jego słowa, poświęcił chwilkę, żeby z lubością wsłuchać się we własne ciało.
Czuł się jak po mocnej dawce kofeiny, tylko... lepiej. Było tak samo, jak kiedy po raz pierwszy przyjął eliksir regeneracyjny – dopiero teraz zauważał, jak bardzo wcześniej czuł się chory i jak wielka poprawa następowała przy należytym śnie.
— Dlaczego Malfoy miałby cię budzić? — spytała Hermiona marszcząc brwi.
— Umm, jestem na eliksirze regeneracyjnym — wymamrotał Harry w odpowiedzi, wstając. Z przyjemnością zauważył, że nie zakręciło mu się w głowie. — Brałem go wczoraj po raz pierwszy po długiej przerwie, a ostatnim razem zmiotło mnie na pół doby.
Zmarszczył brwi.
— Czekaj... Jest już wtorek?
Hermiona pokiwała głową.
Czyli tym razem zmiotło go na całą dobę.
— Kawy? — spytał przyjaciółki, przeciągając zastane mięśnie.
Hermiona machnęła ręką na znak, że już piła.
— Więc to dlatego, wyglądałeś jakiś czas temu trochę lepiej — domyśliła się, kiedy Harry ruszył w kierunku kuchni. — Ale Malfoy? Nie wiedziała, że jesteście aż tak blisko.
Harry przewrócił oczami.
Przyjaźń z Ronem i Hermioną była inna niż przyjaźń z Draco i Harry bardzo się postarał, by żadna z nich nigdy nie weszła w drogę tej drugiej. Harry z Draco mogli się zrozumieć w czasie wieczorów po szkoleniu i cichych dyskusji w mieszkaniu Malfoya, kiedy Astoria już kładła się spać. Byłby jednak bardziej niż naiwny, gdyby wierzył, że między tą trójką mogą się pojawić stosunki chociażby przyzwoite.
— W sumie, to on dał mi eliksir. Ale najpierw powiedział, że wyglądam jakby mnie przemielono w maszynce do mięsa.
Hermiona zacisnęła usta, a Harry nie potrafił rozszyfrować, czy z rozbawienia, czy z dezaprobaty.
CZYTASZ
Nasze ostatnie słowo || Drarry
FanfictionHarry Potter ma trzydzieści trzy lata i jest Szefem Biura Aurorów. Draco Malfoy jest za to osobistym utrapieniem jego i całego departamentu, a przy tym przyjacielem i sojusznikiem. Harry żyje spokojnie jako Chłopiec, Który Przeżył dopóki, po raz p...