Harry czuł się zmęczony.
Obiecał Draco, że droga do domu, rozrzucenie swoich ubrań po mieszkaniu i powrót zajmie mu maksymalnie dwadzieścia minut.
Draco prychnął tylko na jego słowa i odwrócił się plecami, co kazało przypuszczać, że wyraźnie w to wątpił i, jak w większości przypadków, miał rację. Harry teleportował się pod jego drzwi dopiero trzy godziny po odbytej rozmowie, gdyż nagromadzenie śmieci, zużytych ubrań, na które zaklęcie odświeżające okazywało się już nieskuteczne, oraz listów, domagających się odpowiedzi, stało się zbyt przytłaczające jak na dwadzieścia minut.
I, oczywiście, Harry nie był sam. Hermiona przybyła kilka minut po nim, zagarniając go w uścisk, żądając relacji – Harry pozwolił sobie nie odpisywać na żadne listy, niezależnie od tego, czy ktoś zastanawiał się, co u niego, czy przypadkiem podpalił mu biuro. Bardzo entuzjastycznie zareagowała na wygląd i postawę Harry'ego – był zdrowy, wyspany i zrelaksowany, wiedział to. Nieco mniej skwapliwie traktowała fakt, że stało się to zasługą miesięcznego urlopu z Draco Malfoyem.
Tak, imię Draco każdy z nich unikał w rozmowie jak ognia. Było zdecydowanie za wcześnie na głupią kłótnię z tego powodu, nawet jeśli każdy zdawał sobie sprawę, że prędzej czy później się ona odbędzie.
Tak więc, jego nieobecność zabrała trzy godziny z hakiem i Harry nie był z tego faktu zadowolony. Doskonale wiedział, że w progu powita go Draco z tą swoja wszechwiedząca miną.
Od powrotu z ich wakacji minęły dwa tygodnie – i owszem, to nie był przypadek, że Harry po raz pierwszy pojawił się w swoim mieszkaniu dopiero teraz. Po prostu został z Draco, w jego mieszkaniu i łóżku. Po ich ostatnim poranku spędzonym w promieniach egipskiego słońca, czuł, że gdyby pojechał do domu, zupełnie wszystko by zepsuł. Dlatego został, ku uciesze Scorpiusa i Draco, chociaż starszy Malfoy jedynie ponarzekał, że Harry sam sobie wszystko będzie prał i gotował, bo do gosposi domowej mu tyle, co do geniusza było Lockhartowi.
Takim sposobem Harry się wprowadził. Nie przedyskutowali tego ze sobą, ale nie było potrzeby. Harry podejrzewał, że jeszcze w tym tygodniu przeniesie do mieszkania Draco wszystkie papiery służbowe, osobiste drobiazgi i resztę ubrań. W szafie już czekało na nie miejsce, choć Harry nie miał pojęcia, kiedy zostało zrobione.
Na progu spodziewał się Draco, zastał jednak Scorpiusa. Dzieciak w ogóle nie zwrócił na niego uwagi – stał przy framudze, szczuplutkie, dziecięce jeszcze palce zaciskał w piąstki i nasłuchiwał. Harry mógł zobaczyć tylko jego plecy i przygładzone blond włosy.
Nie zdążył nic powiedzieć, bo kiedy tylko postawił krok w jego stronę, Scorpius obrócił się i nakazał mu być cicho. Dosłownie, nakazał, przykładając palec do ust i patrząc na niego nieustępliwie, jak pewnie żaden inny dziewięciolatek nie potrafił.
Harry zamknął usta – dopiero teraz zorientował się, że je otworzył, na jego języku już formułowało się pytanie, jednak zdołał się powstrzymać, unosząc w zamian brwi. Scorpius zawsze zachowywał się dziwnie i zdecydowanie nie jak dziecko, ale na jego młodej twarzy Harry nigdy jeszcze nie widział tak wyraźnego zacięcia przemieszanego z dziecięcym przerażeniem.
Tylko dlatego się nie odezwał. Znowu był to znajomy wyraz, minę znał tę z twarzy nieco starszej, bardziej szpiczastej i marmurowej i tylko dlatego, zamiast się odezwać, postąpił krok do przodu i położył dłoń na ramieniu Scorpiusa. Z salonu dochodziły ściszone głosy, jednak teraz, kiedy Harry stał bliżej, mógł rozróżnić pojedyncze słowa
— ...jest mały, podatny na wpływy i chorowity. Gdybyś lepiej się nim zajmował, nie chorowałby tak często!
Głos należał do kobiety. Poczuł zimną dłoń Scorpiusa oplatającą jego nadgarstek.
CZYTASZ
Nasze ostatnie słowo || Drarry
FanfictionHarry Potter ma trzydzieści trzy lata i jest Szefem Biura Aurorów. Draco Malfoy jest za to osobistym utrapieniem jego i całego departamentu, a przy tym przyjacielem i sojusznikiem. Harry żyje spokojnie jako Chłopiec, Który Przeżył dopóki, po raz p...