XIII

1.7K 156 34
                                    

Harry'ego obudziły trzaski dochodzące z kuchni.

W przeciwieństwie do ostatniego razu, kiedy obecność Malfoya w jego mieszkaniu doprowadziła Harry'ego niemalże do zawału, teraz jedynie przeciągnął się na poduszkach. Strona, po której spał Draco nie zdążyła jeszcze wystygnąć – Malfoy musiał wstać całkiem niedawno.

Kiedy Harry znalazł ubranie i postał chwilę w bezruchu, pozwalając sobie na odrobinkę rozluźnienia, ruszył do kuchni.

Malfoy siedział przy stole. Z kawą i Prorokiem, a Harry poczuł jak ogarnia go deja vu. Ich pierwszej nocy również zastał Draco w takiej sytuacji, wtedy jednak czuł się leciutki jak piórko, szczęśliwy, że w końcu mógł mieć Draco przy sobie, zadowolony i pełen satysfakcji. Teraz czuł się co najwyżej gorzko.

Dwa dni temu Draco nie przyszedł, kiedy Harry go o to poprosił, nawet nie odezwał się, dlaczego, nawet nie odpowiedział, że się nie pojawi. A wczoraj wpadł do jego mieszkania, nie tracąc ani chwili czasu na zbędne rozmowy i od razu przycisnął Harry'ego do ściany.

Harry nigdy wcześniej nie widział go w takim stanie. To sprawiało, że poprzez gniew przebijały się igiełki zmartwienia.

— Jest diabelnie wcześnie — fuknął na Malfoya, czekając aż Draco sam rozpocznie temat.

— Jest piątek, Potter. Mamy pracę — oświadczył Malfoy.

Na stole stał dodatkowy kubek kawy, tuż zaraz obok kubka Malfoya. Harry zarekwirował go jako swój i upił łyczek, przymykając oczy. Opadł na krzesło.

Draco przewrócił leniwie stronę gazety.

Harry siedział w ciszy, obracając w zamyśleniu kubek w palcach.

— Nie sądzisz, że powinniśmy o tym porozmawiać?

W Draco nie pozostało nic z wczoraj. Był już Malfoyem, którego Harry znał od zawsze, osadził swoje maski z powrotem na swym miejscu. Spojrzał na Harry'ego tak obojętnie, że aż coś zakuło go w piersi.

— Nie będę o tym z tobą rozmawiać — odpowiedział naturalnie. — Nie będę też przepraszać.

Harry siedział chwilę skołowany.

— Jak to nie?

— Nie mam o czym, ani za co.

— Więc to tyle? — spytał, czując jak krew napływa mu do twarzy. — Ostatnio nawet mi nie odpowiedziałeś, a później wpadasz sobie na seks?

Draco obrzucił go znudzonym spojrzeniem.

— Ostatnio sprzątałem. Nie jestem twoją opiekunką, byś mnie wołał za każdym razem, gdy masz kłopot.

— Och.

To był jedyna reakcja, jaką Harry mógł z siebie wykrzesać.

Sprzątał.

Sprzątał. Pyłki kurzu były dla niego ważniejsze niż Harry, który tak miał dość tej sprawy, że wyrzygał obiad.

Harry po prostu tego potrzebował. Kogoś. Chciał kogoś przy sobie, żeby się odprężyć, zrelaksować, poczuć lepiej. Potrzebował, żeby Malfoy się po prostu pojawił, bo Harry czuł się jak gówno.

Sprzątał. Oczywiście.

Odstawił kubek na stół prawie agresywnie.

— Więc tak to wygląda? — uniósł się. — Wpadasz tu bez słowa, wyglądasz jak nawiedzony i nawet o tym ze mną nie porozmawiasz? W takim razie, dlaczego przyszedłeś? — syknął.

Nasze ostatnie słowo || DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz